[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wychowany w majątku ojca wyłącznie w otoczeniu braci nie czuł się jeszcze pewnie w towarzystwie dziewczyn.Przebywanie z Jimmym przekonało go, że mogą być o wiele bardziej interesujące, niż mu się wydawało w Końcu Ziemi.– Hm, zastanówmy się.– zaczął, wpadając w rytm kroków Jimmiego –jeśli nawet DeLacy nie znajdzie powodu, by cię definitywnie wykopać ze służby, albo Jerome nie wynajmie zbirów z miasta, aby cię sprali, to i tak jakiś zazdrosny kuchcik albo rozwścieczony ojciec zrobi ci przedziałek tasakiem.Tak czy inaczej żaden z nich nie odmówi nad nami nawet krótkiej modlitwy, jeśli spóźnimy się do Volneya, bo każe zatknąć nasze głowy na piki.Lećmy!Locklear parsknął śmiechem, rąbnął łokciem w żebra Jimmiego i ruszył pędem długim korytarzem.Jimmy wystartował tuż za nim.Stary sługa odkurzający meble podniósł wzrok na przebiegających chłopców i zamyślił się nad nieuchwytną magią młodości.Po dłuższej chwili pokiwał powolutku głową i pogodzony ze skutkami mijającego nieuchronnie czasu powrócił do swojej pracy.W głównym wejściu pojawili się heroldowie.Schodzili powoli z frontowych schodów.Tłum zaczął wiwatować.Ludzie cieszyli się, ponieważ miał do nich przemówić sam książę.Pomimo że trzymał lud na dystans, darzony był jednak szacunkiem i wydawał sprawiedliwe wyroki w przedstawionych pod jego osąd sprawach.Radowali się także z tego, że za moment mieli ujrzeć księżnę Anitę, która była dla nich żywym symbolem ciągłości starej rodowej linii, ogniwem łączącym przeszłość z przyszłością.Najbardziej cieszyło ich jednak to, że zostali zaliczeni do grona tych szczęśliwców spoza kręgów szlachetnie urodzonych, którym dane będzie posilać się ze spiżami książęcej i pić wina z jego piwnicy.Święto Prezentacji obchodzono w trzydzieści dni po narodzeniu nowego członka rodziny królewskiej.Początki tego zwyczaju skrywał mrok dziejów.Przyjęło się uważać, iż starożytni władcy miasta – państwa Rillanon byli zobowiązani pokazać wszystkim mieszkańcom, bez względu na ich pochodzenie i pozycję społeczną, że nowo narodzeni następcy tronu przyszli na świat bez skazy czy ułomności.W obecnych czasach tradycja przerodziła się w witane radośnie przez lud święto, gdyż były to jakby dodatkowe uroczystości Przesilenia Letniego.W dniu tym ogłaszano amnestię; sprawy honorowe uważano za automatycznie rozwiązane.Przez tydzień i jeden dzień po Prezentacji obowiązywał zakaz pojedynkowania się; darowywano długi nie zapłacone od dnia poprzedniej Prezentacji, czyli od dziewiętnastu lat, gdy przedstawiano miastu księżniczkę Anitę.Ponadto na całe popołudnie i wieczór zapominano o tytułach i urzędach, a pospólstwo posilało się wraz z wielkimi tego świata przy tym samym stole.Jimmy, zajmując miejsce za plecami heroldów, zdał sobie nagle sprawę, że ktoś zawsze musi pracować.Ktoś przecież musiał przygotować jedzenie, które wieczorem pojawi się na stołach, i ktoś będzie musiał posprzątać po biesiadzie.A i on sam musi być w pogotowiu, by usłużyć Arucie czy Anicie, gdyby zaszła taka potrzeba.Westchnął głęboko, nie mogąc się oprzeć wrażeniu, że jeśliby nawet schował się w mysią dziurę czy zapadł pod ziemię, i tak dopadną go obowiązki i pracą.Locklear nucił cichutko pod nosem, patrząc, jak zajmują swoje miejsca heroldowie, a tuż po nich Gwardia Pałacowa Aruthy.Przybycie Gardana, marszałka Krondoru oraz księcia Volneya, pełniącego obowiązki kanclerza oznaczało, iż wkrótce rozpocznie się ceremonia.Siwowłosy wiarus z rozbawionym wyrazem na czarnej twarzy skinął głową ku postawnemu Kanclerzowi i dał znak Mistrzowi Ceremonii DeLacy'emu, by rozpoczął uroczystość.Rozległ się głuchy stukot laski.W tym samym momencie dały się słyszeć werble i fanfary.Mistrz DeLacy ponownie uderzył laską o kamienie podestu.Tłum uciszył się.Jeden z heroldów wystąpił kilka kroków do przodu.– Słuchajcie! Słuchajcie! Jego Wysokość Arutha conDoin, książę Krondoru, Pan Ziem Zachodnich Królestwa, następca tronu Rillanonu.Rozległy się wiwaty i gwizdy, bardziej pewnie dla zachowania formy niż z rzeczywistej potrzeby serca i prawdziwej radości.Arutha należał do ludzi, którzy w społeczeństwie budzili głęboki respekt i podziw, ale nie miłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]