[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pomyślałem, że nie zaszkodzi, jeśli pozwolę ludziom Koalicji powziąć o mnie jak najgorszą opinię - o mnie i o mojej, jako eksperta od taktyki, przydatności dla pana.Bat popatrzył na Cletusa z politowaniem.- Tak czy inaczej, ich opinia nie jest ani odrobinę gorsza od mojej - powie­dział.- Nie jest mi pan potrzebny, pułkowniku.To jest mała, brudna wojna i nie ma w niej miejsca na strategiczne tajemnice.Tutejsza kolonia Exotików dysponuje tęgimi głowami, pieniędz­mi, rozwiniętą techniką i ma dostęp do morza.Neulandczycy nie mają ani wybrzeża, ani przemysłu, ale za to z powodu tego ich religijnego kultu wielożeństwa muszą wyżywić ze swoich niewiel­kich farm wiele ludzi.A ten nadmiar ludzi doskonale sprzyja powiększaniu szeregów partyzanckich.No więc Neulandczycy chcą tego, co mają Exotikowie, a Koalicja stara się im pomóc.My mamy dopilnować, aby im się to nie udało.Tak wygląda sytuacja.To, czego próbują dokonać neulandzcy partyzanci, i to, co my robimy, aby ich przed tym powstrzymać, jest najwyraźniej oczywiste.Nie potrzebuję ani książkowej strategii, ani ekspertów od taktyki, tak jak nie potrzebuję stuosobowej orkiestry symfonicznej.I jestem pewien, że deCastries, a także inni ludzie Koalicji na tamtym statku wiedzieli o tym równie dobrze jak ja.- Być może, nie będę tak bezużyteczny, jak pan generał myśli - powiedział Cletus nie zniechęcony.- Oczywiście, zamierzam zbadać sytuację, rozpoczynając od ułożenia planu przechwycenia tych partyzantów, których w ciągu kilku następnych dni Neulandczycy będą usiłowali przerzucić w głąb kraju przez Etter Pass.Brwi Bata znowu uniosły się do góry.- Nowi partyzanci? Kto pana poinformował o Etter Pass? - warknął.- Co za królika próbuje pan wyciągnąć ze swojego kapelusza?- Żadnego królika - odparł Cletus.- Obawiam się, że nie jest to tylko profesjonalna opinia.Jedynie zdrowy roz­sądek.Kiedy znalazł się tutaj deCastries, Neulandczycy muszą podczas jego wizyty przeprowadzić jakieś spektakularne akcje.Czy ma pan pod ręką mapę?Bat uderzył w przycisk na biurku i ściana po lewej stronie Cletusa rozjaśniła się dzięki wyświetlonej na niej dużej mapie ukazującej długi, wąski, nadbrzeżny kraj Exotików z pasmem gór w głębi, oddzielającym go od Neulandii.Cletus podszedł do ściany, wyciągnął rękę i lewym palcem wskazującym dotknął punktu w środkowej części pasma górskiego bieg­nącego wzdłuż lewej strony mapy.- To jest Etter Pass - powiedział do Bata.- Dobra, szeroka przełęcz górska prowadząca z Neulandii do Bakhalli, tyle że, zgodnie z meldunkami, niezbyt często wykorzystywana przez Neulandczyków po prostu dlatego, że po drugiej stronie, sto pięćdziesiąt kilometrów w każdym kierunku, nie ma niczego wartego zachodu.Skądinąd jest to zupełnie łatwa do pokonania przełęcz.W dole leży tylko małe miasteczko Two Rivers.Oczywiście, z praktycznego punktu widzenia, Neulandczycy wolą wysyłać swoich partyzantów przez przełęcze znajdujące się w pobliżu większych skupisk ludzkich.Ale jeśli nie tyle zależy im na korzyściach, ile na widowisku, opłacałoby im się w ciągu kilku następnych dni przerzucić w tym miejscu znaczne siły, tak że za tydzień od dziś mogliby uderzyć na jedno z mniejszych miast wybrzeża, być może, zdobyć je i utrzymać przez kilka dni.Cletus odwrócił się, pokuśtykał do swojego krzesła i siadł.Bat ze zmarszczonymi brwiami patrzył na mapę.- W każdym razie - mówił dalej Cletus - zarzucenie sieci i schwytanie większości z nich nie powinno być zbyt trudne, kiedy będą próbowali przejść przez Two Rivers.W rzeczywistości mógłbym zrobić to sam.Gdyby dał mi pan batalion skoczków.- Batalion! Skoczków!.- Bat nagle otrząsnął się z osłu­pienia i rzucił na Cletusa piorunujące spojrzenie.- Pan myśli, że co to jest? Sala wykładowa, na której może pan sobie wymarzyć dowolny oddział potrzebny do wykonania zadania? Nie ma oddziałów skoczków na Kultis.A jeśli chodzi o powierzenie panu batalionu jakiegokolwiek rodzaju wojsk, nawet gdyby pańskie domysły były coś warte.- Bat parsknął.- Partyzanci i tak przyjdą.Założyłbym się o moją reputa­cję - odezwał się Cletus spokojnie.- W istocie mógłby pan powiedzieć, że w gruncie rzeczy już to zrobiłem.Pamiętam, jak rozmawiałem z niektórymi moimi kolegami z Akademii i z jednym czy dwoma przyjaciółmi z Waszyngtonu, przewi­dując podobną partyzancką akcję, kiedy tylko Dow deCastries pokaże się w Neulandii.- Przewidział pan.- Ton Bata stał się raptem zamyślony i przebiegły.Rozsiadł się za biurkiem, z namysłem, ze ściągniętymi brwiami patrząc na Cletusa.Następnie spojrzenie jego ciemnych oczu nabrało ostrości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl