[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty masz dwie ręce, a Mannie nie.- Na n i e g o nie potrzebuję dwóch rąk.Ale dziękuję, Finn.Wyoh płakała - czułem to, choć nic nie było słychać.Profesor powiedział do niej bardzo smutnym głosem:- Wyoming?- P-p-przepraszam, Profesorze! Ale ja też proszę o dymisję.Zostali tylko “Clayton” Watenabe, sędzia Brody, Wolfgang, Stu i Sheenie, garstka naprawdę ważnych - gabinet wojenny.Profesor popatrzył na nich; widziałem, że są po mojej stronie, choć dla Wolfganga to był trudny wybór; pracował z Profesorem, nie ze mną.Profesor spojrzał na mnie i cicho powiedział:- Manuelu, to broń obosieczna.Wy także zmuszacie mnie do rezygnacji.- Rozejrzał się.- Dobranoc, towarzysze.Czy raczej “do widzenia”.Muszę odpocząć.- Wyszedł żwawo, nie oglądając się.Wright gdzieś zniknął; nie widziałem, jak wychodził.Finn spytał:- Co z tymi krążownikami, Mannie?Odetchnąłem głęboko.- Nie wcześniej niż w sobotę po południu.Ale musisz ewakuować Sub-Tycho.Teraz nie mogę rozmawiać.W głowie mi się mąci.Umówiliśmy się na 21.00, potem dałem odciągnąć się Wyoh.Chyba położyła mnie do łóżka, ale nie jestem pewien.ROZDZIAŁ XXVIIProfesor był przy moim spotkaniu z Finnem w biurze gubernatora w piątek tuż przed 21.00.Spałem przez dziewięć godzin, wykąpałem się, zjadłem śniadanie, które Wyoh skądś przyniosła i pogadałem z Mikiem - wszystko szło zgodnie z uaktualnionym planem, statki nie zmieniły balistyki, atak na Wielkie Chiny miał zacząć się lada moment.Dotarłem do biura w samą porę, żeby obejrzeć uderzenie w TV - wszystko okay, praktycznie skończyło się już o 21.01, i wtedy Profesor zabrał się do roboty.Nie wspominaliśmy nic o Wrighcie czy o rezygnacjach.Wrighta już więcej nie widziałem na oczy.Dosłownie n i g d y już go nie zobaczyłem.Ani nie wypytywałem o niego.Profesor nie wspominał o kłótni, więc ja też trzymałem język za zębami.Omówiliśmy wiadomości i sytuację taktyczną.Wright miał rację - “tysiące ludzi” straciło życie; w ich wiadomościach z Ziemi o niczym innym nie mówili.Nigdy nie dowiemy się, ilu dokładnie ich było; jak się stoi w punkcie zero i ląduje na człowieku kilkaset ton skały, to niewiele zostaje.Mogli policzyć tylko tych, którzy byli dalej i których zabiła fala uderzeniowa.Powiedzmy, w Północnej Ameryce 50.000.Ludzie to są jednak dziwni! Przez trzy dni nic nie robiliśmy, tylko ich ostrzegali - niemożliwe, żeby nie słuchali naszych ostrzeżeń; dlatego tam przyszli, że ich słuchali.Żeby obejrzeć show.Żeby pośmiać się z naszej głupoty.Żeby nazbierać “suwenirów”.Przy celach zbierały się całe rodziny, niektóre nawet z wałówką.Z w a ł ó w k ą! Boże mój!A teraz ci, którzy żyli, domagali się naszej krwi za tę “bezmyślną rzeź”.Da.Cztery dni wcześniej nikt się nie oburzył na ich inwazję i (nuklearne) bombardowanie Luny - za to teraz, och, jak ich wkurzyły nasze “morderstwa z premedytacją”.Great New York Times zażądał dostarczenia całego “rebelianckiego” rządu Luny do nich, na Ziemię, i przeprowadzenia publicznej egzekucji.“W tym przypadku nie ulega wątpliwości, że humanitarny zakaz kary śmierci należy czasami uchylić w interesie całej ludzkości.”Próbowałem nie myśleć o tym, tak jak przedtem starałem się nie rozmyślać zbyt wiele o Ludmile.Mała Miła nie dźwigała kosza z wałówką.Ona nie była głupim gapiem.Najpilniejsza sprawa to było Sub-Tycho.Jeśli te statki zbombardują osiedla - a w wiadomościach z Ziemi tego właśnie się domagali - Sub-Tycho nie zniesie tego; miało za cienki strop.Bomba H spowoduje dekompresję wszystkich poziomów; śluz nie buduje się po to, żeby wytrzymały trafienia bomb H.(Ale ludzie to są naprawdę dziwni.Podobno na Terra był absolutny zakaz używania bomb H na ludzi; po to właśnie powstały NS.I mimo to wielkim głosem żądali, żeby NS n a s zbombardowały atomówkami.Przestali twierdzić, że nasze bomby były nuklearne, ale cała Ameryka toczyła pianę z ust z niecierpliwości, żeby n a s obrzucili takimi właśnie pigułkami.)Zresztą Lunatycy wcale nie są mniej dziwni.Finn rozesłał okólnik do swojej milicji, że mają ewakuować Sub-Tycho; Profesor powtórzył to w TV.Zresztą nie na tym polegał problem; Sub-Tycho jest na tyle małe, że wszystkich przygarnęłyby i wykarmiły Nowylen i L-City.Mogliśmy zarekwirować dość kapsuł, żeby wszystkich przewieźć w 20 godzin - wyrzucić ich w Nowymlenie, i połowie doradzić, żeby ruszyli w dalszą drogę, do L-City.Kawał roboty, ale żaden problem.Och, byłyby pomniejsze problemy - już podczas ewakuacji trzeba by zacząć kompresję miejskiego powietrza, żeby nie przepadło; po ewakuacji dokonać pełnej dekompresji; wywieźć tyle żywności, na ile czas pozwoli; zablokować kesonami dojścia do niższych tuneli rolniczych i tak dalej - wszystko to potrafiliśmy zrobić i mieliśmy odpowiednią organizację w stiliagach, milicji i funkcjonariuszach służb municypalnych.I co, myślicie, że zabrali się za ewakuację? Pusty śmiech bierze!W Sub-Tycho kapsuły stały zderzak w zderzak, i nie było gdzie pomieścić nowych, dopóki część nie odjedzie.Stały i nie ruszały z miejsca.- Mannie - powiedział Finn - oni chyba nie chcą się ewakuować.- Do diabła - powiedziałem na to - m u s z ą.Kiedy wykryjemy pocisk lecący w stronę Sub-Tycho, będzie już za późno.Ludzie będą się tratować i przepychać do kapsuł, które ich nie pomieszczą.Finn, twoi chłopcy muszą ich z m u s i ć.- Profesor pokręcił głową.- Nie, Manuelu.- Profesorze - zdenerwowałem się - przesadza pan z tą swoją doktryną “nieprzymuszania”! Wie pan, że będzie panika.- Niech sobie będzie.Ale my posługujemy się perswazją, nie siłą.A teraz omówmy nasze plany.Plany nie były imponujące, ale lepszych i tak byśmy nie wymyślili.Ostrzec wszystkich przed oczekiwanymi bombardowaniami i/lub inwazją.Opracować grafik wart milicjantów Finna nad każdym osiedlem, zaczynając go od chwili, gdy krążowniki przejdą (o ile przejdą) po okrążeniu Luny w ślepą przestrzeń po ciemnej stronie - już drugi raz nas nie zaskoczą.Maksymalne zabezpieczenia ciśnieniowe i skafandrowe we wszystkich osiedlach.Błękitny alarm we wszystkich organizacjach militarnych i paramilitarnych od soboty 16.00, czerwony alarm w razie wystrzelenia pocisków lub manewrowania statków.Artylerzystom Brody’ego doradziliśmy, żeby ruszyli na miasto i upili się albo co, byle wrócili do 15.00 w sobotę - pomysł Profesora.Finn chciał zatrzymać połowę z nich na służbie.Profesor powiedział, że nie, że będą lepiej przygotowani do długiego czekania, jeśli najpierw odprężą się i zabawią - zgodziłem się z nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]