[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli prawdziwie wstrz¹œniêci.Podobnie jak sami strzelcy, sprawcy masakry.Obejrza³a siê poœpiesznie.Na stoku szeregi cesarskich ³uczników sta³y nieruchomo, podobnie jak kolumna srebrno-¿ó³tych toporników.Potem wrogie oddzia³y zaczê³y odp³ywaæ pod górê, w ty³.- O, na wszystkie moce.- powiedzia³a znowu.Akcja piechoty ognistej zakoñczy³a bitwê.Efekt by³ piorunuj¹cy: ostatnie uciekaj¹ce grupki sta³y w miejscu, patrz¹c w kierunku, gdzie wci¹¿ trwa³ nieruchomy szyk granatowych ¿o³nierzy.Podsetnicy i setnicy, otrz¹sn¹wszy siê, zaczêli skupiaæ owe grupki w oddzia³y.Chyba po raz pierwszy w historii wymordowanie w³asnych ¿o³nierzy wstrzyma³o przeciwnika.Panikê opanowano.Jednak bitwa by³a przegrana tak, czy owak.Kto nie uciek³, le¿a³ zabity lub ranny, albo trafi³ do niewoli.Prócz strzelców i kuszników, zosta³o jej mo¿e dwustu, trzystu ludzi.A wiedzia³a œwietnie, ¿e ich wartoœæ teraz jest akurat taka jak owego ch³opstwa, które rzuci³a do walki na pocz¹tku.Z³amanie tych oœmiuset cesarskich nie by³o ju¿ mo¿liwe.Przegra³a.Ale wci¹¿ mia³a swoich ludzi.Nie wszystkich; po pierwszym ataku i ogólnej ucieczce pozosta³o mo¿e dwie i pó³ setki.Ale.Pojê³a nagle, ¿e - wobec klêski floty - s¹ to w³aœciwie jedyne licz¹ce siê si³y, jakimi dysponuje teraz powstanie.Nie straci³a wiêc wszystkich atutów.Zaczyna³a odzyskiwaæ pewnoœæ siebie.58Pola bitwy jednak nie odda³a.Z wielu powodów.Przede wszystkim, po tym, co zobaczy³a, zaczê³a siê domyœlaæ, ¿e odwrót wojska bêdzie jedn¹ wielk¹ dezercj¹.Nie tylko powstañców.Tak¿e jej najemników.Kaza³a rozpowszechniæ pog³oski o bardzo wysokich stratach wroga.Zabroni³a mówiæ inaczej jak o „pierwszym dniu bitwy”.Zdawa³a sobie sprawê, ¿e „drugiego dnia bitwy” nie bêdzie i byæ nie mo¿e, bo jej wojsko nie jest zdolne do natarcia.Ale równie dobrze wiedzia³a, ¿e cesarscy te¿ nie zaatakuj¹.Wieczorem nadesz³y pierwsze dok³adne wieœci o klêsce na morzu.By³o tak, jak powiedzia³a Alida: posz³o na dno kilka ¿aglowców z ka¿dej strony, ponadto cesarscy zdobyli dwie kogi (zarekwirowane kupcom), w tym jedn¹ bardzo star¹, i dwa holki, powstañcy zaœ - holk i jakieœ szniki.Ale brak rozstrzygniêcia oznacza³ zwyciêstwo si³ cesarskich; jasno zdawano sobie sprawê, ¿e nie ma co marzyæ o zatrzymaniu armektañskich eskadr, wobec os³abionej, ale wci¹¿ istniej¹cej Floty G³ównej Garry i Wysp.Powstanie dogorywa³o.Owe nierozstrzygniête bitwy by³y tylko odroczeniem wyroku.Lerena nie dba³a o powstanie.Niemniej, tak szybka jego klêska przekreœla³a niemal zupe³nie jej plany i nadzieje.W³aœnie: niemal.Bo by³a jednak szansa.Pomimo upadku powstania by³a szansa na zdobycie i utrzymanie Agarów.Sposób godny nazwania nie tyle ryzykownym, co wrêcz karko³omnym.Pomyœla³a o nim, gdy okaza³o siê, ¿e jedna z doroñskich eskadr - trzy holki Ahagadena - spóŸni³a siê na morski plac boju.Alida i Ahagaden popadli w nie³askê.Alida.Lerena wci¹¿ by³a pod wra¿eniem swego nad ni¹ zwyciêstwa w batalii o naczelne dowództwo.£atwo przysz³o.Mo¿e nawet zbyt ³atwo.Ale widzia³a wyraŸnie, ¿e blondynka, od chwili gdy powstanie wybuch³o, jest jak sparali¿owana.Sw¹ si³ê czerpa³a z armii szpiegów i donosicieli, jej potêga by³a, jak na ironiê, odpowiednia do potêgi Trybuna³u.Teraz, gdy owa instytucja rozsypa³a siê pod uderzeniem rebelii, Alida okaza³a siê prawie bezbronna.Jej talent przesta³ byæ potrzebny, zosta³a z pustymi rêkami, niezdolna do wywierania istotnego wp³ywu na bieg wydarzeñ.Przechytrzy³a sam¹ siebie.Lerena by³a przekonana, ¿e poradzi sobie z pysza³kowat¹ blondynk¹ bez wiêkszego trudu.Problem le¿a³ gdzie indziej.Po prostu plan by³ ryzykowny.Garyjskie zamieszanie sprzyja³o szalonym przedsiêwziêciom, no i mia³a swoich ludzi, dla których w powstañczych szeregach zdawa³o siê nie byæ przeciwwagi.Ale jednak ³atwo mog³a zawieœæ siê na swoich rachubach.Byle szczegó³ móg³ obaliæ wszystkie plany.Znalaz³a Alidê przy taborach.Obserwatorzy z Kwatery odjechali (czy te¿ raczej uciekli) natychmiast po tym, jak okaza³o siê, ¿e wojsko ponios³o klêskê.Alida zosta³a.Lerena rozumia³a to dobrze: w Dranie zawsze patrzono na ni¹ krzywo, a ju¿ od chwili, gdy odda³a dowództwo kobiecie, i to pó³krwi Armektance
[ Pobierz całość w formacie PDF ]