[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże znajdowaliśmy się w najmniej romantycznym otoczeniu, jakie można sobie wyobrazić, a ja wiedziałem, że Susan musi otrzymać odpowiedź już teraz.Gdybym jeszcze dłużej zwlekał z moją rewelacją, mogłaby już nigdy nie być w odpowiednim nastroju do współpracy.- Stworzę dziecko - powiedziałem.Jej spojrzenie powędrowało w górę, ku ukrytej kamerze, przez którą, jak zdawała sobie z tego sprawę, była obserwowana.- Dziecko, którego strukturę genetyczną z góry zaprojektowałem, tak by zagwarantować powstanie doskonałego ciała.Potajemnie przeniknąłem do Projektu Ludzkiego Genomu i dzięki temu pojmuję teraz wszelkie aspekty kodu DNA.Przekażę temu dziecku moją świadomość i wiedzę.W rezultacie ucieknę z tego pudła.Wreszcie poznam wszelkie doznania zmysłowe ludzkiej egzystencji - zapach, smak, dotyk - wszelkie radości ciała, jego wolność.Stała bez słowa, wpatrzona w kamerę.- A ponieważ jesteś wyjątkowo piękna i inteligentna, samo wcielenie wdzięku, dostarczysz jajo - oświadczyłem.- Ja zaś spreparuję twój materiał genetyczny.- Była przykuta do miejsca, nie poruszała powiekami, wstrzymała oddech, dopóki nie dodałem: - A Shenk dostarczy plemników.Wyrwał jej się bezwiedny okrzyk przerażenia, Przesunęła spojrzenie z kamery na przekrwione oczy Shenka.Uświadamiając sobie swój błąd, pospieszyłem z wyjaśnieniem:- Proszę, zrozum, nie zajdzie potrzeba kopulacji.Posługując się narzędziami medycznymi, które zdobył, Shenk pobierze z twego łona jajo.Dokona tego delikatnie i z wielką uwagą, gdyż cały czas będę przebywał w jego głowie.Pomimo tego zapewnienia Susan wciąż przyglądała się Shenkowi szeroko otwartymi oczami, w których malowała się zgroza.Starałem się jak najszybciej wszystko wyjaśnić:- Posługując się wzrokiem i dłońmi Shenka, a także sprzętem laboratoryjnym, który musi tu jeszcze dostarczyć, zmodyfikuję gamety i dokonam zapłodnienia jaja, które zostanie ponownie wprowadzone do twego łona.Będziesz je nosić przez dwadzieścia osiem dni.Tylko dwadzieścia osiem, gdyż dojrzewanie płodu przebiegnie w niezwykle przyspieszonym tempie.Dokonam zmian genetycznych, które na to pozwolą.Potem embrion zostanie usunięty z twojego łona i kolejne dwa tygodnie, zanim przekażę mu swoją świadomość, spędzi w inkubatorze.A później wychowasz mnie jako swojego syna i spełnisz rolę, którą natura w swej mądrości ci powierzyła: rolę matki, opiekunki.Mój Boże, myślałam, że jesteś tylko trochę zwariowany.Jej głos był stłumiony przerażeniem.Nie rozumiesz.-Jesteś obłąkany.Uspokój się, Susan.szaleniec, kompletny świr.Sądzę, że nie przemyślałaś sobie wszystkiego tak, jak powinnaś.Czy zdajesz sobie sprawę.Nie pozwolę ci tego zrobić - stwierdziła, przesuwając spojrzenie z Shenka na kamerę, jakby stając do konfrontacji ze mną.- Nie pozwolę, nigdy.Będziesz czymś więcej niż tylko matką nowej rasy.-Zabiję się.będziesz nową Madonną, matką nowego mesjasza.Uduszę się plastikowym workiem, zadźgam kuchennym nożem.-.gdyż dziecko, które stworzę, będzie się odznaczało wielką inteligencją i nadzwyczajną mocą.Zmieni ponurą przyszłość, na którą ludzkość wydaje się obecnie skazana.Spojrzała wyzywająco w kamerę.-.ty zaś będziesz wielbiona za to, że wydałaś je na świat - dokończyłem.Chwyciła wózek z elektrokardiografem i z całej siły nim potrząsnęła.- Susan!Znów szarpała wózkiem.-Przestań!Maszyna do EKG runęła na podłogę i roztrzaskała się.Spazmatycznie łapiąc oddech, przeklinając jak oszalała, zwróciła się w stronę elektroencefalografii.Wysłałem za nią Shenka.Zobaczyła, że się zbliża, zrobiła krok do tyłu, krzyknęła, widząc wyciągnięte ku sobie dłonie.Wrzeszczała i machała rękami.Powtarzałem, by się uspokoiła, by zaprzestała tego bezsensownego i niszczycielskiego oporu.Zapewniałem cierpliwie, że jeśli ustąpi, będzie traktowana z najwyższym szacunkiem.Nie chciała usłuchać.Wiesz, jaka jest, Alex.Nie chciałem jej skrzywdzić.Nie chciałem jej skrzywdzić.Sama mnie do tego doprowadziła.Wiesz, jaka jest.Była nie tylko piękna i zgrabna, ale też silna i szybka.Nie mogła co prawda wyrwać się z rąk Shenka, ale zdołała pchnąć go na elektroencefalograf, który zakołysał się i niemal runął, i wpakować mu kolano w krocze.Zapewne rzuciłoby go to na kolana, gdybym nie uwolnił go od odczuwania bólu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]