[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poche lubił przemyśleć wszystko dokładnie i miał dużo czasu, aby rozważyćpomysł odbicia Paula i Billa z więzienia.Sprawił mu on przyjemność, cholernąprzyjemność.Przypominały mu się dawne czasy, kiedy w całym EDS zatrudnio-nych było zaledwie trzy tysiące osób i kiedy rozmawiali o wyznaniu Wiary.Było to ich słowo, obejmujące całe mnóstwo postaw i przekonań co do tego, jakfirma powinna postępować z pracownikami.Ostatecznie wszystko sprowadzałosię wtedy do jednego: EDS dbało o swoich ludzi.Dopóki pracujesz dla firmyz maksymalnym wysiłkiem, dopóty znajdziesz w niej oparcie na dobre i na złe:kiedy chorujesz, gdy masz osobiste albo rodzinne kłopoty, kiedy wpakujesz sięw jakiekolwiek tarapaty.Zupełnie jak w rodzinie.Poche, chociaż o tym nie89mówił, dobrze czuł się w tym układzie.W ogóle niewiele mówił o swoich uczu-ciach.EDS zmieniło się od tamtych dni.Kiedy pracuje tu dziesięć, zamiast trzechtysięcy osób, atmosfera rodzinna nie może być tak silna.Nikt już nie mówił o wy-znaniu Wiary.Ale ona wciąż była, dowodziło tego choćby to spotkanie.I mimoiż jego twarz jak zwykle nic nie wyrażała, Joe Poche był zadowolony.Oczywiście,że pojadą tam i wyciągną przyjaciół z mamra.Pochemu wystarczało do szczęściatylko to, że mógł brać w tym udział.* * *Wbrew oczekiwaniom Coburna, Ralph Boulware wcale nie wyszydził pomy-słu oswobodzenia Paula i Billa.Sceptyczny, niezależny w poglądach Boulwarezapalił się do tego, jak wszyscy.On również domyślił się, o co chodzi i podobnie jak Pochemu, dopomógł muw tym fakt, że Sculley zupełnie nie potrafił kłamać w przekonywający sposób.Boulware przebywał wraz z rodziną u przyjaciół w Dallas.W Nowy Rok obi-jał się właściwie bez celu i żona zapytała go, dlaczego nie poszedł do biura.Od-powiedział, że nie ma tam nic do roboty.Nie dała się jednak na to nabrać.MaryBoulware była jedyną osobą na świecie, która mogła zmusić Ralpha do czegokol-wiek.Ostatecznie poszedł więc do biura.Tam natknął się na Sculleya. Co się stało? spytał Boulware. Och, nic specjalnego odparł Sculley. Co robisz? Przede wszystkim załatwiam rezerwacje biletów lotniczych.Sculley spra-wiał dość dziwne wrażenie, Boulware znał go dobrze w Teheranie jezdzilirazem rano do pracy i instynktownie wyczuł, że Sculley nie mówi prawdy. Coś jest nie tak rzekł Boulware. Co się dzieje? Nic się nie dzieje, Ralph! Jak wygląda sprawa Paula i Billa? Wykorzystują wszystkie kanały, żeby ich wyciągnąć.Kaucja wynosi trzy-naście milionów dolarów i musimy dostarczyć te pieniądze. Chrzanisz.Tam się rozleciał cały system państwowy i prawny.Nie ma jużżadnych kanałów.Co macie zamiar zrobić? Słuchaj, nie łam tym sobie głowy. Czyż nie macie zamiaru spróbować ich stamtąd wyciągnąć? Sculley nieodpowiedział. Słuchaj, możecie na mnie liczyć powiedział Boulware. Co chcesz przez to powiedzieć na mnie liczyć ?90 Przecież to oczywiste, że coś zamierzacie. Co chcesz przez to powie-dzieć? Nie bawmy się w ciuciubabkę.Po prostu możecie na mnie liczyć. OK.To była dla niego prosta decyzja.Paul i Bill byli jego przyjaciółmi i równiedobrze to Boulware mógł teraz tkwić w mamrze.A wtedy spodziewałby się, żeprzyjaciele przybędą wyciągnąć go stamtąd.Był jeszcze jeden powód.Boulware cholernie lubił Pata Sculleya.Do diabła,wręcz go k o c h a ł.Był również bardzo wobec niego opiekuńczy.Według Bo-ulware a, Sculley na dobrą sprawę nie orientował się, że cały ten świat pełen jestzepsucia, zbrodni i grzechu.Widział to, co chciał widzieć kurę w każdym garn-ku. Chevroleta przed każdym domem, świat dobrych mamuś i szarlotkę.JeżeliSculley miał brać udział w oswobodzeniu więzniów, to Boulware będzie musiałnim zaopiekować się.Może to dość dziwne uczucie, jeżeli wziąć pod uwagę, żedotyczyło człowieka mniej więcej w jego wieku, ale tak właśnie sprawy się miały.Boulware rozmyślał o tym przez cały Nowy Rok i wciąż czuł to samo.Dla-tego też wrócił do pokoju hotelowego i powiedział Perotowi te same słowa, coSculleyowi:Może pan na mnie liczyć.* * *Glenn Jackson nie bał się umrzeć.Wiedział, co go czeka po śmierci, i nie obawiał się.Jeśli Pan zechce przywołaćgo do domu swego cóż, jest gotów.Niemniej jednak niepokoił się o los swojej rodziny.Dopiero co została ewa-kuowana z Iranu i przebywała obecnie u jego matki we wschodnim Teksasie.Niemiał jeszcze czasu, aby rozejrzeć się za jakimś mieszkaniem.Jeżeli zaangażujesię w tę sprawę, nie zdoła zwolnić się na trochę dla uporządkowania spraw ro-dzinnych, wszystko spadnie na Carolyn.Będzie musiała sama odbudować życiecałej rodziny w Stanach.Będzie musiała znalezć dom, załatwić szkołę dla Cheryl,Cindy i Glenna juniora, kupić albo wypożyczyć meble.Samodzielność nie stanowiła silnej strony Carolyn.Wszystko to nie przyjdziejej łatwo.Poza tym, była już na niego wściekła.Tego ranka przyjechała z nim do Dallas,ale Sculley powiedział mu, żeby odesłał ją do domu.Nie pozwolono jej zamiesz-kać w Hiltonie razem z mężem.To ją rozzłościło.Ale Paul i Bill również mieli rodziny. Będziesz miłował blizniego swego jaksiebie samego.Tak mówiła Biblia, i to dwukrotnie: Księga Kapłańska rozdział9119, wers 18 i Ewangelia według św.Mateusza, rozdział 19, wers 19. Gdybym toja siedział w więzieniu w Teheranie pomyślał Jackson z pewnością miło-wałbym kogoś, kto by coś dla mnie uczynił.Dlatego też zgłosił się.* * *Sculley dokonał wyboru parę dni wcześniej.Zanim Perot zaczął mówić o udzieleniu pomocy, Sculley już przeprowadziłdyskusję na ten temat.Po raz pierwszy sprawa wypłynęła nazajutrz po areszto-waniu Paula i Billa, tego dnia, kiedy Sculley odleciał z Teheranu razem z JoemPochem i Jimem Schwebachem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]