[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słuchasz, do jasnej cholery, czy nie?! Przeklęty idioto, ile razy ci mówiłem, żebyś używał dobrych odważników, kiedy Grey ma przyjść na inspekcję? Przestań ryczeć i słuchaj.Po pierwsze, masz zaprzeczyć wszystkiemu, co zostało powiedziane.Rozumiesz? Nic Greyowi nie proponowałem, rozumiesz?- Ale panie pułkowniku.- Masz temu zaprzeczyć, rozumiesz?- Tak, panie pułkowniku.- Dobrze.Obaj zaprzeczymy i jeśli tylko będziesz się trzymał jednej wersji, obu nas z tego wyciągnę.- Naprawdę? Naprawdę może pan to zrobić, panie pułkowniku?- Tak, jeżeli tylko zaprzeczysz temu, co się tu zdarzyło.Dalej: nic nie wiesz na temat odważników.Ja też.Rozumiesz?- A przecież tylko my.- Rozumiesz?- Tak, panie pułkowniku.- Dalsza sprawa: nic tu nie zaszło poza tym, że Grey wykrył sfałszowane odważniki, a ty i ja byliśmy równie zdumieni jak on.Rozumiesz?- Ale.- To opowiedz mi teraz, jak to było.Mów, do jasnej cholery! - ryknął Jones, pochylając się nad nim groźnie.- Koń.kończyliśmy właśnie kontrolę, no a potem.potem Grey upadł na wagę, odważniki się poprzewracały.no i odkryliśmy, że są sfałszowane.Czy tak dobrze, panie pułkowniku?- Co dalej?- No więc, panie pułkowniku.- Blakely zastanawiał się przez chwilę, wreszcie twarz mu się rozjaśniła.- Grey spytał nas, co wiemy o odważnikach.Ja powiedziałem, że nigdy nie zauważyłem, żeby były sfałszowane, a pan dziwił się tak samo jak ja.A potem Grey wyszedł.Jones poczęstował sierżanta tytoniem.- Zapomniałeś o tym, co Grey jeszcze powiedział.Nie przypominasz sobie? Powiedział tak: “Nie zamelduję o tym, jeżeli będziecie mi dawać co tydzień trochę ryżu, pół kilo, a do tego choć jedno jajko”.A ja na to, żeby go diabli wzięli i że sam zamelduję o odważnikach i o nim też.Na śmierć się zamartwiałem tymi odważnikami.Co za świnia to zrobiła? Jak się tu mogła dostać?Małe oczka Blakely’ego napełniły się podziwem.- Tak, tak, panie pułkowniku - powiedział.- Pamiętam dokładnie.Poprosił o pół kilo ryżu i choć jedno jajko.Właśnie tak, jak pan pułkownik powiedział.- No więc zapamiętaj to sobie, kretynie! Gdybyś wziął dobre odważniki i trzymał język za zębami, nie wpakowalibyśmy się w tę kabałę.Spróbuj jeszcze raz mnie zawieść, a całą winę zwalę na ciebie.Moje słowo honoru będzie przeciwko twojemu.- Nie zawiedzie się pan na mnie, panie pułkowniku, przysięgam.- W każdym razie słowo Greya jest przeciwko naszemu, więc nie masz się o co martwić.Pod warunkiem, że nie stracisz głowy i nie zapomnisz, co masz mówić!- Będę pamiętał, panie pułkowniku, na pewno.- To dobrze.Jones zamknął na klucz kasę i drzwi magazynu i odszedł w swoją stronę.Jones to bystry facet, przekonywał sam siebie Blakely.Wyciągnie nas z tego.Teraz, kiedy szok po zdemaskowaniu minął, poczuł się znów bezpiecznie.Tak, Jones musi mnie ratować, żeby samemu wyjść z tego cało.Muszę ci przyznać, Blakely, pochwalił się w duchu, że i tobie nie zabrakło sprytu, żeby zebrać przeciwko niemu dowody winy, w razie gdyby chciał cię wystawić do wiatru.Pułkownik Smedly-Taylor bez pośpiechu oglądał odważnik.- Zdumiewające! Po prostu nie mogę w to uwierzyć - powiedział i spojrzał przenikliwie na Greya.- Naprawdę twierdzi pan, że podpułkownik Jones usiłował pana przekupić? Obozowym prowiantem?- Tak, panie pułkowniku.Było dokładnie tak, jak panu opowiedziałem.Smedly-Taylor usiadł na łóżku i otarł pot z czoła, w jego baraczku było bowiem gorąco i parno.- Nie wierzę - powtórzył potrząsając głową.- Tylko oni dwaj mieli dostęp do odważników.- Wiem o tym.Rzecz nie w tym, żebym podważał pańskie słowo, ale to wszystko jest po prostu, cóż, niewiarygodne.Smedly-Taylor zamilkł na dłuższą chwilę, a Grey czekał cierpliwie.- Zastanowię się, co zrobić z tym fantem - powiedział pułkownik, nie przestając przyglądać się odważnikowi i wyborowanej w nim małej dziurce.- Cała ta.sprawa.może być bardzo groźna w skutkach.Nie wolno panu nikomu, powtarzam, nikomu o niej wspomnieć, rozumie pan?- Tak jest, panie pułkowniku.- Mój Boże, jeżeli to, co pan mówi, jest prawdą, ci ludzie mogą zostać zmasakrowani.- Smedly-Taylor znów potrząsnął głową.- Czyżby ci dwaj.Czyżby podpułkownik Jones mógł.obozowe racje żywności! Więc wszystkie odważniki są sfałszowane?- Tak, panie pułkowniku.- Jak pan myśli, ile to daje w sumie niedowagi?- Trudno powiedzieć, może kilogram na czterysta kilo.Sądzę, że udawało im się ściągnąć od półtora do dwóch kilo ryżu dziennie.Nie licząc suszonych ryb i jaj.Być może inni też są w to wmieszani.Na pewno.Nie mogliby ugotować ryżu, tak żeby nikt tego nie zauważył.Pewnie ma w tym swój udział jakaś kuchnia.- Boże święty! - Smedly-Taylor wstał i zaczął się przechadzać po pokoju.- Dziękuję panu, Grey, świetnie się pan spisał.Przypilnuję, żeby wpisano to do pańskiej opinii.- Wyciągnął rękę.- Dobra robota, Grey.Grey uścisnął mocno podaną dłoń.- Dziękuję, panie pułkowniku.Żałuję tylko, że wcześniej tego nie wykryłem.- A teraz, nikomu ani słówka.To rozkaz!- Rozumiem.Grey zasalutował i wyszedł, stopami ledwie dotykając ziemi.Sam Smedly-Taylor mu powiedział: “Przypilnuję, żeby wpisano to do pańskiej opinii!” W przypływie nadziei Grey pomyślał, że a nuż awansuje.Było już w obozie kilka awansów, a jemu bardzo by się przydał wyższy stopień.Kapitan Grey - jak to ładnie by brzmiało.Kapitan Grey!Popołudnie dłużyło się nieznośnie.Teraz, kiedy zrobili już swoje, Marlowe’owi trudno było utrzymać podwładnych na nogach.Zorganizował więc plądrujące grupy i zmieniające się czujki, bo Torusumi znowu spał.Skwar był straszny, w wysuszonym powietrzu nie było czym oddychać, ludzie złorzeczyli słońcu i modlili się o nadejście nocy.Po jakimś czasie Torusumi wstał, załatwił się w krzakach, wziął karabin i zaczął się przechadzać, żeby do reszty otrząsnąć się ze snu.Wrzasnął na kilku drzemiących jeńców i krzyknął do Marlowe’a:- Niech pan każe wstać tym świńskim synom i zapędzi ich do roboty albo zrobi coś, żeby wyglądało, że pracują.- Przepraszam za kłopot - powiedział Marlowe, zbliżając się do Koreańczyka, po czym zwrócił się do sierżanta: - Mieliście na niego uważać, do cholery! - zgromił go.- Zabierzcie tych durniów, niech wykopią dziurę, porąbią tę przeklętą palmę albo zetną parę liści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]