[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To Jahan Kamil z doliny Pich oraz Amal Azizi,komendant Faizabadu.Masud uśmiechnął się ponuro. Wybraliście najmniej skorych do współpracy. Wiem przyznał Ellis. Potrafisz to zrobić? Daj mi czas do namysłu powiedział Masud. W porządku. Ellis położył się wyczerpany na zimnej ziemi i zamknąłoczy.W chwilę pózniej już spał.ROZDZIAA 10Jean-Pierre włóczył się bez celu po skąpanych w księżycowej poświacie po-lach, pogrążony w czarnej rozpaczy.Jeszcze tydzień temu miał cel w życiu i byłszczęśliwy, był panem sytuacji, wykonywał pożyteczną pracę i czekał na swąwielką szansę.Teraz, kiedy wszystko się skończyło, czuł się niepotrzebny, prze-grany, niedowartościowany.Nie było wyjścia.Analizował wiele razy wszystkie możliwe warianty i zakażdym razem dochodził do tego samego wniosku: musi opuścić Afganistan.Jako szpieg był skończony.Nie miał żadnych szans na kontakt z Anatolijem.Gdyby nawet Jane nie roztrzaskała radia, nie mógłby oddalić się z wioski na spo-tkanie z Rosjaninem, bo zorientowałaby się natychmiast, co zamierza, i powiado-miła Ellisa.Mógłby jakoś uciszyć Jane (nie myśl o tym, nawet o tym nie myśl), alegdyby jej się coś stało, Ellis zacząłby dociekać dlaczego.Wszystko sprowadza-ło się do Ellisa.Gdybym miał dość odwagi, zabiłbym Ellisa, pomyślał.Ale jak?Nie mam pistoletu.Jak to zrobić, poderżnąć mu gardło skalpelem? Jest ode mnieo wiele silniejszy nigdy nie dam mu rady.Nie mógł sobie darować, że doszło do tej wpadki.Zgubiła ich zbytnia pew-ność siebie.Powinni spotykać się w miejscu, z którego mieliby dobre pole ob-serwacji podejść od wszystkich stron i zawczasu widzieli, że ktoś się zbliża.Alekto mógł przewidzieć, że Jane za nim pójdzie? Padł ofiarą najzłośliwszego pecha:ranny chłopak uczulony na penicylinę; Jane słysząca Anatolija i rozpoznająca je-go rosyjski akcent; wreszcie pojawienie się Ellisa, które dodało jej odwagi.Tobył zwyczajny pech.Ale podręczniki historii nie pamiętają o ludziach, którym dowielkości niewiele brakowało.Starałem się, jak mogłem, tato, pomyślał.Wydałomu się, że słyszy odpowiedz ojca: nie obchodzi mnie, czy się starałeś, czy nie.Chcę wiedzieć, czy odniosłeś sukces, czy przegrałeś.Zbliżał się do wioski.Postanowił wracać.Bardzo zle sypiał, ale nie miał doroboty nic lepszego, jak tylko pójść do łóżka.Skręcił w stronę domu.Fakt, że nadal ma Jane, nie przynosił jakoś wielkiej pociechy.Odkrycie przeznią jego tajemnicy nie tylko nie zbliżyło ich do siebie, ale oddaliło jeszcze bar-dziej.Chociaż snuli wspólne plany powrotu do domu, a nawet rozmawiali o roz-poczęciu nowego życia, kiedy znajdą się już w Europie, powstała między nimi138nowa przepaść.Ale nocami tulili się jeszcze do siebie.To już było coś.Wszedł do chaty sklepikarza.Spodziewał się, że zastanie Jane już w łóżku, aleku jego zaskoczeniu była jeszcze na nogach. Przybiegł do ciebie goniec od Masuda powiedziała, kiedy tylko wszedł. Masz się stawić w Astanie.Ellis jest ranny.Ellis ranny.Serce Jean-Pierre a zabiło żywiej. Co mu jest? Nic poważnego.Z tego, co zrozumiałam, dostał postrzał w tyłek. Wyruszam z samego rana.Jane pokiwała głową. Goniec pójdzie z tobą.Zdążysz wrócić przed zmrokiem. Rozumiem. Jane chciała mieć pewność, że nie będzie miał okazji spo-tkać się z Anatolijem.Ta ostrożność była zupełnie niepotrzebna Jean-Pierrenie miał jak zaaranżować takiego spotkania.Poza tym Jane ubezpieczała się przedmniejszym zagrożeniem, a nie dostrzegała większego.Ellis jest ranny.Czyni goto bezbronnym.A to zmienia wszystko.Teraz Jean-Pierre może go zabić.* * *Rozmyślając nad tym, nie zmrużył oka przez całą noc.Wyobrażał sobie Ellisależącego na materacu pod drzewem figowym, zaciskającego zęby z bólu promie-niującego od strzaskanej kości albo bladego i osłabionego z upływu krwi.Ujrzałsamego siebie przygotowującego zastrzyk. To antybiotyk, który zapobiegniezainfekowaniu rany wyjaśni, a potem wstrzyknie mu końską dawkę digitaliny,która spowoduje atak serca.Naturalny atak serca był mało prawdopodobny, ale wcale niewykluczonyu trzydziestoczteroletniego mężczyzny, zwłaszcza takiego, który po długim okre-sie względnie siedzącego trybu życia zdobył się nagle na znaczny wysiłekfizyczny.Tak czy inaczej nie będzie żadnego dochodzenia przyczyny zgonu, żad-nej sekcji zwłok i żadnych podejrzeń na Zachodzie będą przekonani, że Elliszostał trafiony podczas akcji i zmarł z odniesionych ran.Tutaj, w Dolinie, każdyzaakceptuje diagnozę Jean-Pierre a.Wśród miejscowych cieszył się takim samymzaufaniem jak każdy z najbliższych adiutantów Masuda, i było to zupełnie natu-ralne, w ich mniemaniu bowiem poświęcił dla sprawy tyle samo co każdy z nich.Jedyną wątpiącą osobą byłaby Jane.I co by zrobiła?Nie był pewien.Jane była groznym przeciwnikiem, kiedy miała oparcie w El-139lisie; w osamotnieniu stawała się nieszkodliwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]