[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lubiła je dotykać; szczególnie przyjemne było muskanie piersi i przyglądanie się twardniejącym sutkom.Jeszcze większą przyjemność przeżywała przed snem.Doprowadzała się do takiego stanu, że przechodziły ją fale gorąca i chciało się jej płakać z rozkoszy.Matka wytłumaczyła jej w czym rzecz i była nieco zmieszana, gdy przyszło jej to tłumaczyć po raz drugi i trzeci.- Masturbacja to sprawa osobista - syknęła Nicole przy obiedzie - i jeżeli w ogóle się o niej rozmawia, to tylko z najbliższymi przyjaciółmi.Rozmowa z Ellie nie zdała się na nic.Katie nigdy nie widziała, aby jej siostra wykazywała jakiekolwiek zainteresowanie własnym ciałem.Ona chyba wcale tego nie robi, myślała Katie.I dlatego nie chce ze mną o tym mówić.- Kiedy wyjdziesz spod prysznica? - Katie usłyszała głos Ellie dochodzący z drugiego pokoju.Każda z nich miała własny pokój i tylko łazienka była wspólna.- Już wychodzę - zawołała Katie.Ellie weszła do łazienki owinięta ręcznikiem i zerknęła na siostrę, która przeglądała się w lustrze.Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale najwidoczniej zmieniła zamiar, bo nic nie mówiąc weszła pod prysznic.Katie przyglądała się jej przez półprzeźroczystą zasłonę.Najpierw patrzyła na jej ciało, potem znów spojrzała na swoje odbicie.Katie bardziej podobała się własna karnacja - poza ojcem, w całej rodzinie miała najjaśniejszą cerę - ale Ellie była zgrabniejsza.- Dlaczego mam taką męską sylwetkę? - spytała Nicole kilka tygodni później.Od kilku godzin czytała stare kobiece pisma.- Nie jestem w stanie udzielić ci dokładnej odpowiedzi - powiedziała Nicole.- Genetyka to bardzo skomplikowana dziedzina, o wiele bardziej złożona, niż pierwotnie myślał Mendel.Nicole urwała zdając sobie sprawę, że Katie nie ma pojęcia kim był Mendel.- Widzisz, Katie - ciągnęła - każde dziecko powstaje z połączenia genów matki i ojca, w których “zapisane" są pewne charakterystyczne cechy i istnieją miliardy możliwości połączenia tych genów.Dlatego dzieci tych samych rodziców nigdy nie są takie same.Katie zmarszczyła brwi.Spodziewała się innej odpowiedzi.- Poza tym - dodała szybko Nicole - twoja sylwetka nie jest “męska", tylko “sportowa".To lepsze określenie.- W każdym razie - powiedziała Katie, wskazując palcem na uczącą się za biurkiem siostrę - wcale nie jestem podobna do Ellie.Jej ciało jest ładne, jej piersi są nawet większe od twoich.Nicole roześmiała się.- Ellie ma ładną figurę, to prawda - powiedziała - ale przecież twoja też jest ładna, tylko inna.Nicole wróciła do czytania w nadziei, że rozmowa została zakończona.- W tych starych pismach niewiele kobiet ma taką figurę jak ja - stwierdziła Katie po krótkiej chwili milczenia.Trzymała w ręce swój elektroniczny notes i podsuwała go Nicole.- Wiesz mamo - kontynuowała Katie - myślę, że Orzeł się pomylił i podał mi hormony przeznaczone dla Benjy'ego albo Patricka.- Kochanie, to zupełnie oczywiste, że wyglądasz dokładnie tak, jak zostało to “zapisane" w twoich genach - odparła Nicole zdając sobie sprawę, że jej córka ma obsesję na punkcie własnego wyglądu.- Jesteś czarującą młodą kobietą i byłabyś znacznie szczęśliwsza, gdybyś poświęciła nieco czasu na myślenie o swoich mocnych stronach, zamiast doszukiwać się w sobie wad.Od chwili gdy obudzono dzieci, Nicole i Katie odbyły już wiele podobnych rozmów.Katie uważała, że matka nawet nie stara się jej zrozumieć, ograniczając się do wygłaszania drętwych wykładów.“Życie nie polega tylko na tym, żeby «czuć się dobrze»".- Te słowa Katie słyszała bardzo często.Z drugiej strony miała wrażenie, że matka jest bardziej dumna z Ellie.“Ellie świetnie się uczy, pomimo że jej edukacja rozpoczęła się z opóźnieniem", “Ellie zawsze mi pomaga", “dlaczego brak ci cierpliwości na zabawy z Patrickiem i Benjym? Bierz przykład z Ellie!"Najpierw Simone, a teraz Ellie, myślała Katie, leżąc pewnej nocy nago na łóżku.Przedtem pokłóciła się z matką.Nigdy się z nią nie dogadam; po prostu za bardzo się różnimy.Właściwie mogę się już nie wysilać.Jej palce muskały ciało, przechodziły ją fale gorąca.Katie westchnęła.Na szczęście są rzeczy, do których matka nie jest mi potrzebna.- Richardzie? - zaczęła pewnego wieczora Nicole.- Hmmm? - mruknął jej mąż, który już zasypiał.- Martwię się o Katie.Cieszę się z postępów innych dzieci, zwłaszcza Benjy'ego, ale boję się o Katie.- O co ci chodzi?- O jej stosunek do wszystkiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]