[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest dostatecznie inteligentny, aby stwierdzić, że cały ten eksperyment był od początku do końca pułapką.Pozostałe roboty nie mogły przełamać reakcji wymuszonej, on jednak oszukiwał nas przez cały czas.- A więc co powinniśmy według pani zrobić, dr Calvin?- Musimy spreparować taką sytuację, w której nie będzie mógł nas oszukać.Powtórzymy ten eksperyment, ale w zmodyfikowanej formie.Tym razem pomiędzy człowiekiem a robotem przeciągnięte będą kable wysokiego napięcia - i to w taki sposób, który uniemożliwiałby ich przeskoczenie - a każdy robot będzie z góry wiedział, że dotknięcie tego kabla spowoduje natychmiastowe spalenie obwodów i w konsekwencji śmierć.- Poczekaj chwilę - przerwał jej z nagłą złością Bogert.- Nie możemy ot, tak sobie spalić 30 milionów dolarów, aby zidentyfikować jednego robota.Są inne sposoby.- Naprawdę? Jak do tej pory nie wymyśliłeś niczego sensownego.Zresztą nie chodziło mi dosłownie o to, aby zniszczyć każdego robota.Możemy przecież zamontować wyłącznik, który będzie przerywał obwód pod wpływem zwiększonego ciężaru.Gdy robot stanie na kabel, nie zginie.Ale nie może o tym wiedzieć.Oczy generała rozbłysły nagłą nadzieją.- Czy to zadziała?- Myślę, że tak.W tych warunkach Nestor 10 powinien pozostać na miejscu.Mógłby mu zostać wydany rozkaz, aby dotknął tych kabli i zginął, bowiem Prawo Drugie wymagające posłuszeństwa jest silniejsze niż Prawo Trzecie, ale przecież taki rozkaz nie zostanie wydany.Będzie musiał podjąć własną decyzję, tak jak pozostałe roboty.W ich przypadku, impuls Prawa Pierwszego popchnie ich do działania za wszelką cenę, nawet za cenę własnej śmierci.Ale z Nestorem 10 będzie inaczej.Ze zmodyfikowanym Prawem Pierwszym i bez wyraźnego polecenia, działanie Prawa Trzeciego dotyczące samoobrony okaże się silniejsze i robot pozostanie na miejscu.Będzie to działanie wymuszone.- A zatem spróbujemy dziś wieczorem?- Tak - odparła psycholog.- Jak tylko zdąża położyć kable.A ja idę teraz porozmawiać z robotami.Mężczyzna, siedzący bez ruchu w fotelu, zachowywał zupełne milczenie.Ciężar opadał w dół, lecz w ostatnim momencie, za sprawą potężnego strumienia niewidzialnej siły, odchylał się w bok i uderzał nieszkodliwie obok siedzącego mężczyzny.Tylko raz.Susan Calvin, przycupnięta na składanym krzesełku w budce obserwacyjnej na balkonie, jęknęła z przerażeniem i zerwała się gwałtownie na równe nogi.Sześćdziesiąt trzy roboty siedziały na swych krzesłach, przyglądając się spokojnie narażonemu na niebezpieczeństwo człowiekowi.Żaden się nie poruszył.Dr Calvin trzęsła się ze złości.Było to tym gorsze, że zdawała sobie sprawę, iż żadnym gestem nie może okazać tego przed robotami, które pojedynczo wchodziły i wychodziły z pokoju.Sprawdziła listę.Teraz powinien wejść robot oznaczony numerem dwadzieścia osiem.Po chwili w pokoju pojawił się nie różniący się niczym od pozostałych robot.- Kim jesteś? - zapytała Susan Calvin siląc się na spokój.Robot odpowiedział niskim, niepewnym głosem:- Nie otrzymałem jeszcze własnego numeru, proszę pani.Jestem typem NS-2, a na taśmie montażowej byłem numerem dwudziestym ósmym.Mam tutaj kartę, którą polecono mi pani wręczyć.- Byłeś już dzisiaj w tym pokoju?- Nie, proszę pani,- Siadaj.Chcę ci zadać kilka pytań.Byłeś w Pokoju Radiacyjnym Budynku nr 2 cztery godziny temu?Robot miał kłopoty z odpowiedzią.Kiedy w końcu przemówił, jego głos był nieprzyjemnie zgrzytliwy, zupełnie jakby potrzebował oliwienia.- Tak, proszę pani.- Był tam człowiek, który o mało co nie zginął, prawda?- Tak, proszę pani.- A ty nic nie zrobiłeś, prawda?- Tak, proszę pani.- Poprzez zaniechanie twojej reakcji ten człowiek mógł zginąć, wiesz o tym?- Tak, proszę pani.Nic nie mogłem na to poradzić, proszę pani.Trudno wyobrazić sobie dużą, pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu metalową postać kurczącą się ze strachu, ale w przypadku tego robota było to prawdą.- Chcę, abyś mi dokładnie opowiedział dlaczego nie zrobiłeś nic, aby go uratować.- Chcę to wyjaśnić, proszę pani.Nie chcę, aby pani myślała.aby ktokolwiek myślał.że mógłbym zrobić coś, aby memu panu stała się jakaś krzywda.Och nie, to byłoby straszne.niepojęte.- Nie podniecaj się chłopcze.Nie winię cię o nic.Po prostu chcę wiedzieć, co wtedy myślałeś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]