[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzałam na płachtę aluminium, pogniecionego i odrzuconegona bok.To może udawać resztki jakiejś maszyny latającej,zbiornika lub.Musimy go chronić.- Dziura biegnie pod ziemią aż do parkingu.- Wyjawił mi, że nazywa się Guayota - powiedziałam izobaczyłam wtedy nagiego, nieżyjącego mężczyznę leżącego napodłodze zamiast martwego psa.Zamrugałam dwukrotnie, ale nie znikł.Spoczywał brzuchemdo podłoża, ale głowę miał odkręconą, więc widziałam dziurę po kuli w jego czole.Po mojej kuli.- Adam? - zapiszczałam.Odwrócił się i też zobaczył tego mężczyznę.- Kto to?- Sądzę - powiedziałam z namysłem - że to pies, któregozastrzeliłam.Przypomniałam sobie to zbyt inteligentne,pradawne spojrzenie.- Widziałem to na laptopie w drodze tutaj - stwierdził Adam.- Zastrzeliłaś psa.- To nie był pies - czknęłam histerycznie.- Zaaresztują mnieza morderstwo.- Nie.- Jesteś pewien? - spytałam żałośnie.Twarz mnie bolała.Mój warsztat jest zniszczony do tegostopnia, że moja firma ubezpieczeniowa odwoła się do paragrafu"katastrofy naturalne".Zabiłam psa, który przemienił się wnagiego, martwego faceta.No i jeszcze ktoś rzucał we mniepalcem.- Flores w zasadzie pochłonął twój pistolet, nie będziezatem broni do badań balistycznych - pocieszał Adam.- Ponadtozostałaś zaatakowana w swoim warsztacie.Nie dodał nic więcej na ten temat na głos, ale zrozumiałamto, czego nie dopowiedział.Każdy w miejscowej komendzie policji widział lub przynajmniej słyszał o nagraniu, co mi sięprzydarzyło kiedyś, w tym warsztacie, choćby dlatego, że obrazAdama rozrywającego na strzępy ciało napastnika robił dużewrażenie.Objął mnie i oboje patrzyliśmy na zwłoki.Wyglądał, jakczyjś wujek albo ojciec.Jego ciało było umięśnione w znajomysposób.Wilkołaki też nie kumulują tkanki tłuszczowej.Spalająkalorie podczas przemiany w wilka i powrotnej w człowieka.Pozatym dużo się ruszają, bo ich uosobienie nie pozwala im byćleniwą bułą.- Kochanie - odezwał się Adam z westchnieniem, gdypierwszy radiowóz zatrzymał się na moim parkingu.- To byłaoczywista samoobrona.Zamknęłam oczy i oparłam się o niego.- Ręce do góry - powiedział drżący głos.- Unieście dłonietak, bym je widział.Adam puścił mnie i uniósł ręce.Odwróciłam się, odsuwającsię od niego, żeby widzieli, że nie jestem uzbrojona.Zbliżający sięmężczyzna nie miał munduru, ale celował do nas z broni.Całąuwagę skupił na Adamie.Nie trzeba być, rzecz jasna geniuszem,by domyśleć się, które z nas stanowi większe zagrożenie.Pewniewyglądałam tak, jak się czułam - na zmęczoną, przestraszoną icierpiącą, ale i tak uniosłam ręce do góry. - Pan Hauptman? - spytał uzbrojony mężczyzna, wchodzącdo warsztatu.Był młodszy ode mnie i nosił materiałowe spodnie,marynarkę i krawat, przez co wyglądał na młodszego.Zauważyłam mimochodem, że zapadła ciemna noc.- Adam Hauptman? - powtórzył.Wyszło mu to piskliwie i ażsię skrzywił.- Trzymajcie ręce na widoku - odezwał się drugispokojniejszy głos.Drugi mężczyzna miał na sobie tani garnitur, a broń trzymałw sposób świadczący o tym, że już strzelał do ludzi.Miał tospojrzenie mówiące, że zastrzeli cię bez wahania i nie będzie miałpotem wyrzutów sumienia.- Agent Dan Orton.CNTRP.To mój partner, agent CaryKent.Państwo Hauptmanowie?Federalni.Poczułam, jak zawija mi się górna warga.- Tak - powiedział Adam.- Mogą mi państwo powiedzieć, co tu się wydarzyło?- Jesteście tu w odpowiedzi na mój telefon? - spytał Adam,zamiast mu odpowiedzieć.- Tak.- Zatem - stwierdził Adam spokojnie - już znacie ogólnyzarys.Zanim przejdziemy dalej, zadzwonię do mojego prawnika.* * * PITEKWieczór spędziłam na powtarzaniu przebiegu zdarzeń wnieskończoność całemu szeregowi osób, które liczyły naprawdziwą wersję.Już to przerabiałam.Ani Adam, ani ja, niebyliśmy skorzy do zwierzeń, ponieważ nie pozwolono zadzwonićAdamowi do adwokata.Agent Orton z CNTRP, zwanej Cantrip oraz agent Kent,nerwowy żółtodziób, chcieli aresztować nas dla zasady, ponieważAdam jest wilkołakiem, a na posesji znajduje się ciało.No ipewnie dlatego iż byli niezadowoleni, że nie chcemy z nimiwspółpracować.Na szczęście znajdujemy się pod jurysdykcją lokalnej policji.Cudem nam się to udało, ponieważ gdy Adam wzywał policję,powiedział im jedynie, że do mojego warsztatu usiłuje się włamaćmężczyzna, który jest prawdopodobnie odpowiedzialny zamorderstwo i podpalenie.Człowiek napadający na człowieka tozbyt mało, by Cantrip przejęła sprawę, nawet jeśli chodzi o żonęwilkołaka.Nie zaprzeczyliśmy, gdy zaczęli sądzić, że martwymężczyzna to włamywacz.Nie pisnęliśmy ani słowem onadnaturalnej istocie, która zmieniła się w wulkanicznego psa ipowodowała trzęsienia ziemi; a zrobiliśmy to, ponieważ Cantripto niebezpieczna dla nas instytucja.W jej szeregach znajdują się tacy, którzy chętnie pomogliby nam zniknąć, najlepiej w ZatoceGuantanamo.Krążą niepotwierdzone pogłoski, że zbudowanotam cały blok więzienny dla wilkołaków i nieludzi.Możezgłosiliby, że uciekliśmy zanim zdążyli nas przesłuchać, a naszeciała ukryli: Adama, ponieważ jest potworem, a mnie, ponieważsypiam z jednym.Zmieniłam się kilka miesięcy temu w kojota w obecnościTony'ego i agenta Cantrip o nazwisku Armstrong.Obiecał mi, żenie wygada się i najwyrazniej dotrzymał słowa.W agencjipracowują też porządni ludzie, jak na przykład właśnieArmstrong.Jednak rosnąca liczba nieprzyjemnych interakcjipomiędzy Cantrip i wilkołakami lub półkrwi nieludzmi, sugeruje,że dobrzy agenci są tam w mniejszości.Tuż po federalnych przyjechała straż pożarna.Poszukalimiejsc zapłonu (nie znalezli żadnych) i głowili się nad tą"cholerną, wielką dziurą w podłodze", po czym odjechali,obiecawszy przysłać kogoś, kto oceni to miejsce za dnia.Przyjechała karetka pogotowia.Ktoś mnie posadził iobejrzał przy świetle latarki, a młodszy z agentów Cantrip wziąłna siebie zadanie dopilnować, bym nie uciekła.Sanitariusz zacmokał współczująco po obejrzeniu moichoparzeń.- Założę się, że to boli, chica - powiedział.- Mam dobre izłe wieści. - Dawaj.- Dobre to takie, że to lekkie oparzenia, choć pewnie mocnobolą.- A złe?- Zdaje mi się, że na policzku zostanie blizna.Jest szansa, żenieco zniknie, ale masz jak ja ciemną skórę, a taka karnacja ioparzenia to nie jest najszczęśliwsze połączenie.Poza tymniewiele się da zrobić z tymi oparzeniami.Jeśli powietrze będzieje drażniło to możesz założyć opatrunek, ale to ci się uda tylko narękach.Jeśli zobaczysz jakiekolwiek objawy infekcji to zgłoś siędo swojego lekarza.- Blizny to nie problem - stwierdziłam z pewnością siebiewiększą niż wynikałoby to z mojego samopoczucia.Kto by pomyślał, że jestem taka próżna? Nie jestem piękna,nawet gdyby mocno wysilić wyobraznię, więc nie spodziewałamsię ukłucia dowiedziawszy się, że będę nosić piętno Guayoty dokońca życia.- Będziesz wyglądać odlotowo - powiedział sanitariusz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl