[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może przywódca chciał się najpierw upewnić, czy Ellis jest osobą poważną, za-sługującą na szacunek partyzantów? Protokół w armii, nawet rewolucyjnej, byłzawsze rzeczą ważną.Ale Ellis nie mógł dłużej dreptać w miejscu.Jeśli Masudnie pojawi się dzisiaj, będzie zmuszony zarzucić tę zabawę z materiałami wybu-chowymi, wyjawić, że jest wysłannikiem Białego Domu i zażądać natychmiasto-wego skontaktowania go z przywódcą rebeliantów.Rozległ się niezbyt imponujący huk, któremu towarzyszył mały obłoczek ku-rzu.Partyzanci z rozczarowaniem przyjęli tę mizerną eksplozję.Ellis poszedł pokawałek blachy i podniósł go przez swój szal na wypadek, gdyby metal był jesz-cze gorący.Widniało na nim imię Ali przepalone na wylot postrzępionymi nakrawędziach literami perskiego pisma.Pokazał blachę partyzantom, którzy rozja-zgotali się podnieconym gwarem.Ellis nie krył zadowolenia to była praktycznademonstracja tezy, że materiał wybuchowy, wbrew temu, co dyktuje zdrowy roz-sądek, jest silniejszy w miejscu, w którym się go natnie.Nagle partyzanci zamilkli.Ellis rozejrzał się i zobaczył nadchodzącą wzgó-rzem grupkę siedmiu czy ośmiu ludzi.Po strzelbach i okrągłych czapkach chitralimożna było w nich rozpoznać partyzantów.Gdy podeszli bliżej, Ali zesztywniałniemal w postawie na baczność. Kto to? spytał go Ellis. Masud odparł Ali. Który to? Ten w środku.Ellis utkwił wzrok w postaci kroczącej pośrodku grupy.Na pierwszy rzut okaMasud nie wyróżniał się niczym spośród pozostałych: szczupły mężczyzna śred-128niego wzrostu w ubraniu koloru khaki i zdobycznych butach.Ellis przyjrzał siębadawczo jego twarzy.Mężczyzna był jasnoskóry i nosił rzadki wąsik oraz ra-chityczną bródkę nastolatka.Miał długi, haczykowato zakończony nos.Czujne,ciemne oczy otoczone były głębokimi zmarszczkami, co nadawało mu wyglądstarszego o co najmniej pięć lat od dwudziestu ośmiu, jakie podobno sobie liczył.Nie była to twarz przystojna, ale bijące z niej żywa inteligencja i chłodny autorytetwyróżniały go spośród otaczających go ludzi.Podszedł z wyciągniętą ręką prosto do Ellisa. Jestem Masud. Ellis Thaler. Ellis potrząsnął jego ręką. Zamierzamy wysadzić ten most powiedział Masud po francusku. Teraz? Tak.Ellis zabrał się do pakowania sprzętu do torby, a Masud obszedł tymczasemgrupę partyzantów wymieniając z jednymi uściski dłoni, innych pozdrawiając ski-nieniem głowy, biorąc paru w objęcia, do każdego odzywając się kilkoma słowa-mi.Gdy byli już gotowi, ruszyli w dół zbocza luzną gromadą.Jak domyślał się Ellis, miało to zwiększyć prawdopodobieństwo, że w przy-padku dostrzeżenia zostaną wzięci nie za oddział rebelianckiej armii, lecz za gru-pę wieśniaków.Gdy znalezli się u stóp wzgórza, przestali być widoczni z drogi,chociaż nadal groziło im dostrzeżenie z przelatującego helikoptera Ellis zakła-dał, że ukryją się, kiedy usłyszą warkot silnika.Podążali ścieżką biegnącą wśróduprawnych pól, kierując się ku rzece.Minęli kilka małych chat i zostali dostrze-żeni przez pracujących w polu ludzi, z których jedni ostentacyjnie ich ignorowali,a inni machali rękami i wykrzykiwali pozdrowienia.Dotarłszy do rzeki ruszylijej brzegiem, wykorzystując do maksimum osłonę, jaką mogły zapewnić głazyi niezbyt wybujała roślinność nad sama wodą.Gdy od mostu dzieliło ich okołotrzystu jardów, wtoczyła się nań mała kolumna wojskowych ciężarówek.Party-zanci ukryli się czekając, aż turkot pojazdów ścichnie na trakcie do Rokhy.Ellisprzypadł do ziemi pod wierzbą obok Masuda. Niszcząc most powiedział Masud odcinamy im drogę zaopatrzeniado Rokhy.Gdy ciężarówki przejechały, odczekali jeszcze kilka minut, po czym poko-nali resztę drogi dzielącej ich od mostu i niewidoczni z drogi zbili się pod nimw gromadkę.W swym środkowym punkcie most wznosił się na dwadzieścia stóp ponadpoziom wody, której głębokość w tym miejscu nie przekraczała chyba dziesięciustóp.Ellis przekonał się, że jest to prosta konstrukcja podłużnicowa dwie dłu-gie stalowe belki, sięgające od brzegu do brzegu i nie podpierane na swej długościżadnym pośrednim wspornikiem, na których ułożono jezdnię z płaskich betono-129wych płyt.Beton stanowił obciążenie statyczne, przejmowane w całości przezbelki.Zerwać je, a most runie.Ellis przystąpił do przy gotowań.Dysponował TNT w postaci jednofunto-wych, żółtych laseczek.Sporządził wiązkę składającą się z dziesięciu lasek okle-jonych taśmą.Materiału wybuchowego starczyło akurat na jeszcze trzy takiewiązki.Stosował TNT, bo można go było najczęściej spotkać w bombach, po-ciskach artyleryjskich, minach i w granatach ręcznych, a większość materiałówwybuchowych partyzanci pozyskiwali z sowieckich niewypałów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]