[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jest w naszej umowie z twoim ojcem, rozu-miesz? Z Sally proszę bardzo, ale Sally nie ma.Pewnie i tak nikt by cię nawetnie zauważył, ale po co ryzykować? Ja z kolei, widzisz, z przyjemnością zabrał-bym cię na spacer, z wielką przyjemnością.Ale muszę tu siedzieć na wypadek,gdyby ktoś chciał złożyć Swainowi wizytę.Dlatego nie mogę.Szkoda, naprawdężałuję. Wyglądał na tak bardzo nieszczęśliwego, że zastanowiła się nad kapi-tulacją. Jeszcze grzankę? spytał, wskazując jej talerz. Nie, dziękuję. Odłożyła serwetkę. Były bardzo smaczne dodała. Następnym razem spróbuj ze śmietaną poradził. Po wojnie nie możnajej było dostać.Przywiewało do nas chmury deszczowe znad Niemiec i krowychorowały. Czy Swain jest w domu, Petal? Nie. Nigdy go nie widuję. Często wychodzi.Interesy.Mają swoje cykle.Niedługo wszyscy będą zja-wiać się tutaj i znowu będzie utrzymywał dwór. Kto, Petal?91 Nazwałabyś ich typami biznesmenów. Kuromaku stwierdziła. Słucham? Nie, nic.* * *Popołudnie spędziła samotnie w pokoju bilardowym, zwinięta w skórzanymfotelu, obserwując płatki śniegu opadające na ogród.Zegar słoneczny zmienił sięw bezkształtny biały wzgórek.Wyobraziła sobie tam matkę, otuloną w ciemnefutro, samotną w zasypywanym śniegiem ogrodzie księżniczkę-balerinę, którautopiła się w nocnych wodach Sumidy.Zmarzła trochę.Wstała i wymijając stół bilardowy, ruszyła do marmurowegokominka, gdzie gazowy płomień syczał cicho pod węglami, których nigdy niemiał pochłonąć.Rozdział 15SREBRZYSTY SPACERMiała w Cleveland przyjaciółkę, Lanette, która wiele ją nauczyła.Jak szybkowydostać się z samochodu, kiedy numer próbuje zablokować drzwi, jak się za-chowywać, kiedy człowiek idzie kupować.Lanette była trochę starsza i używałagłównie maga żeby zamieszać w mule , jak to nazywała, gdyż często bywałaprzymulona czymkolwiek, od analogów endorfiny po zwyczajne, twarde opiumz Tennessee.Inaczej, twierdziła, siedziałaby tylko dwanaście godzin przed wideoi oglądała po kolei cały chłam.Kiedy mag do ciepłej niewrażliwości porządnegozamulenia dodawał ożywienie, wtedy to już było coś.Ale Mona zauważyła, żeludzie, którzy biorą zamulające prochy, często wymiotują.I nie rozumiała, po coktoś miałby oglądać wideo, kiedy równie łatwo można stymować.Lanette tłuma-czyła, że symstym to tylko więcej tego, z czego chce się wyrwać.Myślała o niej, ponieważ Lanette dawała jej różne rady, na przykład, co robićz marną nocą.Dzisiaj, uznała, Lanette kazałaby jej poszukać baru i jakiegoś to-warzystwa.Mona miała jeszcze trochę pieniędzy po ostatniej nocy na Florydzie,wystarczyło więc znalezć lokal, gdzie przyjmują gotówkę.Trafiła za pierwszym razem dobry znak.W dół po betonowych schodkach,w zadymiony gwar rozmów i znajomy, przytłumiony rytm Białych diamentówShabu.Nie była to knajpa dla garniturów, ale też nie taka, którą alfonsi z Clevelandnazwaliby hitem.Nie miała ochoty pić niczego w hicie, przynajmniej nie dzisiaj.Ktoś odszedł od baru w chwili, kiedy weszła, więc przecisnęła się szybkoi zajęła jego stołek.Plastikowe siedzenie było jeszcze ciepłe.To drugi znak.Barman ściągnął wargi i skinął głową, kiedy pokazała mu banknot, poprosiławięc o bourbona i piwo do popicia.Eddy zawsze to zamawiał, kiedy sam mu-siał płacić.Jeśli płacił ktoś inny, zamawiał koktajle, których barman nie umiałprzygotować, więc przez długą chwilę tłumaczył, jak się to robi.Potem wypijałi narzekał, że o wiele lepsze podają w L.A., Singapurze czy jakimś innym miejscu,gdzie wiedziała nigdy nie był.93Bourbon tutaj był trochę dziwny, ostry, ale naprawdę dobry, kiedy się go jużprzełknęło.Powiedziała o tym barmanowi, który zapytał, gdzie zwykle pijała tentrunek.Wytłumaczyła, że w Cleveland, a on pokiwał głową.To był etanol i ja-kieś gówno, które powinno przypominać bourbon, wyjaśnił.Kiedy powiedział,ile pieniędzy jej zostało, stwierdziła, że bourbon w Ciągu jest drogi.Ale robiłswoje, łagodził, więc wypiła do końca i zabrała się do piwa.Lanette lubiła bary, ale nigdy nie piła, najwyżej cokę albo coś w tym rodzaju.Mona na zawsze zapamiętała dzień, kiedy zażyła dwa kryształy naraz, co Lanet-te nazwała podwójnym trafieniem.Mona usłyszała wtedy głos w głowie, takwyrazny, jakby mówił ktoś obok niej: Porusza się tak szybko, że stoi w miej-scu.A Lanette, która godzinę wcześniej w filiżance chińskiej herbaty rozpuści-ła okruch czarnego z Memphis, też wzięła połówkę kryształu.Potem wyszły naspacer; zwyczajnie włóczyły się razem po mokrych ulicach w stanie, który Mo-nie wydał się doskonałą harmonią, kiedy człowiek nie odczuwa chęci rozmowy.I ten głos miał rację: nie czuła pędu, żadnego zgiełku, po prostu wrażenie czegoś może samej Mony rozszerzającego się od nieruchomego środka.Znalazłypark, rozległe trawniki ze srebrnymi plamami kałuż, i chodziły po alejkach.Towspomnienie miało u Mony swoją nazwę: srebrzysty spacer.A jakiś czas potem Lanette po prostu zniknęła i nikt jej więcej nie widział.Nie-którzy mówili, że wyjechała do Kalifornii, inni że do Japonii, a byli tacy, którzyuważali, że padła z przedawkowania i wyrzucili ją przez okno, co Eddy nazywałnurkowaniem na sucho.Ale Mona wolała o tym nie myśleć, więc tylko wyprosto-wała się i rozejrzała dookoła.Tak, to był niezły lokal, nieduży, więc ludzie trochęsię tłoczyli, ale czasem to nawet lepiej.Eddy nazywał takich gromadą artystów mieli pieniądze, ale ubierali się trochę tak, jakby nie mieli, tyle że ubranianosili dopasowane i widać było, że kupowali je nowe.Za barem wisiało wideo, tuż nad butelkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]