[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wydawał się jednak ani rozgniewany, ani zastraszony czy przerażony, tylko całkowicie pochłonięty przekonywaniem swej babci, jak gdyby od tego zależało jego życie.Może rzeczywiście tak było.- Jestem skłonny przyznać, że pogoda i burze mogą się wiązać z Jego wolą.Poronienia również.Lecz nie sytuacja, kiedy mąż bije żonę zaledwie na dzień przed rozwiązaniem.- Zawiesił głos, jak gdyby przypomniał sobie coś nieprzyjemnego, potem ponownie spojrzał na Ronikę.- Sądzę, że Sa dał nam wszystkim życie i Jego wolą jest, aby każde z nas dobrze przeżyło swoje.Stawia przed nami przeszkody.Słyszałem ludzi, którzy skarżyli się na jego okrucieństwo i głośno pytali: “Dlaczego? Dlaczego?” Następnego dnia ci sami ludzie brali piły, wychodzili na dwór, gdzie odcinali gałęzie z drzew owocowych, wykopywali młode drzewa i przesadzali je daleko od miejsca, w którym zakiełkowały.“Będą tu rosły lepiej i więcej rodziły”, wyjaśniali pracownicy sadu.Działali wbrew drzewom i twierdzili, że robią to dla ich dobra.Wintrow zdjął ściereczkę z twarzy i ponownie ją złożył, szukając chłodniejszego miejsca.- Moje myśli błądzą - oznajmił ze smutkiem.- Akurat teraz, gdy chcę mówić do ciebie, babciu, w najklarowniejszy z możliwych sposób.Nie sądzę, bym z woli Sa miał porzucić stan kapłański i zamieszkać na pokładzie statku dla pomyślnego finansowego rozwoju naszej rodziny.Nie jestem nawet pewny, czy ma się tak stać z twojej woli.Sądzę, że decyzję podjął mój ojciec i najwyraźniej nie zamierza od niej odstąpić, mimo iż łamie mi w ten sposób serce.Wiem też, że ten niemile przeze mnie widziany “podarek”, który mi dziś wręcza, wczoraj wyrwał z rąk cioci Althei.Po raz pierwszy chłopiec zwrócił oczy na dziewczynę.Mimo bólu i posiniaczonej skóry, przez chwilę wyglądał jak własny ojciec.W jego oczach była ta sama bezgraniczna cierpliwość tłumiąca stalowe nerwy.Zaskoczona Althea uprzytomniła sobie, że nie stoi przed nią kruchy, przerażony nowicjusz, lecz młody mężczyzna w ciele chłopca.- Nawet twój własny syn widzi, jak niesprawiedliwie postępujesz - zarzuciła Kyle'owi.- Zabrałeś mi “Vivacię” wcale nie dlatego, iż sądziłeś, że nie potrafię nią dowodzić.Postąpiłeś tak z własnej zachłanności.- Mówisz o zachłanności? - Kyle krzyknął z pogardą.- Dobre sobie! Zaraz pęknę ze śmiechu.Z chciwości chcę przejąć statek tak straszliwie zadłużony, że będę miał szczęście, jeśli wszystko spłacę przed swoją śmiercią? Z zachłanności zaoferowałem się wziąć odpowiedzialność za losy rodziny i postawić ją na nogi mimo braku wsparcia finansowego? Altheo, gdybym sądził, że masz odpowiednie zdolności i możesz mi się przydać na pokładzie żaglowca, z pewnością skorzystałbym z okazji i zatrudnił cię na “Vivacii”.Niestety, nie posiadasz niezbędnych umiejętności.Co więcej, gdybyś udowodniła mi, że potrafisz żeglować, gdybyś pokazała mi choć jedną kartę zaokrętowania, podarowałbym ci ten przeklęty statek wraz z jego długami.Ale ty jesteś tylko małą rozpieszczoną dziewczynką.- Kłamco! - krzyknęła dotknięta do żywego Althea.- Na Sa, przysięgam, że mówię prawdę! - ryknął gniewnie Kyle.- Jeśli chociaż jeden szanowany kapitan poręczy mi za twoje żeglarskie umiejętności, oddam ci jutro żaglowiec! Jednakże całe Miasto Wolnego Handlu wie, kim jesteś.Amatorką, która udaje marynarza.- Statek może za nią poręczyć - zauważył drżącym głosem Wintrow.Podniósł rękę do czoła, jak gdyby chciał przytrzymać głowę na karku.- Jeśli statek za nią poręczy, zrobisz, jak obiecałeś? Przecież przysięgałeś na Sa, czyniąc świadkami nas wszystkich.Musisz dotrzymać obietnicy.Nie wierzę, że mój dziadek chciał, abyśmy się tak kłócili i gniewali na siebie.Pomyśl, ojcze, jak łatwo możesz przywrócić spokój w rodzinie.Gdyby Althea weszła na pokład “Vivacii”, mógłbym wrócić do mojego klasztoru.Każde z nas znalazłoby się na właściwym miejscu.Tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi.- Urwał, kiedy zdał sobie sprawę, że wszyscy zebrani na niego patrzą.Oczy ojca zwęziły się z wściekłości, a Ronica Vestrit podniosła rękę do ust, jak gdyby słowa chłopca boleśnie ją dotknęły.- Mam dość tego jęczenia! - wybuchnął nagle Kyle.W kilku krokach przeciął pokój, pochylił się nad stołem i obrzucił syna piorunującym spojrzeniem.- Czy tego cię nauczyli kapłani? Przekręcać fakty po to, by osiągnąć swój cel? Zawstydza mnie, że mój syn, krew z mojej krwi, używa takich sztuczek wobec własnej babki.Wstań! - warknął, a kiedy Wintrow bez słowa podniósł na niego wzrok, wrzasnął: - Wstawaj!Chłopiec wahał się przez moment, po czym podniósł się z krzesła.Otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz ojciec odezwał się pierwszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]