[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoro Nik tego sobie życzy, widocznie ma jakieś ukrytepowody, których nie chce ujawnić, a ona od dawna zrezygnowała z prób przeniknięcia tejzamkniętej duszy, której zgłębić me umiała, a tylko swoim instynktem kobiecym czuła, żedusza ta jest niezłomna.- A co do tej podróży - zaczął Nikodem - to ja myślę, że lepiej me jechać.Nikodem zmarszczył czoło i potarł dłonie.Bał się jak ognia samej myśli wyjazdu zagranicę, gdzie od razu ujawniłaby się jego nieznajomość obcych języków.Tymi strzępaminiemiecczyzny, jakimi od biedy mógł się posługiwać, nie dałby sobie rady.- Czy pan prezes - słodko spytała pani Przełęska - uważa, że to niepatriotycznie wdzisiejszych czasach wozić pieniądze za granicę? Ależ wszyscy to robią!- Właśnie! Właśnie zle robią! Każdy grosz wywieziony za granicę to okradanie własnegokraju - zacytował hasło przeczytane niedawno na jakimś plakacie propagandowym.- ylerobią.- No, ale prezes tak zasłużony dla ojczyzny.- Tym bardziej! Ja muszę dawać dobry przykład innym.Nie, za granicę nie pojedziemy.Możemy podróżować po kraju.- Masz rację, Niku, byłam niemądra, gdy tamto mówiłam.Pojedziemy do Zakopanego,Krynicy, w Beskidy.Na progu stanął służący i zwrócił się do Niny:- Proszę jaśnie panienki, jakaś pani przyszła do jaśnie panienki.- Do mnie? Kto?- Nie chce powiedzieć nazwiska.Jest w salonie.- Przepraszam - powiedziała Nina - zobaczę, kto to taki.Przeszła przez jadalnię, buduar i otworzyła drzwi do salonu.Mimo woli krzyknęła.Przed nią stała Kasia.W krótkim, popielicowym futerku i w małym futrzanym kołpaczku, z papierosem w ustach- wyglądała jak smukły, młody chłopiec, który na chwilę włożył spódniczkę.- Dzień dobry, Nino - powiedziała tym tak dobrze znanym metalicznym altem.Ninie krew uderzyła do twarzy.Nie wiedziała, co ma zrobić.Niespodziewany przyjazdKasi wprawił ją w wielkie zakłopotanie, bo przecie i radość jej sprawił.Mówiła innym i sobiesamej, że zapomni, lecz teraz przekonała się, że pamięta.Jakżeby zapomnieć można!174Pierwsza wiosna, pierwsze oszałamiające odkrycie rozkosznej tajemnicy, którą natura w niejzamknęła.- Nie przywitasz się ze mną? - Kasia zrobiła kilka kroków i stanęła tuż przy Ninie.- Możegniewasz się, że przyjechałam? Nina oprzytomniała.- Ależ nie, Kasiu, bynajmniej.Bardzo się cieszę.Kasia ujęła jej dłoń i delikatnie, leczstanowczo przyciągnęła Ninę do siebie.- Nie, tak oficjalnie witać się z tobą nie potrafię.Otoczyła ramieniem szyję Niny iprzywarła do jej ust.Stało się to tak nieoczekiwanie, że Nina nie miała czasu na odsunięciesię.Dopiero po chwili uwolniła się od uścisku i szepnęła z wyrzutem:- Kasiu!.Kasia patrzyła w jej oczy i odparła:- Daruj.Masz usta jeszcze świeższe i jeszcze bardziej soczyste niż dawniej.Niepoprosisz, bym usiadła?.- Ależ, Kasiu! - podsunęła jej fotel, sama zajęła drugi.Kasia wyjęła z kieszeni futra dużązłotą papierośnicę, zapaliła nowego papierosa i przyglądała się w milczeniu Ninie.- Dużo palisz - bąknęła Nina.- Nie pytasz mnie, skąd się tu wzięłam?- W Koborowie podano ci mój adres?- Nie, pisał do mnie pan Oskar Hell, któregoś poznała.- Aha! Biedny człowiek.- Dlaczego biedny? O ile wiem, jest bogaty i zupełnie z siebie zadowolony - zdziwiła sięKasia.- Nie wiem, czy słyszałaś - powiedziała Nina - on tu był aresztowany, oskarżony oszpiegostwo.Kasia wzruszyła ramionami.- Możliwe.Nic to mnie nie obchodzi.O tyle jestem mu wdzięczna, że dał mi garśćwiadomości o tobie.Rozwodzisz się z tym starym łajdakiem?- Kasiu, jak możesz tak mówić o swoim własnym ojcu!- Dajmy spokój temu.Więc? Rozwodzisz się?- Tak, a właściwie już nie.Uzyskałam unieważnienie małżeństwa.- Bardzo mądrze zrobiłaś.Pisał mi Hell, że mój szanowny ojciec zostawił ci Koborowo.Doprawdy nie mogłam tego pojąć.Skąd to bydlę zdobyło się na tyle szlachetności.Alemniejsza o to.Przyjechałam tu, by cię zabrać.Musisz pojechać ze mną.To ci świetnie zrobi.Teraz na Sycylii jest wiosna.Nina uśmiechnęła się blado.- Nie, Kasiu, nie mogę.- Tu niebo wisi nad głową jak grozba, tam jarzy się uśmiechem.- Za miesiąc mój ślub - powiedziała cicho Nina.Kasia zerwała się z miejsca i rozgniotła papierosa w popielniczce.- Aha, więc to prawda.Nina milczała.- O, wy nędzne niewolnice! Nie potraficie żyć bez jarzma, bez kieratu! Wychodzisz zatego Dyzmę?- Kocham go.- Psiakrew! - zaklęła Kasia.Gniotła rękawiczki.- Nino, Nino! - wybuchnęła nagle - ty nie możesz tego zrobić! Nino, czy ty nie zdajeszsobie sprawy z tego, co się ze mną dzieje? Czy nie masz już dla mnie iskierki uczucia?!Pomyśl, zastanów się!.175- Nie męcz mnie, Kasiu, wiesz, jak bardzo cię lubię.Ale mówię ci.uważam za swójobowiązek powiedzieć, chcę być uczciwa.Przysięgłam jemu i sobie, że nigdy do ciebie niewrócę.- Nino, błagam cię, odłóż ten ślub, zlituj się nade mną!.Na pół roku, na trzy miesiące.Może ci przyjdą refleksje, może dojdziesz do przekonania, że chcesz popełnić błąd! Nino,błagam cię, a nuż przyjdziesz do przeświadczenia, że on nie jest godzien ciebie.O nic nieproszę, tylko o zwłokę, o małą zwłokę!.Nina z uśmiechem zaprzeczyła ruchem głowy.- Mylisz się, to ja nie jestem jego warta.Mało go znasz, zresztą siedzisz wciąż za granicą,nie zdajesz sobie sprawy z tego, czym on jest dla kraju i społeczeństwa, jaki to.- Ach, cóż on mnie obchodzi - przerwała Kasia.- Mnie chodzi tylko o ciebie, o twojeszczęście i o moje szczęście! Nino, Nino, błagam cię.Nino.Nino.Upadła na kolana, chwyciła ręce Niny i zaczęła okrywać je pocałunkami.- O krótką zwłokę.Błagam.- Kasiu, uspokój się, co ty robisz, Kasiu, opamiętaj się.W przyległym pokoju rozległy siękroki.Kasia ciężko podniosła się z podłogi.Leniwym ruchem wzięła rękawiczki.- Pójdę już.- Bądz zdrowa - powiedziała Nina - i nie myśl zle o mnie.Kasia w milczeniu skinęłagłową.Stała chwilę, przyglądając się Ninie, gdy drzwi się otworzyły i wszedł Nikodem.Początkowo zdumienie odebrało mu mowę, lecz prędko odzyskał równowagę.Obie ręcewsunął w kieszenie spodni i zapytał burkliwym głosem:- Czego pani sobie życzy tutaj?Kasia zmierzyła go wzrokiem pełnym nienawiści.Dyzma spostrzegł bladość Niny.Domyślił się, że musiała tu zajść jakaś awantura, iopanowała go złość.- Pytam, czego pani chce od mojej narzeczonej? Co?- Ależ, Niku! - próbowała zmitygować go Nina.- Po co panią tu diabli znowu przynieśli? Ja nie życzę sobie widywać.Nie dokończył,gdyż Kasia wybuchnęła ostrym ironicznym śmiechem i odwróciła się doń plecami.Drzwi za nią trzasnęły głośno.- Czego ona chciała od ciebie? - zapytał po pauzie Nikodem.Nina rozpłakała się.Nie mógł się z nią dogadać i zły chodził po salonie, roztrącając meble.Nadeszła i pani Przełęska, lecz szybko wycofała się, sądząc, że trafiła na scenę zazdrościczy jakąś grubszą sprzeczkę narzeczonych.Dopiero po pewnym czasie Nina uspokoiła się, lecz nic nie chciała powiedzieć.Zapewniała tylko Nikodema, że może być pewny jej wierności i że Kasia nigdy więcej niewróci.- Co ma piernik do wiatraka - łamał sobie głowę Dyzma - baby to doprawdy mają we łbiegroch z kapustą.176Rozdział dwudziestyBył to moment wzruszający
[ Pobierz całość w formacie PDF ]