[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I znów zaskoczyć ją w gabinecie z trefną prasą.Możeby jednak zmniejszyć jakoś ten stos makulatury, może.no tak, może przecież zapisaćsobie numery telefonów na mniejszym kawałku papieru albo wydrzeć ze środka nie-zbędny fragment tekstu.Takie małe tatwiej ukryć.Wreszcie uczyniła to, co każdy normalny człowiek uczyniłby od razu, wycięła z prasyużyteczne treści.Zciśle biorąc, wyrwała je paznokciami, strzępiąc po brzegach, bo niemiała cierpliwości szukać teraz nożyczek.Resztę zgniotła w kłąb i podpaliła w ko-minku.Kominek, na szczęście, był często używany i ciągnął doskonale, a Helenka dbałao usuwanie popiołu.Na wpatrzoną w ogień Malwinę spłynęło natchnienie.Czego onawłaściwie czepia się wrót garażowych, nie garaż tu jest ważny, tylko ogrodzenie, co z te-go, że Karol z garażu nie skorzysta, skoro wjedzie do środka posesji i zamknie za sobąbramę! Na solidnie ogrodzony teren złodzieje nie będą się pchali, to na nic, zepsućtrzeba bramę wjazdową!Natchnienie trwało i podpowiadało, że i chwilę powinna wybrać właściwą.Chociażbytaką jak teraz, kiedy Karola nie ma, żeby nie mógł wjechać, a nie wyjechać.Cóż by jejprzyszło z tego, że utkwiłby w środku, w bezpiecznym garażu, to samochód ma zostaćpozbawiony schronienia, nie zaś Karol personalnie!Ze stęknięciem podniosła się od kominka i klapnęła w fotel.Zagapiona w resztki74żaru i biegających po dogasającym papierze iskier, zdołała pomyśleć kawałek dalej.Nietylko Karola musi brać pod uwagę, ale także i siebie, jeszcze by tego brakowało, żebyjej nissan został po tej stronie, bez żadnej szansy na wyjazd.Jak miałaby się poruszaćpo mieście, piechotą? Autobusem? A zakupy same by przyszły? Z taksówkami miałabymnóstwo kłopotów, na godziny musiałaby je wynajmować!Dreszcz zgrozy przeleciał jej po plecach.Oczywiście, oba samochody muszą pozo-stać na zewnątrz ogrodzenia, a garaż niech diabli biorą,Chwila właściwie była idealnie odpowiednia dla tych wszystkich machinacji i Mal-wina już zerwała się z fotela, ale przyszło jej do głowy, że jednak nie.Zobaczy ją Helenka.Cholera, czy ta Helenka nie mogłaby dzisiaj iść do córki? Justynka była nieszkodliwa, jejokna wychodziły na ogród, ale Helenka tak z kuchni, jak i ze swojego pokoju miała do-skonały widok na cały front.Nie wolno było dopuścić, żeby nabrała jakichś podejrzeń!Niemożność przystąpienia do działań dywersyjnych sprawiła, iż Malwina przypo-mniała sobie o telefonie za kwadrans i znów zamknęła się w gabinecie.Nasz klient, nasz pan.Wszystkie jej życzenia zostały uwzględnione i niewątpliwiezaksięgowane dla wystawienia rachunku, ale to Malwiny w tym momencie nie intere-sowało.Chciwie zapisała numer, podany przez szefa agencji i wykorzystała go od razu.W słuchawce odezwał się jakiś facet, który z wielką uprzejmością wyraził zgodę na spo-tkanie dziś jeszcze, mniej więcej za półtorej godziny, kiedy już skończy służbę i przekażedelikwenta zmiennikowi.Gdzie ma się znalezć?Pytanie było zgoła okropne.Malwina nic nie obmyśliła, do domu przecież zaprosićgo nie mogła, w najbliższych restauracjach i kawiarniach była raczej znana, temu jakie-muś pokazywać się wcale nie chciała.Przez chwilę czuła straszny zamęt w głowie, z za-mętu wyłonił się pomysł dość upiorny.Cmentarz! Nie, nie w środku, cóż znowu, par-king obok cmentarza przy Wałbrzyskiej.O tej porze nikt się na cmentarze nie pcha, po-winno tam być pusto.Konrad Grzesicki w ostatniej chwili przypomniał sobie, że nie ma prawa jej znać. A, przepraszam, czym pani będzie? %7łebym się nie zwrócił do kogoś innego. Ciemnoczerwony nissan odparła Malwina z ulgą. I będę w nim siedziałaz nogami na zewnątrz.No owszem, jako znak rozpoznawczy pozycja mogła służyć.Wymyśliła ją w kolej-nym błysku natchnienia, nogi będzie miała na zewnątrz, a głowę wewnątrz, zatrzymasię tak, żeby w samochodzie było ciemno, jej twarzy facet nie zobaczy.Pojedzie tam zapół godziny.Konrad z kolei wcale nie chciał, żeby Malwina oglądała jego samochód.Był towprawdzie samochód agencji, jeden z kilku służących celom służbowym, ale im mniejbyło wiadomo o sposobach działania firmy, tym lepiej.Nie wiadomo, kto, kiedy i gdziemoże taki wóz zobaczyć i jaką głupotę chlapnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]