[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy twierdzili, że po rozmowie z nim była wyraźnie podekscytowana i ucieszona, dwa razy nawet popełniła poważne błędy w grze.Uwagę miała rozproszoną i w końcu wyszła od Mortimerów wcześniej, niż się spodziewano.Zapytano Sandersa o takiego znajomego żony, ten jednak przysięgał, że nigdy nie słyszał o kimś takim.Ona również zdziwiła się podobno słysząc to nazwisko, a jednak wróciła do gry uśmiechnięta i podniecona.Wydaje się więc, że ktokolwiek to był, nie podał z początku swego prawdziwego nazwiska, a to już budziło podejrzenia.W sprawie więc wzięły górę dwie teorie: pierwsza z włamywaczem na tle rabunkowym (choć wydawało się to mało prawdopodobne) i druga o rzekomym spotkaniu pani Sanders z tajemniczym Littleworthem.Czy wszedł potajemnie do jej pokoju schodami przeciwpożarowymi? Może pokłócili się i ten zaatakował ją znienacka?Panna Marple przerwała na chwilę.— I jakie jest końcowe rozwiązanie? — niecierpliwił się sir Henry.— Ciekawa jestem, czy ktoś z państwa zgadnie — poddała rzecz do dyskusji starsza pani.— Ja nawet nie próbuję — rzekła pani Bantry.— Szkoda, że Sanders miał alibi nie do podważenia.W każdym razie musiało takie być, skoro nic pani mu nie udowodniła.Aktorka pokiwała głową potrząsając wspaniałymi lokami.— A dlaczego ta półka na kapelusze w szafie była zamknięta? — zapytała.— Brawo, kochanie! — wykrzyknęła panna Marple.— Mnie to też zastanawiało.Wyjaśnienie jednak było bardzo proste.Ta biedaczka schowała tam parę haftowanych pantofli i chusteczki do nosa, które miały być prezentem od niej dla męża na Gwiazdkę.Nie chciała, by przedwcześnie zobaczył upominki, które sama haftowała.Zamknęła więc tę część szafy na klucz.Znaleziono go potem w jej torebce.— Och! — aktorka najwyraźniej rozczarowała się.— Więc nie było w tym nic ciekawego.— Ależ przeciwnie! — sprostowała panna Marple.— Ten zamknięty schowek na kapelusze był jedynym znaczącym faktem — faktem, który pokrzyżował plany mordercy.Wszyscy zebrani wlepili wprost oczy w starszą panią.— Ja sama nie mogłam tego dostrzec przez dwa dni — podjęła znowu panna Marple.— Głowiłam się i głowiłam — aż nagle przejrzałam.Wszystko stało się jasne.Poszłam wtedy do inspektora z prośbą, by zgodził się przymierzyć jedną rzecz.Zrobił to.— Cóż takiego miał przymierzyć?!— Poprosiłam go, by — spróbował włożyć na głowę pani Sanders kapelusz, który leżał przy jej zwłokach.Oczywiście, nie udało mu się tego zrobić.Kapelusz nie pasował, gdyż to nie był jej kapelusz!Pani Bantry była zupełnie zdezorientowana.— Ale przecież przedtem widzieliście go na jej głowie?.— Nie, nie na jej.Panna Marple odczekała chwilę pozwalając tym samym zrozumieć wszystkim sens tego, co powiedziała.Potem ciągnęła.— Przyjęliśmy w ciemno, że to zginęła biedna Gladys; a przecież nikt nie widział jej twarzy.Jak pamiętacie, leżała twarzą do podłogi, a kapelusz zasłaniał ją dodatkowo.— Ale jednak ją zabito.— Tak, tylko trochę później.W momencie, gdy telefonowaliśmy po policję, Gladys Sanders była cała i zdrowa.— Myśli pani, że ktoś inny udawał nieboszczkę? Przecież pani dotknęła ciała wtedy w pokoju.— Była martwa, z całą pewnością — raz jeszcze potwierdziła panna Marple.— Do licha ciężkiego — żachnął się pułkownik — nie można chyba zdobyć nieboszczyka, kiedy się zechce? Poza tym, co by potem zrobił ten Sanders z.no, z tymi pierwszymi zwłokami?— Zaniósł, skąd je zabrał — wyjaśniła panna Marple.— To był okrutny plan zbrodni i świetnie przeprowadzony.Wpadł na to, gdy słuchał naszej rozmowy z paniami Carpenter i Trollope o śmierci pokojówki Mary.Jej zwłoki — dlaczego nie użyć ich do własnych celów? Pamiętacie, że sypialnia Sandersów znajdowała się wśród pokojów dla służby, pokój Mary zaś oddzielały zaledwie dwa pomieszczenia.Z zakładu pogrzebowego spodziewano się kogoś raczej o późnej godzinie — i na to liczył morderca.Przeciągnął ciało Mary balkonem, włożył na nie suknię żony i jej obszerny, czerwony płaszcz.A gdy sięgnął po kapelusz, spostrzegł, że ta część szafy jest zamknięta! Mógł zrobić tylko jedno — przynieść jakiś kapelusz z pokoju pokojówki.Liczył na to, że nikt nie zauważy takiego szczegółu.Woreczek z piaskiem położył obok ciała.Potem wyszedł, by przygotować dla siebie niepodważalne alibi.Zadzwonił do żony, podając się za Littlewortha.Nie wiem, co jej powiedział, ale ona była taka łatwowierna.Wymógł jednak na niej, by opuściła towarzystwo i wyszła wcześniej.Miała nie wracać do domu, ale spotkać się z nim około siódmej w pobliżu schodów przeciwpożarowych.Prawdopodobnie skusił ją obietnicą jakiejś miłej niespodzianki.On zaś wraca z kolegami i aranżuje wszystko w tym celu, by panna Trollope wraz ze mną udała się do ich pokoju i odkryła zbrodnię.Udawał nawet, że chce odwrócić ciało — i to ja go powstrzymałam! Potem przyjeżdża policja, a on udając wielką rozpacz wychodzi chwiejnym krokiem na zewnątrz, by dojść do siebie po przeżytym szoku.Nikt nie pyta go o alibi po śmierci żony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]