[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie było trudne.I tak z tego, co przeczytał do tej pory, wiele zostało na zawsze w jego pamięci.Nic w życiu nie przemówiło dotąd do niego tak jak ta książka.Znalazł ją pewnej nocy, surfując po sieci.Propaganda o zwycięstwie na północy nie niosła ze sobą żadnych odpowiedzi na pytania Czina.Ani rodzina Czina, ani jego przyjaciele nie chcieli wiedzieć, jako to jest powrócić do domu z piekła, ale Czin znalazł ogłoszenia rozmawiających ze sobą przez Internet weteranów zachodnich armii, które przetłumaczono na chiński.Oczywiście nie odważył się odpowiedzieć, ale zazdrościł im możliwości rozmowy o wielkiej wewnętrznej pustce, odczuwanej przez niego tak samo jak przez nich.Na każdym kontynencie rozmawiano o wielkiej pustce pozostawionej przez wojnę.“Byłem w oddziale koło Władywostoku” - rozpoczynała się rozdzierająca opowieść z Niemiec.Odpowiedzi nadchodziły z Ameryki, Francji, Belgii, Holandii.Czin wytrzymywał emocje, które zawładnęły nim, kiedy czytał, co ci ludzie mieli do powiedzenia.Tylko dzięki najwyższemu wysiłkowi woli zdołał utrzymać neutralny wyraz twarzy.Jeden z listów był krzykiem o pomoc okaleczonego psychicznie amerykańskiego żołnierza.Opisywał, jak spędził swoje dziewiętnaste urodziny, strzelając z ciężkiego karabinu maszynowego.Jak się czuł, wracając do rodziny po zabiciu setek ludzkich istot.Kiedy Czin skończył lekturę, biegł całą drogę z biblioteki do swojego pokoju, położył się do łóżka i szlochał.Częściowo ze szczęścia, że nie był sam; częściowo ze smutku wywołanego przypomnieniem tych koszmarnych dni.Doświadczenia weteranów były podobne, niezależnie od ich narodowości.Czin miał poczucie braterstwa, które przenikało różnice narodowe.Bliskość poprzez przelaną krew.Z tych ogłoszeń wiele się nauczył.Że przebudzenia w panice i pocie były czymś normalnym.“Posttraumatyczne ataki niepokoju” - tak brzmiała ich oficjalna nazwa.W Chinach nikt nigdy o nich nie mówił, ale jego towarzysze opisali to dokładnie, podobnie jak ustawiczny ból w stawach.Według brytyjskiego weterana, jeden żołnierz na czterech w armii ONZ został zwolniony do domu z powodów medycznych, a konkretnie z powodu “nabytego wskutek zimna reumatyzmu”.Doktorzy na uniwersytecie w Pekinie zaprzeczali, że coś takiego istniało.Czin ufał tylko swoim towarzyszom, a wiadomości, które od nich otrzymywał, nie były dobre.Wiedział, że jego ból stanie się z czasem coraz silniejszy.Ale największego odkrycia dokonał dziesięć nocy temu.Było to ogłoszenie francuskiego weterana.Jedna ze stron związanych z wojną, których adresy wymienił w swoim ogłoszeniu, zawierała książkę, którą Czin przyjął jak Biblię.Był to kamień z Rosetry w jego próbie zrozumienia, dlaczego życie się zmieniło.Książka nie tylko odpowiedziała na jego pytania, ale także stawiała nowe, o których dotąd nie pomyślał.Lecz najbardziej fascynująca była głębia i zakres tematu.Autor nie tylko odpowiadał na pytania “dlaczego”, “kiedy”, “gdzie” i “kto” - ale poświęcał długie rozdziały praktycznemu pytaniu ,jak".Przyczyna i skutek ludzkich zachowań - zarówno masowych, jak i indywidualnych.Uniwersalne prawdy o człowieku, elementarne i ponure.To, co się stało na północy po wycofaniu sił ONZ, było tylko początkiem, ale wystarczyło, by odciąć Pekin od Mandżurii.Żadne wiadomości ani ludzie nie przenikały ze zbuntowanych prowincji ani do nich, ale walki wciąż się toczyły, przynajmniej według raportów, które Czin czytał w Internecie.Późną nocą w ciemności pokoju Czin fantazjował.W wyobraźni widział fale bodźców wpływające na podnieconą ludność.Uwolnioną przemoc na niewidzianą dotąd skalę.Wyobraził sobie wysiłki komunistycznego rządu, aby powstrzymać te wielkie fale, i wyzwalające uderzenie, które przewróci osłabione państwo.Przechodził z fazy zgrzytania zębami do uśmiechu i błogosławionego snu.Następnego ranka budził się z obolałymi kolanami, biodrami, ramionami i łokciami.Zażywał środki przeciwbólowe, które kupował w coraz większych ilościach na czarnym rynku.Prawdę mówiąc, to właśnie pierwsze wyprawy w poszukiwaniu leków doprowadziły do tego przełomu.Z początku myślał o zorganizowaniu spośród studentów na uniwersytecie w Pekinie grupy studyjnej, którą mógłby ostrożnie poprowadzić do rozmów o społeczeństwie i ewentualnie nauczyć krytycyzmu.Ale kiedy zapuścił się w ciemne uliczki Pekinu w poszukiwaniu środka, który uśmierzyłby jego ból, zdał sobie sprawę, że praca ze studentami byłaby stratą czasu.Zamiast powoli ich przekonywać, mógł po prostu wkroczyć do palarni opium, wypełnionej wściekłością po brzegi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]