[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było pięt-naście po siódmej.Jest rano.O tej porze musieli już być w Meridian.Major zwlókłsię z pryczy i poszedł do łazienki, żeby ochlapać sobie wodą twarz.Teraz, przezpojedyncze drzwi, przekleństwa pułkownika były jeszcze głośniejsze.Tom osuszyłtwarz, wziął głęboki oddech i wkroczył do przedziału dowodzenia.- Nie obchodzi mnie, ile tam jest pociągów! - darł się Mehle.- Nie możemysię zatrzymać i stać! Rozumiesz mnie?!!! - Pułkownik miał zaczerwienione oczy iściągniętą twarz, ale z pewnością nie był śpiący.Posłuchał przez chwilę, zakląłznowu i trzasnął słuchawką interkomu w pulpit.- Wyślij pan wartę, do diabła! -zawołał na powitanie Matthewsa.- Mówią, że teraz już wszystkie bocznice przednami są zastawione i musimy poczekać, aż tor się zwolni, zanim nas przepuszczą!- Ale jak.- Przeklęci, niekompetentni cywile! - sapał z obrzydzeniem Mehle.- Oczywi-ście nikt nie przerwał napływu pociągów jadących na wschód przez most wVicksburgu! Przez cały czas, kiedy się zbliżaliśmy, oni wpuszczali nowe! Teraztory przed nami i wszystkie bocznice, stąd aż do Vicksburga, są pełne pociągów!Więc musimy czekać.Postaw pan, do cholery, wartę i niech ktoś zrobi kawy!Mehle zniknął w pieprzonej łazience.Matthews obudził sierżanta i poleciłmu postawić wartę.Potem wyszedł na platformę wagonu.257Stali najwyrazniej na odcinku linii kolejowej, nie na żadnej bocznicy.Po jednejstronie torów był las, a po drugiej teren, który wyglądał na pole golfowe.Krążyłypo nim olbrzymie zraszacze.Na sąsiadującej bocznicy stał długi pociąg towarowy,skierowany w przeciwną stronę.Jego lokomotywy warkotały na jałowym bieguakurat koło Matthewsa.Maszyniści wyszli na pomost swojej maszyny i gapili sięna rozstawiających się wzdłuż wojskowego pociągu żandarmów.Około półtorakilometra przed pociągiem świecił wycelowany prosto w nich reflektor.Tom miałnadzieję, że znajduje się on na przedzie lokomotywy stojącego pociągu.Cóż, jeślito było Meridian, to Mehlemu niezle się udało.Po dwudziestu minutach sierżant wrócił i zameldował, że pociąg został otoczo-ny kordonem bezpieczeństwa.Tom znalazł wcześniej kawę i ekspres; teraz podałpodoficerowi parujący kubek.Do wagonu dowodzenia przyszedł drugi oficer łącz-ności, żeby zmienić obecnego, który pełnił uciążliwy dyżur przez całą noc, gdyżnie zatrzymywali się aż od Birmingham.Mehle gdzieś zniknął.Korzystając z tego,Matthews wziął kawę i wysiadł, żeby sprawdzić stan zestawu kriogenicznego.Właśnie kiedy wszedł po krótkiej drabince na platformę, pociąg zagwizdał idrgnął.Tom musiał złapać się barierki jednego z wielkich urządzeń, żeby się nieprzewrócić.Zastanawiał się, co znowu wyprawiają.Po paru chwilach, pociąg za-trzymał się.Przesunął się na tyle, żeby towarowy skład z bocznicy mógł wjechaćna tor za nimi i podążyć na wschód.Kiedy tylko jego tył się oddalił, 2713 wycofałsię za zwrotnicę, a potem ruszył znów do przodu i zajął opróżnioną przed chwiląbocznicę.Przyszło skądś trzech zwrotniczych z radiotelefonami, którzy obserwo-wali przebieg operacji.Matthews zobaczył, że na platformę wagonu dowodzeniawychodzi Mehle w polowych spodniach i zielonej koszulce, z kremem do goleniana twarzy.Pokręcił głową z wyraznym obrzydzeniem, gdy zdał sobie sprawę, żejego pociąg znowu znalazł się na bocznicy.Tom podszedł do pulpitu kontrolnego zestawu kriogenicznego, zatykając uszy,żeby ochronić je przed warkotem spalinowego generatora prądu, i popatrzył nawskazniki.Igły wszystkich wskazników znajdowały się w zielonych polach, suge-rując normalny stan rzeczy.Obok znajdowała się tablica, gdzie zapisywano tempe-ratury wewnątrz każdej ze specjalnych cystern.Ostatni odczyt został dokonany wBirmingham, zapewne przez sierżanta żandarmerii.Teraz, zaledwie kilka godzinpózniej, temperatura w przedniej cysternie była o stopień wyższa niż w Anniston, aw tylnej - o dwa.Niedobrze, pomyślał major.Przecież nawet na dobre się nie rozwidniło.Nie maco stać tu na bocznicy w palącym słońcu Missisipi.Schodząc z platformy, zoba-czył pędzący ze wschodu pociąg towarowy.Gdy zaczął ich mijać, spowodowałtaką falę uderzeniową, że aż zatrzęsły się ciężkie wagony.Tom zdumiał się, że pociąg może z taką prędkością jechać przez zwrotnice.Po-szedł, żeby zameldować Mehlemu dobrą wiadomość.Kiedy rozpędzony skład258szybko ich minął, Matthews zobaczył na zachodzie światło kolejnego reflektora.Wyglądało na to, że będą tkwić w tym miejscu przez jakiś czas, niezależnie odtego, co wymyśli pułkownik.Tom miał zamiar zasugerować, żeby wziąć skądśdrugi zestaw kriogeniczny.Wyczarterowany przez policję stanową samolot wylądował na lotnisku w Jack-son o piętnastej trzydzieści.Lang i Hanson wsiedli do podstawionego radiowozupolicji stanowej Missisipi, który zawiózł ich do Vicksburga.Specjalnie polecieli doJackson, a nie bezpośrednio do Vicksburga, żeby nie natknąć się na żadnych agen-tów.FBI mogło obserwować lotnisko w Vicksburgu.Hush ciągle utykał, choćpomagała mu kula, którą dostał w szpitalu.Prześwietlił sobie nogę w St Louis iokazało się, że na szczęście nie jest złamana.Powers wrócił do swojego dowódz-twa w Jefferson City, żeby skoordynować poszukiwania Keelera w pięciu stanach.Pózniej zamierzał także przylecieć do Missisipi i miał nadzieję, że znajdzie się tamprzed zachodem słońca.Wszyscy byli zgodni, że najbliższym celem inżyniera będzie most w Vicksbur-gu.Hush poinformował, co mówił Keeler o wyrządzeniu szkód.Z pewnościąwiększe straty przyniosłoby zniszczenie wielkiego mostu w Nowym Orleanie.Poza tym pułkownik nie miał czasu.Wiedząc, że ścigają go wielkie siły policji iFBI, z pewnością będzie unikał publicznych środków transportu.Ponieważ jegopółciężarówka pozostała w Memphis, założyli, że ma drugi samochód, chociaż wurzędzie rejestrującym pojazdy niczego takiego nie odnotowano
[ Pobierz całość w formacie PDF ]