[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż powtarzał, że lepiej wiedzieć o tym wszystkim jak najmniej, chyba że ktoś mieszka daleko od owych cichych i jakże pełnych tajemnic gór.Postanowił w krótce wybrać się do Kalifornii i zamieszkać z synem, ale niełatwo mu będzie opuścić miejsce, z którym wiąże się tyle wspomnień i rodzinnych uczuć.Nim zabrałem się do przesłuchania zapisu na fonogrfie wypożyczonym z budynku administracyjnego w college'u, starannie przeczytałem wszystkie informacje zawarte w lista Akeleya.Zapis ten został wykonany, wyjaśniał, o pierwszej w nocy 1 maja 1915 roku, tuż koło wejścia do groty, w miejscu gdzie wznosi się lesisty zachodni stok Dark Mountain przy bagiennym obszarze lea.Miejsce to zawsze wypełniały jakieś dziwne głosy, dlatego właśnie wziął ze sobą fonograf, dyktafon i oczekiwał na rezultaty.Na podstawie dotychczasowych doświadczeń spodziewał się, że ta noc na przełomie kwietnia i maja - koszmarna noc sabatu wedle tajemniczych europejskich legend - moż e być o wiele bardziej przerażająca niż wszystkie inne noce, i nie spotkało go rozczarowanie.Warto jednak zauważyć, że już nigdy potem, nie słyszał żadnych głosów w tym miejscu.Ten zapis nie przypominał dotychczas podsłuchanych głosów w lesie; miał raczej charakter rytualny i zaznaczał się w nim wyraźnie ludzki głos, którego Akeley nie potrafił rozpoznać.Nie był to głos Browna, zdawał się przynależeć do człowieka o większej kulturze.Drugi głos stanowił natomiast prawdziwą zagadkę, gdyż było to właściwie ohydne bzyczenie, nie przypominające ludzkiego głosu, choć jednocześnie rozbrzmiewały słowa wypowiedziane w języku angielskim, gramatycznie i z akcentem człowieka uczonego.Fonograf i dyktafon stosowane razem, działały niezbyt sprawnie, a poza tym podsłuchiwane obrzędy odbywały się dość daleko i nie było ich słychać wyraźnie; toteż utrwalone zostały poszczególne fragmenty.Akeley załączył na piśmie nagrane słowa, więc przed włączeniem fonografu przeczytałem je dokładnie.Załączony tekst był bardziej tajemniczy niż straszny, choć świadomość jego pochodzenia i okoliczności, w jakich został zdobyty, przydawały mu koszmarnej aury, której żadnymi słowami nie da się wyrazić.Przedstawię tu teraz, tak jak zapamiętałem, a jestem przekonany, że pamiętałem dokładnie, nie tylko z załączonej kartki, ale i z zapisu, który parokrotnie przesłuchałem.Tego zresztą nie da się zapomnieć!( Niewyraźne głosy )( Męski głos o kulturalnym brzmieniu ).jest Bóg lasu, nawet do.i dary ludzi z Leng.tak z otchłani nocy aż po przepastne przestworza i z przepastnych przestworzy po otchłanie nocy, wszędzie chwała wielkiego Cthulhu, Tsathoggua, i Tego, którego imienia się nie wymawia.Wszędzie ich chwała, a także obfitość dla Czarnej Kozy z lasów !a! Shub-Niggurath ! Koza z Tysiącem Młodych !( Bzyczące naśladownictwo ludzkiej mowy )!a! Shub-Niggurath ! Czarna Koza z Lasów z Tysiącem Młodych !.( Ludzki głos )I zdarzyło się, że Bóg Lasów będący.siedem i dziewięć w dół onyksowych schodów.(skła)da Mu daninę w Zatoce, Azathoth, On, dzięki któremu Ty nauczałeś nas cudów.na skrzydłach nocy poza przestworzami, poza.Tam, gdzie Yuggoth jest najmłodszym dzieckiem, unoszącym się samotnie po sklepieniu niebieskim.( Bzyczący głos ).wyjść między ludzi i znaleźć tam sposoby, które On w Zatoce może znać.Nyarlathotepowi, Wielkiemu Posłańcowi, wszystko musi być opowiedziane.A on upodobni się do ludzi, nałoży woskową maskę i szatę, która go osłoni i spłynie ze Świata Siedmiu Słonc, aby oszukać.( Ludzki głos ).(Nyarl)athotep, Wielki Posłaniec, przynoszący dziwną radość Yuggothowi, Ojcu Milionów Umiłowanych Bóstw, Myśliwemu pośród.( Rozmowa przerwana, koniec zapisu )Oto słowa, których miałem wysłuchać nastawiwszy fonograf.Z drżeniem i oporem przestawiłem membranę i usłyszałem skrzypienie głowicy z szafiru.Rad byłem, że pierwsze, słabe, urywkowe słowa były wypowiedziane ludzkim głosem.łagodnym kulturalnym głosem, najwyraźniej z bostońskim akcentem, który z pewnością nie przynależał do żadnego z mieszkańców gór w Vermont.Kiedy tak wsłuchiwałem się w to ledwie słyszalne nagranie, okazało się, że wszystkie słowa brzmią identycznie, jak w starannie przygotowanym przez Akeleya tekście.Nucone były łagodnym, bostńskim głosem.!a! Shub-Niggurath ! Koza z Tysiącem Młodych !.Potem usłyszałem inny głos.Jeszcze teraz przeszywa mnie dreszcz, kiedy to sobie przypomnę, jakie to na mnie zrobiło wrażenie, choć byłem przygotowany uprzednim sprawozdaniem Akeleya.Osoby, którym to potem eszystko opisywałem, dostrzegły w tym tylko zwykłą szarlatanerię albo też szaleństwo; gdyby jednak osobiście się zetknęli z ta piekielną rzeczą, albo gdyby sami przeczytali wszystkie list Akeleya ( zwłaszcza ów drugi list, prawie encyklopedyczny ), jestem przekonany, że myśleli by zupełnie inaczej.A jednak bardzo żałuję, że posłuchałem Akeleya i nie nastawiłem fonografu innym do posłuchania.wielka też szkoda, że wszystkie jego list zginęły.Dla mnie, który odebrałem bezpośrednie dźwięki i znałem ich tło, oraz toważyszące im okoliczności, była to wielka sprawa.Dźwięki te nastąpiły tuż po ludzkim głosem w odpowiedzi na rytualne obrzędy, w mojej wyobraźni było to schorzałe echo torujące sobie drogę poprzez niewyobrażalne otchłanie piekieł z niepojętego świata.Już dwa lata minęły od czasu gdy nastawiłem ten bluźnierczy zapis fonograficzny, ale jeszcze w tej chwili, zresztą jak w każdym innym momencie, słyszę to słabe, niespotykane bzyczenie, tak samo jak wtedy, gdy usłyszałem je po raz pierwszy."!a! Shub-Niggurath ! Czarna Koza z Lasów z Tysiącem Młodych !" Choć głos ten wciąż rozbrzmiewa mi w uszach, do tej pory jednak nie zanalizowałem go na tyle, by sporządzić zapis graficzny.Przypominał bzyczenie jakiegoś ohydnego, wielkiego owada jakiegoś nieznanego gatunku, przy czym jestem głęboko przekonany, że jego narządy głosowe w niczym nie były podobne do narządów mowy człowieka ani też żadnego ssaka.Pewne szczegóły w brzmieniu, układzie i wysokości tonów, umiejscawiały ten fenomen poza sferą ludzkości i ziemskiego życia.Nagłe zetknięcie się z tym głosem wprawiło mnie w osłupienie i pozostałą część zapisu wysłuchałem w jakimś abstrakcyjnym oszołomieniu.Kiedy nastąpił dłuższy fragment bzyczącej mowy, jeszcze bardziej nasiliło się we mnie poczucie bluźnierczej nieskończoności, którego już doświadczyłem podczas słuchania krótszych i wcześniejszych ustępów.Zapis skończył się nagle, w momencie, kiedy wyraźnie słychać było ludzką mowę o bostońskim akcencie; fonograf wyłączył się automatycznie, a ja długo jeszcze siedziałem zupełnie ogłupiały.Nie potrzebuyję chyba zapewniać, że nastawiałem ten wstrząsający zapis kilkakrotnie i że usilnie starałem się go przeanalizować i skomentować porównując z notatkami Akeleya.Byłoby to jednak bezużyteczne i zbyt kłopotliwe, aby powtarzać teraz wnioski jakie wyciągnęliśmy; mogę tylko zaznaczyć, że zgodnie ustaliliśmy, iż posiedliśmy klucz do źródła najbardziej odrażających odwiecznych zwyczajów, w tajemniczych prastarych regionach ludzkości.Stało się też dla mnie jasne, że istnieją dawne i bardzo przemyślne związki pomiędzy tajemniczymi istotami z innego świata i pewnymi przedstawicielami rasy ludzkiej.Ale jak rozległe były te związki i jak one się przedstawiały w stosunku do dawnych wieków, tego nie byliśmy w stanie ustalić; w najlepszym razie mieliśmy szerokie pole do nieograniczonych i strasznych spekulacji myślowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]