[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byłem pewien, czy mówi to poważnie, czy nie, ale już wcześniejzłożyłem tę samą obietnicę Cassandrze.Wnioskując z jego stylu życia, mój stary kumpel operował znacznymi sumami pie-niędzy.Dom był pięknie umeblowany.Poznałem się trochę na meblach przy mojej dru-giej żonie i zdawałem sobie sprawę, że niektóre z nich były bardzo drogie.Oprócz tegomiał dobry wóz  infiniti  i garderobę pełną ubrań, co przypominało trochę kolekcjękoszul Wielkiego Gatsby ego.Kiedy zapytałem Franniego, jak go na to wszystko stać, za-śmiał się i powiedział, że był kiedyś żonaty z bardzo bogatą kobietą.Nie byłem pewien,jak długo ta teoria jest się w stanie utrzymać, ale badanie nie było moją sprawą.Mimoiż był szefem policji i najwyrazniej zmienił swoje życie, w głębi duszy kiełkowało mi po-dejrzenie, że gdzieś w cieniu pana Szacownego Obywatela stary łajdak McCabe kręci ja-kieś lody, co pozwala mu żyć ponad stan.Spotkania autorskie mogą być irytujące i wyczerpujące.Za dużo miast, za mało czasu, wywiady prowadzone przez ludzi, którzy nawet nie czytali książki, ale potrzebują tegokogoś dla kilku minut chaotycznej rozmowy w lokalnym programie telewizyjnym lubradiowym, samotne posiłki w ponurych restauracjach.Na początku kariery widziałemw tym wiele romantyzmu i podniecającej przygody  teraz był to tylko element mojejpracy.Co gorsza, po powrocie do domu przez kilka dni odnosiłem wrażenie, iż zamiesz-kuję jakieś opustoszałe limbo, wyzute z najmniejszej nawet myśli.Tym razem nie podo-bało mi się to, że nie mogę spokojnie pracować nad książką o Pauline.47 Próbując znalezć jakiś sposób na umilenie tego, co nieuniknione, wpadłem na po-mysł, żeby zabrać ze sobą Veronicę.Początkowo trochę się wahałem, gdyż dwa tygodniew trasie z kimś mogą zakończyć się katastrofą.Jednakże do tej pory było nam zawszetak dobrze, że postanowiłem spróbować.Ona też; a sposób, w jaki przyjęła zaproszenie,napełnił mnie nadzieją.Jej twarz rozbłysła, lecz powiedziała: Zwietny pomysł.Ale czy jesteś pewien, że nie doprowadzimy się do obłędu? Nie, nie jestem. Ja też nie, ale można spróbować.Z uwagi na swoje wcześniejsze zobowiązania nie mogła pojechać do Bostonu i Wa-szyngtonu, ale miała mnie dogonić w Chicago i dalej już planowaliśmy jechać razem.Początek był koszmarny Nad Bostonem przeleciał ogon huraganu.W efekcie na spo-tkaniu w księgarni pojawiło się dwudziestu zmoczonych ludzi.Następnego ranka, gdypogoda wciąż jeszcze dawała się we znaki, stawiłem się posłusznie na umówiony wy-wiad z jakimś  alternatywnym pismem.Dziennikarka przybyła z półgodzinnym opóz-nieniem i od razu wzięła mnie w krzyżowy ogień pytań, jako człowieka, któremu zda-rzyło się pojawić na liście bestsellerów.Bardzo szybko przeszliśmy od chłodnej uprzej-mości do postawy otwarcie wrogiej.A gdy zapytała mnie z zadowoleniem, czy kiedy-kolwiek czytałem  poważnych pisarzy, odparłem, że powinna odłożyć na chwilę lek-turę Georges a Bataille a i przespać się z jakimś facetem.Następnie wstałem i wysze-dłem.Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych samolot do Waszyngtonu byłopózniony o dwie godziny.Przesiedziałem cały ten czas na ławce, zastanawiając się, dla-czego na lotniskach nie ma się czym zająć.Dlaczego jakiś pomysłowy geniusz jeszczenie zdał sobie sprawy, że my wszyscy, znudzeni posiadacze biletów lotniczych byliby-śmy gotowi z radością wyłożyć ciężką gotówkę za.jakąkolwiek rozrywkę trwającą dłu-żej niż wędrówka po stoisku z czasopismami albo nudnym sklepie z krawatami.W Waszyngtonie, jak na złość, panował straszliwy upał i miałem wrażenie, że mózgmi się roztopi.Któż normalny wyjdzie z cudownie klimatyzowanego pomieszczeniatylko po to, żeby słuchać jakiegoś autora powieści grozy, którą już i tak przeczytał?Gdy już było po wszystkim, zjadłem sushi w restauracji naprzeciwko mojego hote-lu, przyglądając się siedzącej opodal parze.Czułem się, jakbym oglądał jakiś świetnyzagraniczny film z napisami; bez względu na to, jak bardzo nam się podoba, znacznielepiej by było, gdybyśmy mogli rozumieć, co oni naprawdę mówią.Dostrzegając na-miętne prądy przechodzące między nimi, zdałem sobie sprawę, że wcale nie jestem za-kochany w Veronice, choć takiej możliwości nigdy nie można było wykluczyć.Lubiłemją widywać, ale z przerwami.Odbierałem ją jako osobę pełną pociągających sprzeczno-ści, które tak bardzo lubię u kobiet: twarda w swoim zawadzie, lecz przy mnie delikatnai czuła; zdecydowana i inteligentna, lecz także ciekawa świata, a przez to otwarta na su-gestie.W naszym związku najbardziej podobało mi się to, że mieliśmy ze sobą tak do-48 skonały kontakt  również w czasie długich rozmów w łóżku, które rozpoczynaliśmypo miłosnych uniesieniach.Jest to ów niebezpieczny, a czasami czarowny czas, kiedy lu-dzie bardziej niż zwykle skłonni są do mówienia prawdy.W Chicago czekała na mnie w pokoju hotelowym.Gdy wszedłem, siedziała nabrzegu łóżka z pilotem w dłoni.Miała na sobie śnieżnobiały podkoszulek, czarną spód-nicę i czarne martensy.Z włosami związanymi w kitkę wyglądała zupełnie jak osiem-nastolatka.Podszedłem do łóżka i położyłem rękę na jej ramieniu.Wyłączyła telewizori uśmiechnęła się do mnie. Myślę, że wybaczy mi pan, że wślizgnęłam się do pańskiego pokoju, panie Bayer.Jestem pańską największą wielbicielką.Czy zechce się pan podpisać na moim sercu?Pogłaskałem ją po policzku. Cieszę się, że mogę znów dotknąć twojej twarzy.Dobrze, że tu jesteś.Jej oczy błyszczały ochoczo. Naprawdę? Nie jesteś zmartwiony ani nic w tym rodzaju? Jestem zmartwiony i wszystko w tym rodzaju, ale mimo to cieszę się, że tu jesteś.Z Chicago pojechaliśmy do Denver, potem do Portland, Seattle, San Francisco, LosAngeles i na koniec wylądowaliśmy w San Diego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl