[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Musieliśmy zachęcić cię do sprowokowania Chena.Nie za bardzo, żeby nie kazał cię uwięzić albo zabić, ale dostatecznie, żeby odebrał ci majątek i zapomniał o tobie.- Wy to sprawiliście?- Nie, nie, Leyelu.To i tak by się stało, ponieważ jesteś, kim jesteś, a Chen też jest tym, kim jest.Istniały jednak różne możliwości, pomiędzy zamęczeniem na śmierć ciebie i Deet z jednej strony a z drugiej tobą spiskującym z Romem, by zabić Chena i przejąć władzę w Imperium.Każde z tych ekstremów uniemożliwiłoby ci uczestnictwo w Drugiej Fundacji.Hari był przekonany, podobnie jak Deet i ja, że twoje miejsce jest między nami.Nie wśród umarłych.Nie w polityce.Tutaj.To oburzające, że ktoś podejmował za niego takie decyzje, nawet go nie uprzedzając.Jak Deet mogła tak długo trzymać to w tajemnicy? A jednak wyraźnie mieli rację.Gdyby Hari powiedział mu o tej Drugiej Fundacji, Leyel byłby chętny - byłby dumny, mogąc się do niej przyłączyć.Ale nie mógł się dowiedzieć, nie mógł tu trafić, dopóki Chen nie przestał uważać go za zagrożenie.- Dlaczego sądzisz, że Chen kiedyś o mnie zapomni?- Już o tobie zapomniał, na pewno.Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że dzisiaj zapomni o wszystkim, co wiedział.- Nie rozumiem.- Jak myślisz, dlaczego rozmawiamy tak otwarcie akurat dzisiaj, kiedy tak długo zachowywaliśmy milczenie? Przecież nie jesteśmy w Indeksacji.Leyel poczuł zimny dreszcz strachu.- Mogą nas usłyszeć?- Gdyby słuchali.Jednak w tej chwili bezpieczni są zbyt zajęci udzielaniem Romowi Divartowi pomocy w zyskaniu pełnej władzy nad Komisją Bezpieczeństwa Publicznego.A jeśli nawet Chen nie trafił już do komory radiacyjnej, wkrótce to nastąpi.Leyel nie mógł się pohamować - wieści były nazbyt wspaniałe.Zeskoczył z łóżka i niemal skakał z radości.- Rom to zrobił! Po tylu latach zrzucił tego starego pająka!- To ważniejsze niż tylko sprawiedliwość i zemsta - oświadczyła Zay.- Jesteśmy przekonani, że znaczna liczba gubernatorów, prefektów i dowódców wojskowych nie uzna nowego przywództwa Komisji Bezpieczeństwa Publicznego.Resztę życia zajmie Romowi Divartowi walka z buntownikami.Aby skupić swoje siły blisko Trantora, w obronie przed najgroźniejszymi przeciwnikami i pretendentami, przyzna bezprecedensowe swobody i autonomię wielu, bardzo wielu światom peryferyjnym.Praktycznie rzecz biorąc, światy zewnętrzne przestaną być częścią Imperium.Władza imperialna zostawi je w spokoju, a ich podatki nie będą spływać na Trantor.Imperium nie jest już Galaktyczne.Dzisiejsza śmierć przewodniczącego Chena oznacza początek końca Imperium, chociaż nikt prócz nas nie dostrzeże tego przez najbliższe dekady czy nawet stulecia.- Tak niedawno zmarł Hari, a jego przepowiednie już zaczynają się sprawdzać.- To nie był zwykły przypadek - wyjaśniła Zay.- Jeden z naszych agentów zdołał wpłynąć na Chena, żeby z misją odebrania ci majątku wysłał osobiście Roma Divarta.To przepełniło czarę i skłoniło Roma do puczu.Chen upadłby albo umarł i tak, niezależnie od naszych działań, w ciągu najbliższego półtora roku.Ale przyznaję, że z pewną satysfakcją wykorzystaliśmy śmierć Hariego jako zapalnik, który obalił go trochę wcześniej i w okolicznościach, które doprowadziły cię do biblioteki.- To była także próba - dodała Deet.- Szukamy sposobów wpływania na pojedyncze osoby tak, żeby o tym nie wiedziały.Takie działania są wciąż bardzo prymitywne i niesystematyczne, chociaż w tym przypadku wpływaliśmy na Chena skutecznie.Nie mieliśmy wyjścia.Stawką było twoje życie, a także szansa, że się do nas przyłączysz.- Czuję się jak marionetka - mruknął Leyel.- Chen był marionetką - odparła Zay.- Ty byłeś nagrodą.- To przecież bzdura - stwierdziła Deet.- Hari cię kochał.Ja cię kocham.Jesteś wielkim człowiekiem.Druga Fundacja musiała cię pozyskać.Wszystko, co mówiłeś, czego broniłeś przez całe życie, dowodziło jasno, że pragniesz uczestniczyć w naszej pracy.Mam rację?- Tak - przyznał Leyel.I roześmiał się.- Ten indeks.- Co w tym śmiesznego? - zdziwiła się Zay, trochę urażona.-Ciężko nad nim pracowaliśmy.- I był cudowny, niezwykły, hipnotyczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]