[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Podrzucił te swoje kości.Potem ktośinny je sprzątnął i teraz są tutaj.A ja i moi przyjaciele straciliśmy dziesięć tysięcy dola-rów na coś, czego się nie da pokazać! Podam cię do sądu! pogroził Brandonowi i od-szedł.Brandon patrzył za nim z wściekłością.Potem pochylił się nad kufrem i zaczął wyj-mować kości. Przykro mi, doktorze Brandon odezwał się szeryf. Nie możemy pozwolićpanu na zabranie tych kości.Musimy zarekwirować kufer z całą zawartością.To dowódrzeczowy.Brandon skrzywił się zirytowany i również wyszedł.Gapie zaczęli się rozchodzić.Chłopcy przeszli na ulicę Główną i przystanęli w słońcu.Pete uśmiechnął się szeroko. Rozwiązałeś sprawę! Niezupełnie powiedział Jupe. Przedstawiłem tylko jedno z możliwych wyja-śnień.Nie uzyskamy prawdziwego rozwiązania, dopóki się nie dowiemy, kto udawał ja-skiniowca i kto uśpił całe miasto.A także, gdzie jest to, co doktor Brandon odkrył w ja-skini.Chłopcy skierowali się w stronę domu McAfeego, ale nie uszli nawet paru metrów,gdy zawołał ich Frank DiStefano.Chłopak-do-wszystkiego z fundacji zaparkował sa-mochód przy krawężniku i stał patrząc na grupki ludzi wciąż zgromadzonych koło sta-cji kolejowej. Hej, co się dzieje? zawołał. Stało się coś? Co ci wszyscy ludzie tu robią? Kości skradzione z jaskini znalazły się w kufrze na dworcu odpowiedział Bob. O, świetnie! ucieszył się DiStefano. I co? Złapali faceta, który to zrobił?A może McAfee i jego kumple zapłacili okup? Zapłacili dziś rano powiedział Jupiter.DiStefano skinął głową. Dobry interes.Tak więc teraz wszyscy są szczęśliwi. Niezupełnie.Są komplikacje powiedział Jupe i nagle przyszła mu do głowypewna myśl. Czy widziałeś Eleanor Hess?DiStefano potrząsnął głową. Nie.Dlaczego? Chciałem ją o coś zapytać.Myślę, że pojechała do Centerdale.Jedziesz tam?71 Aha.Podwiezć was?Wskoczył za kierownicę swego samochodu i pochylił się, żeby otworzyć drzwi z dru-giej strony.Pete i Bob odsunęli sprzęt do nurkowania i usadowili się na tylnym siedze-niu.Jupe usiadł koło DiStefano.Samochód odbił od krawężnika i potoczył się w dół ulicy.Mijali sklepy i stację ko-lejową, następnie miejski basen pływacki, gdzie dzieciaki wspinały się na trampolinęi skakały do wody. Wygląda, że mają radochę, co? odezwał się DiStefano. Sam bym to chętnierobił, gdybym tylko umiał pływać.Za miastem samochód przyspieszył, jadąc krętą drogą do Centerdale.Jupe obejrzał się na Pete a.Pete trzymał w rękach maskę do nurkowania i marszczyłczoło.Gdy podniósł wzrok, ich spojrzenia spotkały się i Jupe potrząsnął lekko głową.Pete odłożył maskę i odchylił się na oparcie.Jupe rzucił okiem na DiStefano.Ten uśmiechał się do siebie, a jego wargi ułożonebyły w bezgłośne pogwizdywanie.Na siedzeniu między DiStefano a Jupe em rozrzucone były różności papierki odgumy do żucia, plastykowe pudełko z oderwanym wiekiem, pusta puszka po napojui rozerwana koperta, na której coś napisano zielonym długopisem.Jupe wziął kopertę.DiStefano zanotował na niej sprawy do załatwienia.Zapiski jak: Pompa paliwowa , A.i J.Akcesoria samochodowe, gotowe we wtorek i Usł.nauk.Wadlee Road.Jupe odłożył kopertę. Nie pływasz? powiedział do DiStefano. Nie. Ale wozisz cały sprzęt do nurkowania. Ach, o to ci chodzi! To nie moje.Trzymam to tutaj dla przyjaciela. Naprawdę? głos Jupe a był niski i natarczywy.DiStefano spojrzał na niegoi szybko odwrócił wzrok.Byli już dobrze za miastem.Otwarta szosa wysadzana była po obu stronach drzewa-mi.DiStefano nacisnął lekko hamulce i nasłuchiwał z przekrzywioną głową. A to co? powiedział. Co? zapytał Jupe. Ten hałas w motorze.Nie słyszysz?Zjechał na pobocze szosy, zaciągnął hamulec i otworzył drzwiczki.Pete zmarszczył czoło. Ja nic nie słyszałem powiedział. Może masz przytępiony słuch DiStefano wysiadł już z samochodu.Pochylił sięi popatrzył na chłopców z drwiącym uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]