[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pózniej w czasie podróży Fitz-Roy prosił mnie o przeczytanie wyjątków zmojego Dziennika, po czym oświadczył, że warto go ogłosić drukiem.A więc idruga książka była na widoku. 38Pod koniec naszej podróży otrzymałem w Ascension list, w którym donosiły misiostry, jak to Sedgwick odwiedził ojca i powiedział, że zapewne zajmę kiedyśmiejsce wśród wybitnych ludzi nauki.Nie mogłem wtedy pojąć, w jaki sposóbmógł się on dowiedzieć o moich pracach, lecz słyszałem (myślę, że to byłopózniej), iż Henslow czytał w Towarzystwie Filozoficznym w Cambridge niektórelisty pisane do niego i wydrukował je do prywatnego rozpowszechnienia.Mójzbiór kości kopalnych, które przesłałem Henslowowi, wzbudził też znacznezainteresowanie wśród paleontologów.Po przeczytaniu listu w podskokachwspinałem się po górach Ascension, a wulkaniczne skały dudniły pod uderzeniamimego geologicznego młotka! Wszystko to wskazuje, jak byłem ambitny; sądzęjednak, i mówię to zupełnie szczerze, że choć w pózniejszych latach wnajwyższym stopniu zależało mi na uznaniu takich ludzi, jak Lyell i Hooker,którzy byli moimi przyjaciółmi, to nigdy nie starałem się zdobyć szerszejpubliczności.Nie chcę przez to powiedzieć, że pochlebne recenzje i pomyślnasprzedaż moich książek, nie sprawiały mi wielkiej przyjemności, lecz przyjemnośćta była chwilowa i jestem pewien, że dla uzyskania sławy nigdy ani na krok niezboczyłem z mojej drogi.OD POWROTU DO ANGLII 2 PAyDZIERNIKA 1836 DO MOJEGOZLUBU 29 STYCZNIA 1839 R.Przez te dwa lata i trzy miesiące byłem bardziej niż kiedykolwiek czynny, chociażczęsto byłem niezdrów, wskutek czego straciłem trochę czasu.Jezdziłem międzyShrewsbury, Maer, Cambridge a Londynem, aż - wreszcie 13 grudniazamieszkałem w Cambridge, gdzie pod opieką Henslowa znajdowały się wszystkiemoje zbiory.Pozostałem tam przez trzy miesiące i przy pomocy profesora Millerazbadałem moje minerały i skały.Zacząłem opracowywać mój Dziennik podróży, co nie było trudną pracą, gdyżrękopis Dziennika był starannie prowadzony; głównym więc zadaniem byłostreszczenie ciekawszych wyników naukowych.Na życzenie Lyella posłałemTowarzystwu Geologicznemu krótki opis moich spostrzeżeń nad podnoszeniem sięwybrzeża Chile.Od siódmego marca 1837 mieszkałem w Londynie przy ulicy Great Marlboroughprawie przez dwa lata aż do czasu małżeństwa.W ciągu tych dwu lat ukończyłemDziennik, przedstawiłem wiele prac Towarzystwu Geologicznemu, zacząłemopracowywać moje "Geological Observations" i zabiegać o wydanie "Zoology ofthe voyage of the Beagle".Pierwszego lipca zacząłem prowadzić notatnik faktów 39dotyczących powstawania gatunków, nad czym długo rozmyślałem; pracę tęprowadziłem nieprzerwanie przez następne dwadzieścia lat.W czasie owych dwóch lat bywałem nieco w towarzystwie i byłem jednym zhonorowych sekretarzy Towarzystwa Geologicznego.Często widywałem Lyella.Jedną z głównych cech jego charakteru była życzliwość dla pracy innych;zadziwiło mnie i ucieszyło zainteresowanie, jakie mi okazał, gdy po powrocie doAnglii wyjaśniałem mu moje poglądy na powstawanie raf koralowych.Było to dlamnie wielką zachętą, a jego rady i przykład wywarły na mnie duży wpływ.W tymczasie widywałem też często Roberta Browna, facile princeps botanicorum.Wpadałem do niego zwykle w niedzielę rano i zasiadałem z nim do śniadania, a onrozsnuwał bogate skarby ciekawych spostrzeżeń i bystrych uwag, które jednakzawsze odnosiły się do zagadnień szczegółowych, nigdy zaś do wielkich, ogólnychkwestii naukowych.W ciągu tych dwóch lat zrobiłem dla odpoczynku wiele krótkich wycieczek i jednądłuższą - do równoległych tarasów w Glen Roy; opis tej wycieczki był ogłoszonyw "Philosophical Transactions".Praca ta była wielkim nieporozumieniem i wstydmi z tego powodu.Pozostając pod silnym wrażeniem podnoszenia się lądu, któreobserwowałem w południowej Ameryce, przypisywałem te równoległe liniedziałaniu morza.Musiałem jednak zarzucić ten pogląd, gdy Agassiz ogłosił swąteorię jezior lodowcowych.Ponieważ przy ówczesnym stanie wiedzy żadne innewyjaśnienie nie było możliwe, opowiedziałem się za działaniem morza.Ten mójbłąd był dla mnie wszakże dobrą nauczką, by w nauce nigdy nie polegać nazasadzie wyłącznego środka.Ponieważ nie byłem w stanie pracować naukowo przez cały dzień, przeto w ciągutych dwóch lat przeczytałem wiele książek treści metafizycznych.Nie nadawałemsię wszakże zupełnie do tego rodzaju studiów.W tym też czasie delektowałem siępoezją Wordswortha i Coleridg'a i mogę się pochwalić, że przeczytałem dwa razy"Excursion".Dawniej najbardziej lubiłem "Raj utracony" Miltona i gdy w czasiepodróży na Beagle wybierałem się na wycieczkę, a nie mogłem wziąć ze sobąwięcej niż jeden mały tomik, wybór mój padał zawsze na Miltona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]