[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby spojrzał przez okno w przeszklonym korytarzu, zobaczyłby dwa land cruise-ry sunące powoli przez park.Milczący Muldoon stał w kącie pomieszczenia, obserwu-jąc monitory.Arnold odepchnął fotel od głównego pulpitu i odwrócił się w kierunku nowo przy-byłego. Nie ma czegoś takiego jak mało istotne szczegóły, panie Hammond odparł, poczym zapalił kolejnego papierosa.I tak zwykle dość nerwowy, ostatnio szczególnie ła-two wpadał w irytację.Nie dawała mu spokoju świadomość, że właśnie teraz odbywasię pierwsze oficjalne zwiedzanie Parku.Ani on, ani nikt z jego zespołu nie wychodziłzbyt często na zewnątrz.Inaczej wyglądała sprawa z weterynarzem Hardingiem, orazopiekunami zwierząt, którzy codziennie zaglądali do paśników, ale i oni najwięcej czasuspędzali w dyspozytorni.Teraz, kiedy pierwsi goście wyruszyli na przejażdżkę po parku,główny inżynier bał się, że nastąpi jakaś niemożliwa do przewidzenia awaria.John Arnold pod koniec lat 60.brał udział w projektowaniu rakiety Polaris , ale po-tem, kiedy jego dziecko przyszło na świat, nabrał obrzydzenia do konstruowania broni.W tym samym czasie Disney zaczął budować w swoich lunaparkach niezwykle wyrafi-nowane atrakcje, które tworzyli także ludzie zatrudnieni do tej pory w przemyśle zbro-jeniowym.Arnold uczestniczył w projektowaniu Zwiata Disneya w Orlando, a następ-nie przyczynił się do powstania Magicznej Góry w Kalifornii, Zwiata Przeszłości w Wir-ginii oraz Astroświata w Houston.Pracując od długiego czasu wyłącznie w wesołych miasteczkach zaczął patrzeć naotaczającą go rzeczywistość z przymrużeniem oka.Mawiał czasem pół żartem, pół se-rio, że cały świat zaczyna przypominać lunapark. Paryż to też lunapark powiedział kiedyś po powrocie z wakacji w Europie choć zdecydowanie zbyt drogi, a obsługa jest niemiła i ponura.133Przez minione dwa lata Arnold uruchamiał Jurassic Park.Jako inżynier był przyzwy-czajony do odległych terminów, ale teraz, kiedy wrzesień przyszłego roku zbliżał się co-raz większymi krokami, zbyt powolne tempo prac wywoływało jego rosnącą irytację.Wiedział z doświadczenia, że czasem trzeba było kilku lat na wyeliminowanie wszyst-kich usterek tylko jednej lunaparkowej atrakcji, a tutaj przecież chodziło o znaczniewiększe przedsięwzięcie. Martwi się pan na zapas powiedział Hammond. Nie wydaje mi się odparł Arnold. Musi pan zdawać sobie sprawę, że z punk-tu widzenia inżyniera, Jurassic Park stanowi najbardziej ambitne przedsięwzięcie tegotypu w historii.Turyści nie będą o tym wiedzieć, ale ja tak.Po pierwsze, mamy tu doczynienia ze wszystkimi problemami, jakie spotyka się w każdym wesołym miasteczku:konserwacja urządzeń, transport, dystrybucja żywności, pomieszczenia dla persone-lu, pozbywanie się odpadków, bezpieczeństwo.Po drugie ciągnął, odliczając na pal-cach spotykamy się z takimi trudnościami, z jakimi borykają się ogrody zoologicz-ne: opieka nad zwierzętami, karmienie, ochrona przed owadami, pasożytami, alergia-mi i innymi chorobami, urządzenia ochronne i tak dalej.Wreszcie po trzecie, do tegowszystkiego dochodzą nie spotykane nigdzie indziej problemy związane z obecnościąlicznej populacji zwierząt, z którymi nikt do tej pory nie miał jeszcze do czynienia. Przesadza pan mruknął Hammond. Wcale nie.Pan tego nie dostrzega, ponieważ rzadko pan tu zagląda.Tyranozaurypiją wodę z laguny i czasem chorują, nie wiadomo dlaczego.Triceratopsy walczą mię-dzy sobą o przywództwo, więc musimy dzielić je na grupki liczące nie więcej niż sześćosobników.Też nie wiemy, dlaczego to robią.Stegozaury z nieznanych przyczyn częstodostają wrzodów na językach i biegunki.Straciliśmy już dwie sztuki, a mimo to nadalniczego się nie dowiedzieliśmy.Hypsilofodonty cierpią na podrażnienia skóry, nato-miast welociraptory. Tylko nie zaczynajmy z welociraptorami przerwał mu Hammond. Dostajęmdłości, kiedy o nich słyszę.Wszyscy bez przerwy powtarzają, że to najgrozniejszestworzenia, jakie kiedykolwiek chodziły po ziemi. Bo tak jest odezwał się półgłosem Muldoon. Powinniśmy je zlikwidować. Najpierw chciał pan pozakładać im obroże z mikronadajnikami, na co wyraziłemzgodę przypomniał mu Hammond. A one natychmiast je poprzegryzały zauważył Arnold. Myślę, iż musimyzgodzić się z opinią, że Jurassic Park stanowi poważne zagrożenie. Bzdura! warknął Hammond. A tak w ogóle, to właściwie po czyjej jest panstronie? Mamy piętnaście gatunków zwierząt, większość z nich jest niebezpieczna cią-gnął Arnold. Z powodu dilofozaurów musieliśmy opóznić udostępnienie zwiedza-134jącym rzeki, a nieobliczalność pterodaktyli sprawiła, że mamy jeszcze mnóstwo robotyz praptaszarnią.To nie są techniczne opóznienia, panie Hammond, tylko problemy spo-wodowane bezpośrednio przez zwierzęta. Jeżeli chodzi o techniczne opóznienia, to nie możecie uskarżać się na ich niedo-statek zauważył Hammond. Proszę nie zwalać wszystkiego na zwierzęta. Rzeczywiście, ma pan rację
[ Pobierz całość w formacie PDF ]