[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Właśnie miałam zamiar wyjść - odparła młoda kobieta.Ale mała może zostać i bawić się z nim, jeśli nikt nie ma nic przeciwko temu.Nikt nie miał zastrzeżeń i Ayla dała znak Wilkowi.Skoczył do wody z wielkim pluskiem i skierował się prosto do Shamio.Kobieta, która razem z Tholie wychodziła z wody, uśmiechnęła się i powiedziała:- Chciałabym, żeby moje dzieci były tak posłuszne jak ten wilk.Jak to robisz, że on zachowuje się dokładnie tak, jak tego chcesz?- To wymaga czasu.Trzeba kazać mu powtarzać wiele razy, żeby zrobił to, co chcesz, a na początku czasami trudno mu wytłumaczyć, ale jak raz się czegoś nauczy, to już nie zapomina.Jest naprawdę bardzo sprytny, a uczyłam go codziennie podczas podróży.- To przypomina uczenie dziecka - powiedziała Tholie - ale dlaczego wilk? Nie wiedziałam, że w ogóle można je nauczyć czegokolwiek.Dlaczego to robisz?- Wiem, że ludzie, którzy go nie znają, mogą się go bać, a nie chcę, żeby kogokolwiek wystraszył - odparła Ayla.Obserwowała Tholie, która wyszła ze stawu i wycierała się, i nagle uświadomiła sobie, że ta kobieta jest w ciąży.Jeszcze niezaawansowanej, a jej pulchność ukrywała to, kiedy była ubrana, ale z pewnością była w ciąży.- Też chciałabym się umyć, ale najpierw muszę pójść za potrzebą.- Jeśli pójdziesz tą ścieżką z tyłu, znajdziesz świeżo wykopany rów.To jest spory kawałek w górę, za tamtą daleką ścianą, żeby wszystko spływało na drugą stronę, ale tędy jest bliżej - wskazała Tholie.Ayla miała zamiar zawołać Wilka, ale zawahała się.Jak zwykle uniósł zadnią łapę w krzakach - nauczyła go, żeby wychodził poza osiedle, ale nie w jakieś specjalne miejsca.Obserwowała dzieci, które się z nim bawiły, i wiedziała, że wolałby zostać, ale nie była pewna, czy powinna mu na to pozwolić.Była przekonana, że wszystko będzie w porządku, ale nie wiedziała, co myślą matki tych dzieci.- Możesz go chyba zostawić, Aylo - zauważyła Tholie.- Widziałam go razem z dziećmi.Masz rację, wszystkie będą rozczarowane, gdy go stąd zbyt szybko zabierzesz.Ayla uśmiechnęła się.- Dziękuję.Zaraz wrócę.Poszła ścieżką biegnącą na ukos przez najbardziej stronie nachylenie jednej ze ścian skalnych, a potem zawracającą ku drugiej.Kiedy doszła do najdalszej ściany, wspięła się na nią po kilku stopniach, zrobionych z przyciętych pni.Przytrzymywały je żerdzie wbite z przodu w ziemię, żeby pnie się nie stoczyły, a z tyłu przestrzeń była wypełniona kamieniami i żwirem.Rów i płaska przestrzeń przed nim, otoczona niskim płotem z gładkich, okrągłych pni, na których można było usiąść, były wykopane w pochyłości terenu po drugiej stronie skalnej ściany.Zapach i bzyczące muchy nie pozostawiały wątpliwości co do przeznaczenia tego miejsca, ale przeświecające przez gałęzie drzew promienie słoneczne i świergot ptaków czyniły, że było tu przyjemnie.Zobaczyła obok stertę wysuszonego mchu i odgadła jego przeznaczenie.Zupełnie nie drapał i był dość chłonny.Kiedy była gotowa, zauważyła świeżą ziemię, którą ktoś niedawno rozsypał na dnie rowu.Ścieżka szła dalej w dół i Ayla postanowiła przejść nią kawałek.Okolica była tak podobna do terenu wokół jaskini, w której wyrosła, że prześladowało ją uczucie, iż kiedyś już tu była.Natrafiała na układ skał, który wyglądał znajomo, albo przełęcz w kamiennej grani czy też nieobcą roślinność.Zatrzymała się, żeby zerwać kilka orzechów laskowych z krzaka przy skalnej ścianie i nie mogła się powstrzymać przed odsunięciem niskich gałęzi, żeby sprawdzić, czy nie ukrywa się za nimi mała jaskinia.Znalazła dużą kępę jeżynowych krzewów z długimi, ciernistymi pędami, ciężkimi od słodkich, dojrzałych owoców.Szybko je wepchnęła do ust i zaczęła się zastanawiać, co się stało z jeżynami, które zebrała poprzedniego dnia.Potem sobie przypomniała, że jadła je na powitalnej uczcie.Postanowiła tu wrócić i nazbierać więcej dla Roshario.Nagle uświadomiła sobie, że chora mogła się obudzić i potrzebować jej pomocy.Lasy wydawały się tak znajome, że Ayla zapomniała na moment, gdzie jest.Wędrując po wzgórzach, czuła się znowu jak dziewczynka używająca wymówki, że szuka leczniczych roślin dla Izy, aby móc swobodnie buszować po lasach.Może dlatego, że było to jej drugą naturą, albo dlatego, że zawsze pilniej szukała roślin w drodze powrotnej, by mieć co przynieść ze swoich wypraw, Ayla uważnie obserwowała roślinność.Niemal krzyknęła z podniecenia i ulgi, kiedy zobaczyła małe, żółte pędy o malutkich liściach i kwiatach, które owijały się wokół innych roślin, martwych i suchych, zadławionych tymi złotawymi, podobnymi do nici pędami.To jest to! To jest złota nić, magiczna roślina Izy - pomyślała.Tego potrzebuję do mojej porannej herbaty, żeby dziecko nie zaczęło we mnie rosnąć.I jest tego tutaj mnóstwo.Mam już tak mało, że nie wiedziałam, czy mi starczy na całą podróż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]