[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może i miała takie kretyńskie nadzieje, no i co? Co by jej z tego przy-szło?Po dość długim zastanowieniu i zniweczeniu znacznej ilości koniaku Agata odzyska-ła trzezwość umysłu. Masz rację.To idiotka.W ostatecznym rezultacie rozum nad głupotą panuje, podwarunkiem, że głupotę do wiadomości przyjmie.Trudno mu, ja wiem.Ale niech diablibiorą rozum i głupotę, ważne, że wreszcie do jakiejś prawdy doszli! Myślisz, że Stefanna to co.?To wiedziałam na pewno i nie musiałam myśleć wcale. Nic.Nie obchodzi mnie.Niech on się martwi.Dla mnie umarł, wiesz? I nagle czu-ję, że zaczynam żyć na nowo, wcale nie jestem stara, dzieci są po mojej stronie i jedentaki.Paweł mu na imię i co cię reszta obchodzi.W Kołobrzegu go poznałam, ale onz Warszawy i może nawet do niego zadzwonię.Przez całe lata mojej przyjazni z Agatą z takim poparciem chyba się nigdy nie spo-tkałam.163 * * *Bieżan z Górskim całą dobę spędzili pracowicie, chcąc wreszcie przekazać zamkniętedochodzenie prokuraturze.Prokurator Wesołowski, prowadzący sprawę, zdołał wykrę-cić się od udziału osobistego, aczkolwiek o słuszności ekspresowego wystosowania na-kazu wszelkich przeszukań został powiadomiony grubo przed północą.Bezwzględnie najtrudniejszą częścią śledztwa było przesłuchanie na trzezwo osób,uprzednio pijanych.Nastąpiło to na końcu, bo osoby musiały porządnie wytrzezwieć,ponadto jedną z nich trzeba było sprowadzić do komendy przemocą. No i popatrz, nieprawdopodobne w rezultacie okazało się prawdziwe  rzekłpo tej katordze Bieżan z westchnieniem ni to ulgi, ni zgrozy. Jak to tam było u tegoHolmesa? Odrzucić niemożliwe nieprawdopodobne samo wyjdzie. Zlepy fart, nawet nie musieliśmy tego niemożliwego odrzucać  zauważył Robertz samą ulgą, bez zgrozy. Ale rzeczywiście, sam z siebie człowiek by tego nie wymyślił.Motyw Borkowskiej aż się pchał, i to by każdy zrozumiał, nawet miałaby okolicznościłagodzące.Chociaż jednak poszlakówka. Gdyby ta.jak by tu elegancko powiedzieć.głupia gęś, sprawczyni, zdołała pod-rzucić jej dowody rzeczowe, mielibyśmy cholerne kłopoty.Chwalić Boga, Zenia nam sięzłamała.Czekaj, muszę to wszystko uporządkować.Własną ręką Bieżan układał wszelkie dokumenty, protokóły i zeznania, nie mającnajmniejszej ochoty eksponować przed całym światem swoich własnych błędów, wolałw nich grzebać osobiście.Utwierdzał się w mniemaniu, że tak głupio żadnego docho-dzenia nigdy dotychczas nie prowadził, a w pomyłkach i zaniedbaniach bije w tej chwi-li wszelkie rekordy.Górski go nie pocieszał, bo sam żywił podobne poglądy, aczkolwiekczynił nieudolne próby usprawiedliwiania ich zaćmień umysłowych. Dowód, no, dowód to dowód, dokument tożsamości  mówił niepewnie. Człowiek spojrzy, ma nazwisko i adres.%7łeby chociaż miała dwa dowody.! I pamiętnik z dokładnym opisem wydarzeń  powiedział Bieżan kąśliwie. Takretynka, sprawczyni, narobiła tyle głupot, że włos na głowie dęba staje.A myśmy sięchyba od niej zarazili. Ale Chmielewska zaświadczyła, że tam dalej, w tych domach, żywego ducha niebyło! Należało sprawdzić porządniej.No dobrze, nie było, a facetka firanki wieszała.I nie myśmy na nią trafili, tylko osoba postronna, co by było, gdyby sobie nie skojarzy-ła? Bzdura, nie bzdura, samochód należało wziąć pod lupę od razu, a nam się zachcia-ło lekceważyć blondynki.Przeszukanie mieszkania denatki, też natychmiast, to nie, naWyduja czekaliśmy, ja chyba musiałem na głowę upaść.Tajemnicza przyjaciółka ofiary,zawracanie Wisły kijkiem, było przycisnąć nauczycielkę, tego amanta z młodych lat, jakmu tam, Wozniaka, tego Ramona, on jeszcze siedzi, mieliśmy go pod ręką, przyjaciółkaby nam sama wyszła!164  Ale motyw wskazywał na pierwszą Borkowską, to na co ta przyjaciółka. A no właśnie, sam widzisz, tak się mszczą zaniedbania.Borkowski mi się majaczył,było ściągnąć go z tej Szwecji na porządne przesłuchanie, to znów nie, towarzyską po-gawędkę z nim odbyłem i cześć. Ale one obie łgały. Które? Borkowska i Młyniak. A co miały robić? Na ich miejscu też bym zełgał! Gdyby mówiły prawdę, wiesz,co bym zrobił? Aż mi niedobrze, jak sobie pomyślę.Posadziłbym tę Agatę Młyniak,przecież ona nie miała żadnego alibi, Borkowska w Kołobrzegu, a Młyniak ją cichutkouwalnia od życiowej zmory.O, właśnie! Też kretyński pomysł, denatka jechała samo-chodem z przeciwniczką, ewidentnym wrogiem, jasne było przecież, że musiała jechaćz przyjaciółką, wspólniczką, z kimś swoim! Jedno przeczy drugiemu, same niejasności,a my nic, jak te żłoby i tumany! Nie, to nie my  zaprotestował Robert rozpaczliwie. To ta sprawczyni! Ona domyślenia niezdolna, ona jeszcze do tej pory nie wierzy, że wszystko wyszło na jaw! Ale do premedytacji owszem, zdolna.Zamiast dać forsę Feli, kupiła spluwę na ba-zarze, tego jej nie udowodnimy, bo tam nikt się przyzna, że sprzedawał, ale wystarczysam fakt, że miała.Przy sobie.Nawet odcisków palców nie starła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl