X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dość!  odrzekł Dampier. Rzucić kotwicę, Grigsen.Watson i Chadwick pierwsi wyskoczyli z łodzi na brzeg. Z wodą będzie kłopot  zawiadomił kwatermistrz Dampie-ra po powrocie. To wybrzeże nie wygląda obiecująco.Następnego ranka Dampier wybrał się na ląd, a z nim prawiecała załoga niosąc łopaty, kilofy i siekiery.Brzeg był niski, piasz-czysty, podnoszący się stopniowo w miarę oddalania się od morza,ale gleba nadal pozostawała piaszczysta, tylko o nieco czerwona-wym zabarwieniu, porośnięta kolczastymi krzewami i kępamiszorstkiej trawy.Dalej widniały drzewa, do trzech stóp w obwo-dzie, wysokości dziesięciu stóp, pokryte barwnym, wonnym kwie-ciem.%7łartując po swojemu Watson zaganiał jednak ludzi do kopaniastudni, ale kilkakrotne próby nie dały rezultatów.Tylko słonawaciecz sączyła się z głębokich dziur.Pierwszy oficer Hughes, który250 poprowadził część załogi po drewno na opał, miał więcej szczęś-cia i wkrótce przyniesiono cały stos polan, których aromatycznedrewno paliło się dobrze i zyskało uznanie starego Johna Pary,kucharza.Upominał się tylko o świeże mięso.Dampier, artylerzysta Filip Pain, lekarz Borthwick i płatnikDouglas, który choć o jednym oku, był wybornym strzelcem,wybrali się na polowanie.Wkrótce uszu tych, którzy kopali w po-szukiwaniu wody i tych, którzy rąbali polana, doszły pożądanei wiele obiecujące odgłosy strzałów.Pod wieczór myśliwi powró-cili niosąc dzikie kaczki oraz dziwaczne zwierzę, w rodzaju leg-wana, czarno nakrapiane, o wielkiej, brzydkiej głowie i sterczą-cym ogonie, który wyglądał z dala, jakby druga głowa: tylne łapybyły tego samego kształtu, co przednie.John Pary nieufnie obejrzał zwierzę i bez zwłoki ostrym nożemrozciął mu brzuch.Myśliwi, nachyleni z ciekawością nad swojązdobyczą, odskoczyli gwałtownie, jak jeden mąż.Okropny smróduderzył ich w nozdrza.Przekonali się wkrótce, że mięso tychzwierząt tak było tym zapachem przesiąknięte, że okazało się nie-jadalne.Dampier, który legwany uważał za przysmak, z żalemzanotował tego wieczora w swoim dzienniku:�Jadałem już węże, krokodyle i aligatory, i różne stwory o dośćokropnym wyglądzie, ale żołądek mój, nawet przyciśnięty gło-dem, odmawiał przyjęcia tych legwanów z Nowej Holandii, gdyżzarówno ich wygląd, jak i zapach były na równi odstręczające.�Gdy myśliwi wędrowali po okolicy, szukając nie tylko zwierzy-ny, ale i śladów ludzkich osiedli, zdumiał ich widok niewielkichzwierzątek o bardzo długich tylnych i nieproporcjonalnie krótkichprzednich łapach, posuwających się nadzwyczaj długimi skokami.Dampier określił zwierzątko jako podobne do szopa pracza, popu-larnego w Ameryce, a pózniejsi czytelnicy jego  Podróży przy-puszczali, że chodziło tu o kangury.W rzeczywistości był to naj-prawdopodobniej szczur kangurowy, rozpowszechniony w pół-nocno-zachodniej Australii.Strzały żeglarzy dosięgły paru sztuk,a gdy okazało się, że mięso ich jest smaczne, wynagrodziły onepodróżnikom rozczarowanie, jakie sprawiły im  legwany.Jeśli chodziło o żywność, dzień ten przyniósł dużo różnorodnej251 zdobyczy.John Knight, szperając po nadbrzeżnych zaroślachz Robertem Edlingtonem i Fredem Foxem, znalazł pod dostatkiemkrewetek, ślimaków jadalnych i ostryg, a także dwa duże żółwiepozostawione przez odpływ morza za stromą skałą, przez którąnie mogły przelezć.Tego jednego odkrycia wystarczyło, by za-pewnić załodze kilka doskonałych i pożywnych posiłków.Przez siedem dni  Roebuck stał na kotwicy przy tym wybrze-żu, gdzie nie znaleziono ani dobrej wody, ani jadalnych roślin,ani żadnych śladów osiedli ludzkich.Pod kierunkiem zapalonegorybaka Johna Knighta złowiono kilka rekinów, które poszły podnóż starego Johna Pary; a tyle tych groznych rozbójników mor-skich krążyło wciąż dookoła statku, że Dampier nadał zatoce mia-no, które nosi do dziś dnia: Zatoka Rekinów.Pewnej nocy obudził Dampiera, śpiącego w swojej kabinie,przerazliwy krzyk, a zaraz potem głuchy odgłos, jakby coś cięż-kiego zwaliło się na pokładzie tuż nad jego głową.W mgnieniuoka naciągnął spodnie, pochwycił kordelas i skoczył w górę poschodach, potykając się w ciemnościach bezksiężycowej nocy.Gdy głowa jego wynurzyła się nad pokładem, cofnął się nagle.Jego oczy, przywykłszy do mroku, dostrzegły jakby zawieszonąw powietrzu potworną głowę bez kadłuba, o olbrzymim, kwa-dratowym pysku, a prawie bez czoła.Wielkie jak przepaść ustao grubych wargach, z których zwisały długie włosy, były szerokootwarte.Dampier stłumił mimowolny okrzyk przestrachu.W tej samejchwili zdawało mu się, że dostrzegł ruch jakiś za bezanmasztem.Na pokładzie ktoś tarzał się po deskach bełkocąc i wzywając naprzemian świętych i diabłów.Przerażająca zjawa zakołysała sięz lekka.Dampier dał zamaszysty cios kordelasem w powietrzuponad zjawą.Kordelas przeciął sznur i potworna głowa spadła napokład z wstrętnym mlaśnięciem.I znowu jakby jakiś cień sięprzesunął za bezanmasztem! Dampier udał, że idzie w prawowokół masztu, potem szybko przemknął w lewo i wpadł wprostna kwatermistrza Watsona, który dusił się ze śmiechu.W rękachtrzymał kawałek sznura. Co to jest?  wykrzyknął Dampier, jeszcze przestraszony. Demon Terra Australis  wykrztusił Watson miedzy jednyma drugim paroksyzmem śmiechu.252 Dampier zwrócił się w stronę leżącego na pokładzie.PłatnikWalter Douglas podniósł trwożnie rękę, by dotknąć niesamowitejgłowy, którą kapitan odciął.John Knight wyszedł z ukrycia, takżepękając ze śmiechu i zawołał: Jednakże dwoje oczu kapitana lepiej widzą, niż Douglasswoim jednym! Co to wszystko ma znaczyć?  powtórzył Dampier, którynie miał poczucia humoru.Pochylił się nad niesamowitą głową.Hipopotam!  wykrzyknął z niedowierzaniem. Skądżeściego wzięli? %7łeby wasze pieskie dusze wszyscy diabli do piekła zawlek-li!  wybuchnął płatnik, zanim Watson czy Knight zdołali odpo-wiedzieć kapitanowi. Byłbym ataku serca dostał!Tamci dwaj na nowo ryknęli śmiechem. Kucharz go znalazł  wyjaśnił Watson ocierając łzyz oczu  w żołądku tego rekina, długiego na jedenaście stóp,któregośmy dzisiaj ułowili. Pomyśleliśmy, że się pośmiejemy trochę z każdego, kto tuna pokład przyjdzie  wtrącił Knight. A Douglas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.