[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A właśniewtedy wzrok mój, nie wiem, jaką siłą pociągany, nieraz zwracał się ku niej.Czy żal mi jejbyło? Czy ciekawość mię brała: co też ta kobieta czuć i myśleć może? Czy przypominał misię jej dawny narzeczony, ten przystojny, miły, majętny Bronek? Lecz nieznacznie przy-patrywałem się gładkim pasmom czarnych włosów, które ocieniały jej czoło, zawsze niecopochylone i jak pajęczyną drobnymi zmarszczkami osnute, a w delikatnym owalu policz-ków, w długości opadających na nie rzęs czarnych, w zarysie warg cierpliwie zamkniętychdostrzegałem widoczne jeszcze przetrwałości dawnej urody.Gdyby ją tak ktokolwiek od-chuchał, rozweselił, uleczył, ładnie ubrał, jeszcze niejedna o wiele młodsza schować by sięprzed nią mogła.Tymczasem jednak coraz więcej chudła i żółkła; a ponieważ nasza paniJanuarowa coraz większą nieżyczliwość jej okazywała, więc dla wszystkich stawała się co-raz mniej dostrzegalną, aż na koniec ja jeden tylko spostrzegałem jeszcze, że żyje na świe-cie, i to ukradkiem.Nikt prócz mnie i siostry mojej, Idalci, nie wiedział o przyczynie nieżyczliwości, któradla tej nic nie znaczącej osóbki powstała w sercu powszechnie szanowanej i kochanej panidomu.Otóż przede wszystkim powiedzieć muszę, że okolica nasza, dzięki zbiegowi po-190myślnych okoliczności, jest dotąd wyjątkowo bogatą w obywatelstwo wiejskie zamożne iposiadające mnóstwo zalet towarzyskich i innych.Ale jak topól włoska nad wysokie nawetlipy i klony, tak nad sąsiadów swoich wysoko w górę wystrzeliwa pan Seweryn Dorsza; boo czym tylko zamarzyć, znajduje się w tym człowieku: piękność postawy i twarzy, inteli-gencja wyższa, kryształowa, proszę państwa, uczciwość i zacność, a do tego duży, formal-nie, już pański majątek.Z blasku czarnego oka i ze śniadej cery nikt by w nim pięćdzie-siątki nadchodzącej albo już i nadeszłej nie odgadł; a choć siwizna srebrzy się gdzienieg-dzie we włosach kruczych i na czole zebrało się trochę zmarszczek, kobiety utrzymują, żemu to tylko uroku dodaje, świadcząc o wielu myślach pracujących w tej pięknej głowie i ocierpieniach, które przebyć musiała, lecz pod nimi się nie ugięła ta silna postać męska.Wdomu swoim pan Dorsza posiada bibliotekę, obrazy, różne inne drogocenne i rzadkie rze-czy; w majątkach gospodaruje znakomicie, a sąsiadom służy wszystkim, co ma: radami,książkami, pieniężnymi pożyczkami itd.Sąsiedzi w zamian szanują go bardzo, ale żebybardzo kochali, to nie powiem.Bo kto do serc ludzkich rzeką Cnotą płynie, nie dopłynie.Prosta do nich droga i najpewniejsza na gospodę Wesołość i na wielkie miasto Pospolitość.Przy tym różnice gustów i bardzo często miłości na przeszkodzie stoją.Pan Dorsza wielerzeczy, które sąsiedzi jego lubią, nie lubi i odwrotnie.Sztywny nieco, zawsze czymś bar-dzo zajęty, rzadko z kim zaprzyjaznia się i spoufala.Więc jednych onieśmiela, innych nu-dzi, innym jeszcze w zabawie przeszkadza.Jednak pomimo to nikt nigdy złego słowa onim nie odważył się powiedzieć, a znajomość z nim wszyscy poczytują za zaszczyt - toraz, a po wtóre za zródło ratunku w złej przygodzie.W Dworkach pan Seweryn bywał nieczęsto i zachowanie się jego w tym powszechnielubionym i poważanym domu było dość niezwykłe.O ile my wszyscy admirowaliśmy pa-nią Januarowa za jej okazałą figurę, świeżą cerę, mądry sprycik i wyborne granie w winta,o tyle on okazywał się dla niej zupełnie obojętnym.Grzeczność wszelką zachowywał, na-turalnie, ale więcej nic a nic.Rozmawiał z nią jak najmniej i bez upodobania, a co już namw głowach pomieścić się nie mogło, to że witając się z nią i żegnając w rączkę jej nie ca-łował.Wezmie, bywało, tę bieluchną i tłuściuchną rączkę i ledwie dotknąwszy wypuści zeswej ręki.A ona aż drży z chęci, aby surowe jego usta pocałunek na niej złożyły - możedlatego właśnie, że surowe i do pocałunków nieskłonne.Razu jednego siadaliśmy do obiadu, gdy przed gankiem zatrzymał się powóz pana Dor-szy.Patrzę ja, aż nasza pani Januarowa oblewa się takim rumieńcem, jakby kto garnek ki-piątku na nią wylał; aż czoło, uszy i szyja stanęły w ogniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]