[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokoła mar stały ozdobne dzbany z winem i oliwą, które miały być złożonew grobowcu, dostrzegłam też placek z miodem dla ułagodzenia trzygłowego Cerbera.Obszerny stos drzewa był od dawna ułożony u końca cypla i gdy już zawodziłam bliskogodzinę, ruszył pochód mijając tkalnię.Główni żałobnicy mężczyzni poszli przo-dem, za nimi poszłyśmy my, kobiety, śpiewając pieśń pogrzebową w takt fletni.Ośmiukrzepkich niewolników niosło mary mego wuja.Postawili je na płaskim wierzchołkustosu.Obok mar położono zwierzęta ofiarne koguta, czarne jagnię i ulubionego psa także broń, zbroję i inkrustowaną szachownicę, bo wuj był mistrzem Drepanonw warcabach.Mój stary, głuchy dziadek Fitalos wymówił słabym, beczącym głosem111słowa pożegnania.Powiedział o wspaniałomyślności i męstwie swego syna, i o strasz-nej nagłości śmierci; nie żądał zemsty na anonimowych mordercach, nie pojął jeszczebowiem, co zaszło.Wówczas Haliterses przyłożył do stosu pochodnię, którą uprzed-nio zmoczono w oliwie, ja zaś rzuciłam w ogień kłębek wyrwanych włosów i płakałambez wstydu.Musieliśmy odstąpić o trzydzieści kroków przed gorącem, tak silny wiatrod morza rozbuzował płomienie.Skoro tylko ciało się spaliło, oblaliśmy miednicamiwody gorejący żar, wygrabiliśmy z popiołów kości, obmyliśmy je w winie i oliwie i wło-żyli do dużej urny ze spiżu.Przekazaliśmy urnę dziadkowi, który przyjął dar jak ośle-piony; miała być zawieziona na Hierę i tam pogrzebana.Potem wróciliśmy smutni dopałacu, ciągle śpiewając, żeby się oczyścić.%7ładen z zalotników nie był na tyle zuchwa-ły, by wziąć udział w uczcie pogrzebowej nie proszony, a zaprosiliśmy jedynie starszychczłonków Rady.Kiedy przybyli, przejednaliśmy bóstwa Podziemi ofiarami ogniska do-mowego, a ze wszystkich stron padały wyrazy smutku nad bezlitosnym losem, któryprzeciął tak szlachetny żywot. Nad wyraz szkoda powiedział Ajgyptios że jak dotąd nie dało się wytropićwłaściciela oszczepu.Powinniśmy może ustanowić publiczne dochodzenie. Póki łotr nie zostanie ujęty zamruczał Haliterses duch zmarłego dotknienieszczęściem całe Drepanon od przystani do przystani.Panowie, radzę wam działaćszybko. To była na pewno robota jakiegoś sykańskiego bandyty albo mściwego niewol-nika mówił dalej Ajgyptios. %7ładen z Elymów nie mógłby popełnić umyślnie takhaniebnego morderstwa, a jeśli to był przypadek, nie wahałby się tego wyznać. Panie mój, Ajgyptiosie rzekł Haliterses. Zazdroszczę ci niewinności serca.Widzę jednakże oczyma duszy całe rzeki krwi płynące, by ułagodzić tego ducha.Obyżaden z twoich krewnych nie był przy tym, kiedy zaczną latać strzały! Skrzeczysz jak żaba na wiosnę odrzekł Ajgyptios. Każ, proszę, podczasze-mu, niechaj napełni nam kielichy.On na wpół śpi.Zaczęli omawiać igrzyska pogrzebowe, które miały się odbyć nazajutrz.Agelaos,obecnie niewątpliwy regent, zaproponował zorganizowanie ich w pobliżu Lasku Ateny bieg, skok wzwyż, podnoszenie ciężarów, pięściarstwo i zapaśnictwo.Spodziewanosię, że mój dziadek ofiaruje cenne nagrody.Sam na sam z matką w jej sypialni opowiedziałam o wyprawie Klitoneosa i Halio-sowych pogróżkach.Ona mi jednak przerwała: Córko, nie chcę o tym słyszeć.Przed laty ojciec wydał wyrok na mego ukocha-nego syna.Przysięgłam, że nigdy już nie wymówię jego imienia, a jestem kobietą, któradotrzymuje słowa.Jeśli, jak powiadasz., głównodowodzący Minojczyków zechciał przy-słać podarek królowej Elymów, to ona mu zań dziękuje i na tym cała sprawa musi sięzakończyć.112Po chwili dodała: Córko, a jeśli grozba zostanie zlekceważona, czy on może ją spełnić z powodze-niem? Czy nie mądrzej byś postąpiła pozwalając zalotnikom jeszcze przez jakiś czas jeśćnaszą wieprzowinę i wołowinę, niż niecywilizowanym Sykulom spalić i ograbić naszpałac? Ponieważ ta możliwość nie mogła ujść twojej uwadze, z tego wynika, że zaan-gażowałaś się w jakiś inny z możliwych planów.W kim pokładasz ufność? Musi to byćczłowiek dzielny i doświadczony mąż z mężów.Ty jesteś tylko kobietą, Nauzykao,a Klitoneos zaledwie chłopcem, Zaś mój biedny stary ojciec jest już jedną nogą w gro-bie w rzeczy samej, tkam dla niego potajemnie całun, bo nie spodziewam się, żeprzeżyje zimę.Gdyby kto inny miał nas obronić, już dawno dałby się poznać.Mimoto siedzisz tutaj tłumiąc podniecenie, zupełnie jakby nagle pojawił się mój kochanyLaodamas; to jednak, niestety, nie może się nigdy stać.Eurykleja na próżno usiłowałazataić tę sprawę przede mną: wiem już teraz, że go zamordowano.Wiem także, że pło-niesz chęcią pomszczenia jego i drogiego Mentora.I wiem coś jeszcze, bo chociaż siedzętu przędąc i tkając, wciąż w pełni władam swoimi pięcioma zmysłami: że po raz pierw-szy zakochałaś się, mimo przysięgi, że nie wezmiesz żadnego z zalotników, którzy na-jechali nasz dom.Toteż, ponieważ jesteś dziewczyną, co nie pozwala sobie ulegać po-kusie szaleństwa albo siedzieć jednocześnie na dwóch stołkach, taki z tego wyciągamwniosek, że człowiek, którego kochasz, człowiek, który podjął się wprowadzić w życieten twój drugi plan, nie jest mi znany.Może wkrótce będziesz tak dobra przedstawić mitego dzielnego nieznajomego?Nie ma co robić tajemnicy przed moją matką; mały paluszek o wszystkim jejpowie. Dobrze, mamo powiedziałam oczekuj go jutro.Jak wiesz, nie mogłabympoślubić człowieka, którego ty byś nie pochwalała.Spojrzała na mnie badawczo. Ale czy on może ofiarować wiano, które by zadowoliło ojca?Popatrzyłam jej w oczy. Tak, mamo, choć jest żebrakiem, da nam to wiano: ocali nasz dom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]