[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy możesz się położyć na posłaniu.Gdy bę­dziesz spał, postaram się trochę poprawić twoją nogę, włożyć ją na miejsce, gdzie była przedtem.Nie będziesz tego czuł podczas snu.Po obudzeniu będzie cię trochę bolało, ale możesz się też czuć lepiej.Jeśli jednak ból będzie silny, powiesz mi albo S'Ar-munie czy Epadoi - ktoś przez cały czas będzie przy tobie -i dostaniesz coś do picia, co złagodzi ból.Rozumiesz?- Czy może tu być Zelandon?- Tak, zawołam go, jeśli tego chcesz.- I S'Amodun?- Tak, obaj mogą tu być.Doban podniósł wzrok na Epadoę.- I nie pozwolisz, żeby mnie skrzywdziła?- Przysięgam.Nie pozwolę, by ktokolwiek wyrządził ci krzywdę.Spojrzał na S'Armunę i z powrotem na Aylę.- Daj mi ten napój.Procedura była podobna do nastawiania złamanego ramienia Roshario.Napój zarówno rozluźnił mu mięśnie, jak i uśpił go.Potrzeba było niezwykłej siły fizycznej, żeby naprostować nogę, ale kiedy staw wskoczył na swoje miejsce, było to oczywiste dla wszystkich.Ayla wiedziała, że były tam pewne uszkodzenia i noga nigdy nie będzie całkowicie zdrowa, lecz jego ciało wy­glądało teraz prawie normalnie.Epadoa z powrotem wprowadziła się do dużej ziemianki, po­nieważ większość mężczyzn i chłopców przeniosła się do swoich krewnych, i niemal nie odstępowała Dobana.Ayla zauważyła nieśmiałe początki zaufania między nimi.Była pewna, iż to właśnie zamierzał osiągnąć S'Amodun.Podobnemu zabiegowi poddała Odevana, lecz obawiała się, że jego proces zdrowienia będzie trudniejszy i że w przyszłości noga łatwo będzie wyskakiwała ze stawu biodrowego.S'Armuna patrzyła na Aylę z podziwem i zafascynowaniem, zastanawiając się po cichu, czy nie ma trochę prawdy w krążą­cych o niej pogłoskach.Wyglądała jak zwyczajna kobieta, mó­wiła, spała i dzieliła przyjemności z wysokim, jasnym mężczy­zną jak każda inna kobieta, ale jej wiedza o roślinach i ich leczniczych własnościach była nieprawdopodobna.Wszyscy o tym mówili; S'Armuna zyskiwała prestiż przez związek z nią.I chociaż szamanka przestała już bać się Wilka, nie można było patrzeć na jego zachowanie wobec Ayli bez przeświadczenia, że panuje nad jego duchem.Kiedy nie szedł za nią, wodził za nią ślepiami.Tak samo zachowywał się mężczyzna, choć nie oka­zywał tego tak wyraźnie.S'Armuna nie zwracała zbyt wielkiej uwagi na konie, ponie­waż na ogół pasły się z daleka na polu - Ayla powiedziała, że potrzebują wypoczynku - ale widziała dwoje przybyszów jadą­cych na końskich grzbietach.Mężczyzna z łatwością kierował brązowym ogierem, jednak widok tej młodej kobiety na grzbiecie kobyły nasuwał myśl, że stanowiły jedność.Chociaż zastanawia­ła się nad tym, była dość sceptyczna.Pobierała naukę u Zelan-doni i wiedziała, że takie koncepcje były świadomie szerzone.Nauczyła się i często stosowała sposoby wprowadzania ludzi w błąd, przekonywania ich do wiary w to, w co chciała, żeby uwierzyli.Nie uważała tego za oszustwo - była głęboko prze­konana o słuszności swojego powołania - ale używała ich jako środków do przekonania innych, by podążyli za nią.Często można było w ten sposób pomóc ludziom, szczególnie tym, któ­rych kłopoty i choroby nie miały żadnych namacalnych przy­czyn, poza, być może, klątwami potężnych złych duchów.Cho­ciaż sama nie była skłonna uwierzyć wszystkim pogłoskom, S'Armuna nie próbowała ich podważać.Ludzie obozu chcieli wierzyć, że wszystko, co mówili Ayla i Jondalar, było wolą Matki.S'Armuna wykorzystywała tę wiarę, by wprowadzić nie­zbędne zmiany.Kiedy Ayla opowiadała na przykład o Radzie Sióstr i Radzie Braci u Mamutoi, S'Armuna zorganizowała po­dobne rady.Kiedy Jondalar wspomniał o potrzebie znalezienia kogoś z innego obozu, kto kontynuowałby trening łupaczy krze­mienia, poddała pomysł wysłania delegacji do kilku obozów innych S'Armunai, żeby odnowić więzy z krewnymi i na nowo nawiązać przyjaźnie.Jednej nocy tak chłodnej i przejrzystej, że widać było wszyst­kie gwiazdy na niebie, grupa ludzi stłoczyła się przed wejściem do dużej ziemianki nieżyjącej przywódczyni, która stała się cen­trum społeczności potem, gdy już posłużyła jako miejsce uzdro­wienia.Rozmawiali o tajemniczych światłach migocących na niebie, a S'Armuna odpowiadała na pytania i snuła własne roz­ważania.Musiała spędzać w tym miejscu tak dużo czasu - leczyć ziołami i odprawiać rytuały, zbierać ludzi na dyskusje o proble­mach i przyszłych planach - że zaczęła przenosić tam swoje rzeczy i często zostawiała Aylę i Jondalara samych w swojej małej ziemiance.Zaczynało to przypominać obozy i jaskinie, jakie Ayla i Jondalar znali, gdzie w miejscu zamieszkania Tej Która Służy Matce zbierali się wszyscy mieszkańcy.Gdy goście odeszli od grupy obserwującej gwiazdy, z Wil­kiem przy nodze, ktoś zapytał S'Armunę o to zwierzę, które wszędzie chodziło za Ayla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl