[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wysłuchała go z obojętną miną. Rzeczywiście dużo. Dla mnie to cholerna fortuna.ale dla ciebie to nic.Odsunęła kosmyk włosów z twarzy. Michael, prosisz mnie o pieniądze? spytała z sarkazmem. Proszę o pożyczkę. Dziesięciu tysięcy dolarów. Powiedziałem ci, na co. Nie powinieneś zwrócić się z tym do policji? Nie rozumiesz odparł, czując narastające przygnębienie. Mówimyo moim dziecku.Mojej małej dziewczynce.Nie mogę ryzykować, że glinywszystko popsują.Muszę sam się tym zająć. Mój ojciec zawsze mnie przestrzegał, że gdy pożycza się pieniądze, totraci się przyjaciół. Marjory rzekł wbijając w nią wzrok pomożesz mi, czy nie?Zwrócę wszystko co do grosza. Chyba mogłabym ci je pożyczyć, gdybym chciała powiedziałapowoli.Zorientował się, że chce coś w zamian, i chyba wiedział, o co jej chodzi.Czekała na jakiś przejaw zaangażowania uczuciowego z jego strony. Wiele by to dla mnie znaczyło mruknął. A czy ja coś dla ciebie znaczę? spytała płaczliwie. Czy jestemtylko twoją klientką? Oczywiście, że nie jesteś mi obojętna. Szczerze? Tak skłamał. Gdyby nie płacono ci za przebywanie tutaj, czy nadal byśmy się wi-dywali? Chciałabyś tego?Spojrzała na niego poważnym wzrokiem. Tak, Michaelu.Chciałabym, żebyśmy spędzali razem więcej czasu.Wiedział, że nie ma wyboru, jeśli chce dostać forsę. Dobrze, Marjory, skoro cię to uszczęśliwi.Jeszcze chwila i interes zostanie ubity, pomyślał z sarkazmem. Potrzebuję tych dziesięciu tysięcy wcześnie rano powiedział pochwili. O której? Najpózniej o dziewiątej trzydzieści. Pójdziemy razem do banku.Podejmę pieniądze i dam ci je. Zamil-kła, a potem spytała: Zjemy kolację jutro wieczorem? Nie chcę dawać obietnic, których nie mogę dotrzymać.Jeśli odzy-skam córeczkę. To możesz ją tu przywiezć przerwała mu, wyciągając do niego ręce.Prześcieradło zsunęło się z jej małych piersi. Nie pocałujesz mnie nadobranoc, Michaelu?Podszedł bliżej, pochylił się i pocałował ją w policzek.Objęła go zaszyję, poszukała ustami jego ust i wpiła się w nie z namiętnością, któratrochę go przestraszyła.Po paru sekundach zdołał uwolnić się z jej uścisku. Muszę się przespać wymamrotał.Oczy Marjory błyszczały. Nie martw się, Michaelu.Razem wszystkim się zajmiemy. Jej po-liczki pałały, piersi wciąż miała odsłonięte, kiedy odprowadzała go wzro-kiem. Możesz zostać, jeśli chcesz wyszeptała. Nie dzisiaj odparł, podchodząc do drzwi. Innym razem? Jeśli tego chcesz. Tak, Michaelu, właśnie tego chcę.Rozdział 38Kennedy nie zmrużyła oka przez całą noc.Rano szybko wzięła prysznic,ubrała się pośpiesznie i pojechała do biblioteki, gdzie przeczytała uważniekażdą relację prasową dotyczącą morderstwa, które popełniono podczaskręcenia filmu Kontrakt.Ciekawy materiał.Wszystko zaczynało układaćsię w jedną całość.Parę artykułów skopiowała, zrobiła trochę notatek,wróciła do domu i kiedy Rosa przyjechała, żeby zabrać ją na konferencję,czekała już na nią na dole w hallu.Gdy tylko wsiadła do samochodu, podzieliła się z Rosą nowiną. Miałam rację powiedziała krótko. Wszystkie cztery kobiety pra-cowały przy tym filmie.I teraz są systematycznie eliminowane. Przez kogo? spytała Rosa, manewrując z trudem między samo-chodami. Przez Zane'a Mariona Riccę, aktora z Nowego Jorku, który przyjechałdo Los Angeles, otrzymał rolę w filmie Kontrakt i tak znienawidził swojąpartnerkę, że ją udusił.To jakiś psychopata.Sześć kobiet świadczyło prze-ciwko niemu.Zabił cztery z nich. Kim są dwie pozostałe przy życiu? Dziećmi Hollywood.Bogatymi, ustosunkowanymi i chronionymi. Co masz na myśli, mówiąc: dzieci Hollywood ? spytała Rosa. To dwie bardzo młode, bogate dziewczyny, które pracowały przy tymfilmie tylko dlatego, że ich ojcowie chcieli, by latem miały jakieś zajęcie.Jedna to Jordanna Levitt, córka Jordana Levitta, producenta Kontraktu.Druga to Cheryl Landers.Jej ojciec jest właścicielem studia. Zatem Zane postanowił zabić te, do których miał łatwiejszy dostęp. Może zamierza zabić je wszystkie, tylko nie dotarł jeszcze do Jor-danny i Cheryl. Możliwe zgodziła się Rosa. Musimy przekazać te informacje detektywowi prowadzącemu sprawę powiedziała Kennedy. Prosiłam już o rozmowę.Wpatrywała się w zdjęcie Zane'a, które powtarzało się w wielu wycin-kach prasowych.Miał zimne, obojętne oczy, które przyprawiały o dreszczgrozy.Oczy mordercy.Wyjęła z torebki notes i zaczęła pisać. Co robisz? spytała Rosa, ledwie unikając wjechania na ciężarówkę. Notuję sobie, co powinnam powiedzieć. Dobrze.Im wcześniej złapią tego faceta, tym lepiej.Luca siedział przy stoliku na tarasie przylegającym do jego hotelowegoapartamentu, jedząc jajecznicę na bekonie.Przy swoim wysokim poziomiecholesterolu powinien unikać takich dań, ale któż zawracałby sobie tymgłowę.Przed jego oczami rozpościerał się widok na Los Angeles.Z uśmiechemna twarzy wspominał noc spędzoną z Bambi ta kobieta potrafiła gorozpalić.Była inna niż wszystkie.Nie zachowywała się jak prostytutka.Młoda i nerwowa dokładnie taka, jak lubił.Miał wielką ochotę znowu jązobaczyć, zwłaszcza gdyby włożyła strój pielęgniarki, o który prosił.Tak,strój pielęgniarki i koronkowy pas z podwiązkami zamiast majtek.Kiedy Reno i Bosco przybyli pięć minut pózniej, Luca wciąż sięuśmiechał. Co się z tobą dzieje? spytał Bosco, biorąc palcami kawałek bekonu iwkładając go sobie do ust. Bambi. mruknął Luca. Wspaniała dziewczyna.Biorąc sobie następny kawałek bekonu, Bosco powiedział: Tak? Ma wprawę? Dziś wieczorem znowu przyjdzie.Bosco parsknął śmiechem. Co to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]