X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przestała pobierać pensję, miała zaś otrzymywać prowizję od przeprowadzo-nych ubezpieczeń, co w razie powodzenia powinno było dać wcale przyzwoity dochód.Co pewien czas Junoszyc układał jej listę osób, które nadawałyby się na klientelę.Uzgad-niała ją następnie z szefem i codziennie odwiedzała kilka upatrzonych ofiar.Jednych ubezpieczało się na życie lub od nieszczęśliwych wypadków, innych od kradzieżylub od odpowiedzialności cywilnej.Nie każda polisa opłacała się Nirze.W wielu wypadkachchodziło głównie o co innego, o nawiązanie znajomości, o zbliżenie takiego jegomościa zJunoszycem, o wyjednanie protekcji dla jego przedsięwzięć.Przewidywania Junoszyca nie we wszystkim się sprawdziły.Zdarzało się, niestety, że ten czyinny  upatrzony wcale jej nie przyjmował lub z miejsca odprawiał z niczym.Starzy spryciarzemieli przecież  nosa , dzięki któremu doszli do majątku.Znali się na ludziach i na interesach.Tak na przykład nie powiodło się z grubą rybą, o którą Koki najbardziej zabiegał.PrezesZakładów Przemysłowych  Rono , Holbein, wprawdzie za trzecim razem raczył dopuścićNirę przed swoje oblicze, lecz okazał zupełny brak zainteresowania zarówno dla asekuracjijak i dla agentki.Na zakończenie trzyminutowej audiencji powiedział oschle: Radzę pani wydrukować na biletach wizytowych to, że jest pani agentką Towarzystwa Sumienność.Zabieranie ludziom czasu przez wprowadzanie ich w błąd jest też klęską iprzed taką klęską chętnie się ubezpieczę, jeżeli wprowadzicie ten dział.Do widzenia!Tegoż wieczoru Junoszyc kazał Nirze uśmiechnąć się do Holbeina w kawiarni, dokądumyślnie w tym celu przyszli.Ten gruby wół jednak nawet się nie ukłonił, choć musiał za-uważyć i poznać.Ta przykrość i irytacja Junoszyca sprawiły, że po wyjściu z kawiarni rozpłakała się na uli-cy, co znowu przyniosło jej w zysku całą litanię obelg i dwa wielkie sińce nad łokciem.Chciała przecież jak najlepiej, zrobiła wszystko co mogła, posunęła się aż do kompromita-cji, zaczepiając obcego człowieka w publicznym miejscu.Junoszyc jakby nie umiał tego zro-zumieć.Jak kleszczami ściskał jej rękę: Mam w nosie twoją kompromitację! Słyszysz?! Gdybym ci kazał, musiałabyś z nim czyz każdym innym położyć się do łóżka! Koki!  chlipała z bólu i obrazy. Co ty mówisz? A co wielkiego? Ważna mi rzecz  syczał szeptem, by nie słyszeli go przechodnie. Ni-by to taka świętość?.Cnota, psiakrew, dziewica!Wyrwała mu rękę: Nie masz prawa tak mówić! Ciszej!  syknął. Nie masz prawa! To nikczemnie z twojej strony.Ty przecież wiesz, że przedtem nie na-leżałam do nikogo! I cóż z tego?.Zdaje ci się, że to taki rarytas?.a zresztą potem już nie miałem już kontroli.Zatrzymała się i spojrzała mu prosto w oczy, on tylko zrobił niecierpliwy ruch ramieniem i dorzucił: Przy twoim temperamenciku!. Koki!. Z tym fajtłapowatym Murkiem pewnie też nie bawiłaś się w ciuClubabkę, lecz w.Z naciskiem wyrzucił z siebie ordynarne słowo i dodał:66  Mnie nie oszukasz. Nie wierzysz? Ty mnie nie wierzysz?  zapytała rozpaczliwie. Graj komedię komu innemu  odpowiedział zimno. I nie udawaj takiej prawdomównej.Kłamać to i ja mógłbym się od ciebie nauczyć.Umiesz łgać jak z nut. Ale nie tobie! Kto łże, ten wszystkim łże.Umilkła.Nagle wezbrała w niej dzika, szalona nienawiść do tego człowieka.Szli obok.Nie podnosząc powiek, widziała jego nogi w jasnych spodniach i brązowe,błyszczące buciki.Najszaleńcze myśli przychodziły jej do głowy.Pchnąć go nagle pod rozpędzone auto.Niech ginie rozmiażdżony.Niech zginie za to, że mogły mu przez usta przejść te słowa.Albo pójść do policji i donieść.Niech zgnije w więzieniu za wszystkie swoje sprawki.Tak,donieść albo nie, to za mało.%7łeby go ktoś bił, aż do krwi, żeby zabił.Cóż prostszego! Wy-starczy odszukać Murka i wyznać mu całą prawdę!.Tak! Powiedzieć mu:  Pomścij mojąhańbę! Ten człowiek uwiódł mnie, podeptał, zepchnął w bagno.O, takiego Murka nie trzebabędzie zachęcać do zemsty.On się z nim po chłopsku rozprawi.Czuła, że krew ucieka jej do serca, jakieś dziwne drżenie rozpłynęło się po całym ciele. Zemsty.Zemsty. wirowało w głowie. Uważaj! Tramwaj!  szarpnął ją za ramię.Tuż przed nią szybko przesunął się długi, czerwony wagon.Stanowczym targnięciemuwolniła się od ręki Junoszyca.Przeszli przez jezdnię i skręcili w boczną ulicę.Było tu cał-kiem pusto.Nira zatrzymała się. Posłuchaj, Koki  powiedziała, jak się jej zdawało, spokojnie, chociaż głos jej drżał fe-brycznie  znosiłam od ciebie wiele upokorzeń, chamskich obelg i lekceważenia, ale terazprzebrałeś miarę.Zabrakło jej oddechu.Junoszyc stał nieruchomo.W jego oczach było zdumienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.