[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie poświęcalibyśmy tym niewyjaśnionym dziwom ani jednego słowa, gdyby występowały tylko w jednym miejscu, ale znajduje się je prawie wszędzie.Skoro tylko spojrzymy na przeszłość z naszego punktu widzenia i wypełnimy ją współczesną fantazją techniczną, zaczynają unosić się zasłony skrywające mroki historii.Studium prastarych, świętych ksiąg pomoże nam tak urealnić naszą hipotezę, że nauka badająca przeszłość nie zdoła na dłuższą metę uniknąć rewolucyjnych pytań.Rozdział IVBiblia na pewno ma rację — Czy Bóg był uzależniony od czasu? — Mojżeszowa Arka Przymierza pod napięciem elektrycznym — Wielofunkcyjne pojazdy „bogów" na pustynnych piaskach — Potop był z góry zaplanowany — Dlaczego „bogowie" żądali określonych metali?Biblia jest pełna tajemnic i sprzeczności.Jej Księga Rodzaju rozpoczyna się od stworzenia świata, przedstawionego dokładnie pod względem geologicznym.Skąd jednak autorzy wiedzieli, że minerały powstały przed roślinami, a po tych z kolei zjawiły się zwierzęta?„Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas" — czytamy w I Księdze Mojżeszowej.Dlaczego Bóg mówi w liczbie mnogiej? Dlaczego mówi „nasz", a nie „mój", dlaczego „nam", a nie „mnie"? Można by przecież słusznie przypuszczać, że jedyny Bóg będzie przemawiał do ludzi w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej.„A kiedy ludzie zaczęli rozmnażać się na ziemi i rodziły im się córki, ujrzeli synowie boży, że córki ludzkie były piękne.Wzięli więc sobie za żony te wszystkie, które sobie upatrzyli" (I Mojż.6, 1-2).Kto umie udzielić zadowalającej odpowiedzi na pytanie, jacy to synowie Boga brali sobie ziemskie kobiety za żony? Izrael miał przecież tylko jednego jedynego, nietykalnego Boga.Skąd zatem wzięli się „synowie Boga"?„A w owych czasach, również i potem, gdy synowie boży obcowali z córkami ludzkimi, byli na ziemi olbrzymi, których im one rodziły.To są mocarze, którzy z dawien dawna byli sławni" (I Mojż.6, 4).Znowu zatem pojawiają się synowie Boga, którzy wchodzą w związki z ludźmi.Jest też po raz pierwszy mowa o olbrzymach! „Olbrzymi" pojawiają się zawsze i wszędzie: w mitologii Wschodu i Zachodu, legendach z Tiahuanaco i eposach Eskimosów.„Olbrzymi" straszą prawie we wszystkich starych księgach.Musieli zatem istnieć naprawdę.Kim byli? Naszymi przodkami, którzy wznosili ogromne budowle i bez trudu przesuwali monolity — czy może byli to biegli w sprawach technicznych kosmici? Jedno nie ulega wątpliwości: Biblia mówi o „olbrzymach" i nazywa ich „synami bożymi", a owi „synowie boży" wchodzą w związki z córkami ludzi i płodzą z nimi potomstwo.Mojżesz przekazuje nam (I Mojż.19, 1) bardzo obszerne, szczegółowe i wstrząsające sprawozdanie z katastrofy w Sodomie i Gomorze.Zestawienie naszej pozabiblijnej wiedzy z tym opisem pozwoli na całkiem ciekawe skojarzenia.Oto kiedy ojciec Lot siedział wieczorem przed bramą miasta, do Sodomy przybyli dwaj aniołowie.Najwidoczniej Lot oczekiwał „aniołów", którzy zresztą okazali się wkrótce mężczyznami, gdyż poznał ich natychmiast i gościnnie zaprosił na noc do swego domostwa.Lubieżnicy sodomscy —jak opowiada Biblia — zapragnęli tych mężczyzn.Jednak obaj przybysze potrafili jednym jedynym gestem odeprzeć seksualną chuć miejscowych playboyów, pozbywając się intruzów.„Aniołowie" nalegali (I Mojż.19, 12-14), aby Lot jak najszybciej wyprowadził z miasta swoją żonę, synów, córki, zięciów i synowe, gdyż — jak ostrzegali — miasto zostanie lada moment zniszczone.Rodzina Lota nie bardzo chciała uwierzyć i uważała to wszystko za kiepski dowcip ojca.Zacytujmy dosłownie:„A gdy wzeszła zorza, przynaglali aniołowie Lota mówiąc: Wstań, weź żonę swoją i dwie córki, które się tu znajdują, abyś nie zginął wskutek winy tego miasta.Lecz gdy się ociągał, wzięli go owi mężowie za rękę i żonę jego za rękę, i obie córki jego za rękę, bo Pan chciał go oszczędzić, i wyprowadzili go, i pozostawili poza miastem.A gdy ich wyprowadzili poza miasto, rzekł jeden: Ratuj się, bo chodzi o życie twoje; nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się w całym tym okręgu; uchodź w góry, abyś nie zginął.[.] Schroń się tam szybko, bo nie mogę nic uczynić, dopóki tam nie wejdziesz!" (I Mojż.19, 15-17,22).Z opisu wynika niewątpliwie, że obaj „aniołowie" dysponowali nieznaną mieszkańcom mocą.Zastanawia także pośpiech i naleganie jakim popędzali rodzinę Lota.Kiedy Lot się ociągał, wzięli go za ręce.Każda minuta musiała być droga.Lot miał, jak mu polecili, pójść w góry i nie odwracać się po drodze.Jednak wydaje się, że ojciec Lot nie miał bezwzględnego respektu przed „aniołami", gdyż odważał się zgłaszać coraz to nowe zastrzeżenia: „Lecz ja nie mogę ujść w góry, zanim mnie nie dosięgnie nieszczęście i umrę" (I Mojż.19, 19).Zaraz potem aniołowie wyznali, że niczego nie będą mogli dla niego zrobić, jeśli ich nie posłucha.Co właściwie wydarzyło się w Sodomie? Trudno sobie wyobrazić, aby wszechmocny Bóg uzależniony był od jakiegoś rozkładu zajęć.Skąd zatem pośpiech jego „aniołów"? A może zagłada miasta została zaplanowana co do minuty przez jakąś inną siłę? Może rozpoczęło się już odliczanie i „aniołowie" dobrze o tym wiedzieli? W takim wypadku terminu zagłady nie można by było rzecz jasna przesunąć.Czy jednak nie było prostszego sposobu zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie Lota? Dlaczego musiała iść w góry? I dlaczego — na miłość boską — nie wolno im było ani razu nawet spojrzeć za siebie?Zgoda, są to niestosowne pytania w tak poważnej sprawie.Ale od czasu zrzucenia w Japonii dwóch bomb atomowych wiemy, jakie szkody wyrządza ta broń.Wiemy, że żywe stworzenia narażone na bezpośrednie działanie promieni umierają lub zapadają na nieuleczalną chorobę.Powiedzmy bez ogródek — Sodoma i Gomora zostały zniszczone celowo, według planu, w wyniku eksplozji jądrowej.Być może „aniołowie" — pospekulujmy dalej — chcieli pozbyć się po prostu niebezpiecznego materiału rozszczepialnego, z pewnością jednak przyświecał im też cel wytępienia niemiłej im ludzkiej rasy.Czas zagłady był dokładnie ustalony.Kto miał ujść z życiem — tak jak rodzina Lota — musiał schronić się w górach kilka kilometrów od centrum eksplozji.Skalne ściany pochłaniają bowiem groźne, twarde promieniowanie.Zaś żona Lota —jak wszyscy wiedzą — odwróciła się i spojrzała w błysk atomowego słońca.Nikogo już nie dziwi, że zginęła na miejscu.„Wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia." (I Mojż.19, 24).Sprawozdanie o katastrofie kończy się następująco:„Abraham zaś, wstawszy wcześnie rano, udał się na to miejsce, gdzie stał przed Panem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]