[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpłakałam się i tymrazem Delaunay nie skarcił mnie za to, lecz objął.Jesteśmy D Angelinami;wiemy, co to znaczy płakać na widok piękna. Uważaj na siebie, Fedro szepnął w gąszcz moich okiełznanych włosów.Childric d Essoms czeka na ciebie.Nie zapomnij o swoim signale i pamiętaj, żeGuy będzie na miejscu, gdyby coś poszło nie po twojej myśli.Do domu wroganie wysłałbym cię bez ochrony.Krew popłynęła mi szybciej w żyłach, gdy wziął mnie w ramiona.Odwróciłam się, szukając wzrokiem jego twarzy. Wiem, panie szepnęłam.Delaunay opuścił ręce i odsunął się ode mnie. Już czas powiedział z pełną rezerwy miną. Idz i niechaj cię chronibłogosławieństwo Naamy.Tak oto poszłam na pierwsze umówione spotkanie.Było już ciemno, kiedy powóz ruszył w drogę.Guy, ubrany w nieskazitelnąliberię, siedział naprzeciwko mnie w milczeniu, ja też się nie odzywałam.D Essoms mieszkał w niewielkim domu blisko pałacu.Pózniej dowiedziałamsię, że tam również miał własne komnaty, ale utrzymywanie garsoniery było muna rękę z uwagi na charakter jego upodobań.Kamerdyner, który otworzył drzwi, zdziwił się na widok Guya i wyraziłswoje odczucia w wyniosłym parsknięciu. Tędy powiedział do mnie, wskazując mi drogę.Do Guya burknął: Tyidz do kwater służby.Nie zwracając na niego uwagi, Guy złożył mi lekki, elegancki ukłon.Niepodejrzewałam go o takie maniery. Moja pani Fedra nó Delaunay. oznajmił głuchym głosem, twardowpatrując się w oczy służącego przybywa na zaproszenie Childrica d Essoms. Tak, oczywiście. Zbity z tropu kamerdyner podał mi ramię. Pani.Guy zwinnie wsunął się pomiędzy nas. Wez płaszcz pani powiedział cicho.Nie wiem, czy nauczył się tego odDelaunaya, czy pomogło mu szkolenie w Bractwie Kasjelitów, ale poskromiłsłużącego d Essomsa równie skutecznie, jak tamtego panicza w Kogutku. Tak.Tak, oczywiście. Służący pstryknął palcami, przywołującpokojówkę. Wezmiesz płaszcz pani polecił jej ostro.Rozpięłam zapinkę iporuszyłam ramionami.Płaszcz ześliznął się, ciężki i przepyszny, w ręce sługi.Delaunay wiedział, co robi.Kamerdyner d Essomsa wstrzymał oddech,czując ciężar płaszcza sangoire, a gdy podał go pokojówce, ta ukradkiempogładziła zbity aksamit.Oboje popatrzyli na mnie z zaciekawieniem, a jawysoko uniosłam głowę i pozwoliłam im zobaczyć moje naznaczone szkarłatemoko.Arystokraci plotkują, ale służba nie jest w tym gorsza.Pierwsze wrażeniezawsze jest najważniejsze. Tędy, pani powtórzył kamerdyner, tym razem z szacunkiem.Gdy podałmi rękę, wdzięcznie wsparłam czubki palców na jego przedramieniu.W tensposób zaprowadził mnie do Childrica d Essoms.Czekał w pokoju trofeów w każdym razie ja tak nazywałam topomieszczenie; nigdy się nie dowiedziałam, jak on je nazywał.Na dwóchścianach widniały freski przedstawiające sceny myśliwskie.Trzecią zajmowałkominek, nad którym wisiał herb d Essomsa i panoplia z różnych rodzajówbroni.Pod czwartą ścianą znajdowało się coś zgoła innego.Childric d Essoms miał tę samą minę co na przyjęciu u Cecylii; spojrzał namnie oczami drapieżnego ptaka spod na wpół opuszczonych powiek.Był ubranyw brokatowy wams i atłasowe spodnie.Na mój widok podniósł wysokokieliszek likieru. Zostaw ją, Filipie powiedział krótko.Kamerdyner skłonił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.Zostałam sama z moim pierwszym klientem.Childric d Essoms szybkim krokiem pokonał dzielącą nas odległość.Jegoprawa ręka uniosła się niemal z wdziękiem i.wymierzyła mi policzek.Zachwiałam się, czując smak krwi i wspominając celność, z jaką wychlusnąłresztki wina w grze kottabos.W lewej ręce wciąż trzymał kieliszek, z któregonie uronił ani kropelki. Masz klęczeć w mojej obecności, dziwko rzucił od niechcenia.Opadłam na kolana, abeyante, czerwony aksamit sukni rozlał się pokamiennych płytach.Były zimne, choć ogień płonął w kominku.Patrzyłam najego wypolerowane buty, gdy krążył wokół mnie. Dlaczego Anafiel Delaunay przysłał anguisette! zapytał, przystając zamoimi plecami.Jego ręka zanurzyła się w ujętych w siatkę lokach i pociągnęłami głowę do tyłu, zmuszając do spojrzenia w lśniące pod ciężkimi powiekamioczy.Moja szyja wygięła się w łuk, bezbronna i wyeksponowana. Nie wiem, panie wyszeptałam głosem zduszonym ze strachu. Nie wierzę ci. Mocno przycisnął moją głowę do swego uda, ręką otoczyłszyję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]