[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co chciałbyś dostać na ostatni posiłek?—.Mamy niedzielę.Mój ostatni posiłek wyznaczony jest na wtorek.Dlaczego czepiasz się mnie o to teraz?— Musimy wszystko zaplanować.Możesz dostać wszystko, w granicach rozsądku, oczywiście.— Kto będzie gotował?— Posiłek przygotowany zostanie w tutejszej kuchni.— Ach, wspaniale! Przez tych samych utalentowanych kucharzy, którzy karmili mnie odpadkami przez dziewięć lat? Cóż za cudowna perspektywa!— A co byś sobie życzył, Sam? Próbuję wyjść ci naprzeciw.— Co powiedziałbyś na tosta i gotowaną marchew? Nie chciałbym sprawiać im kłopotów.— Doskonale.Kiedy już się zdecydujesz, daj znać Packerowi, a on zawiadomi kuchnię.— Nugent, nie będzie żadnego ostatniego posiłku.Mój obrońca wytoczy jutro ciężką artylerię.Ani się obejrzycie, jak nakopiemy wam do tyłka.— Mam nadzieję, że masz rację.— Ty kłamliwy sukinsynu.Nie możesz się doczekać, żeby zaprowadzić mnie do komory i przywiązać do krzesła.Drżysz z podniecenia na myśl o tym, że zapytasz mnie, czy mam jakieś ostatnie życzenie, a potem skiniesz na jednego ze swoich pachołków, żeby zamknął drzwi.A potem, kiedy wszystko już się skończy, staniesz ze smutną twarzą przed gromadą pismaków i oznajmisz, że „dziś, ósmego sierpnia, o godzinie zero piętnaście, Sam Cayhall został stracony w komorze gazowej więzienia Parchman, zgodnie z wyrokiem sądu okręgowego w Lakehead County, stan Missisipi”.To będzie twoja chwila, Nugent.Nie okłamuj mnie.Pułkownik nie podnosił wzroku znad kartki.— Potrzebujemy twojej listy świadków.— Zgłoś się do mojego adwokata.— Musimy też wiedzieć, co zrobić z twoimi rzeczami.— Zgłoś się do mojego adwokata.— Okay.Wielu dziennikarzy prosi o zgodę na przeprowadzenie z tobą wywiadu.— Zgłoś się do mojego adwokata.Nugent nie wytrzymał.Zerwał się z krzesła i wybiegł z biura.Packer przytrzymał drzwi, odczekał kilka sekund, a potem powiedział spokojnie:— Poczekaj chwilę, Sam.Jest jeszcze ktoś do ciebie.Sam uśmiechnął się i mrugnął do niego.— A zatem przynieś mi jeszcze trochę kawy, co, Packer?Strażnik wziął kubek i parę chwil później wrócił z pełnym.Dał też więźniowi niedzielną gazetę z Jackson i Cayhall czytał artykuł na temat swojej egzekucji, kiedy kapelan więzienny, Ralph Griffm, zapukał i wszedł do środka.Sam odłożył gazetę na biurko i przyjrzał się duchownemu.Griffm miał na sobie białe adidasy, wytarte dżinsy i czarną koszulę z białą koloratką.— Dzień dobry, ojcze — powiedział Sam i pociągnął łyk kawy.— Jak się masz, Sam? — zapytał Griffin podsuwając krzesło bardzo blisko biurka i siadając na nim.— W tej chwili moje serce przepełnione jest nienawiścią — rzekł więzień ponuro.— Przykro mi.Nienawiścią do kogo?— Do pułkownika Nugenta.Ale to przejdzie.— Czy modliłeś się, Sam?— Raczej nie.— Dlaczego?— Po co mi pośpiech? Mam czas do wtorku.A we wtorek obaj będziemy modlili się bez końca.— Jak chcesz.To zależy od ciebie.Ja będę tutaj.— Chcę, żeby był ojciec przy mnie do ostatniej chwili, jeśli nie sprawi to ojcu kłopotu.Ojciec i mój obrońca.Pozwalam wam siedzieć przy mnie podczas ostatnich godzin i minut.— Będzie to dla mnie zaszczyt.— Dziękuję.— O co konkretnie chciałbyś się pomodlić? Sam pociągnął długi łyk kawy.— Cóż, po pierwsze, chciałbym mieć pewność, że kiedy opuszczę ten świat, wszystkie złe rzeczy, jakie zrobiłem, zostaną mi przebaczone.— Twoje grzechy?— Tak jest.— Bóg oczekuje, że wyjawisz mu swoje grzechy i poprosisz o przebaczenie.— Wszystkie? Jeden po drugim?— Tak, te, które możesz sobie przypomnieć.— A zatem zacznijmy lepiej już teraz.Zajmie to trochę czasu.— Jak sobie życzysz.O co jeszcze chciałbyś się modlić?— W intencji mojej rodziny.To wszystko będzie bardzo trudne dla mojego wnuka i mojego brata, i być może także dla mojej córki.Nie będą ronić nade mną zbyt wielu łez, rozumie ojciec, ale chciałbym, żeby uzyskali pocieszenie.I chciałbym też zmówić modlitwę za moich przyjaciół z Bloku.Dla nich będzie to wstrząs.— Ktoś jeszcze?— Tak.Chciałby pomodlić się gorąco za Kramerów, szczególnie za Ruth.— To rodzina pfiar?— Tak.I również za Lincolnów.— Kto to są Lincolnowie?— To długa historia.Kolejne ofiary.— Bardzo dobrze, Sam.Powinieneś zrzucić ten ciężar, oczyścić swoją duszę.— Oczyszczenie mojej duszy zajęłoby całe lata, ojcze.— Kolejne ofiary?Sam odstawił kubek na biurko i delikatnie potarł dłońmi.Spojrzał w ciepłe, ufające oczy Ralpha Griffina.— A jeśli rzeczywiście są kolejne ofiary? — zapytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]