[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak mniemam, James, ten zakład stanowi integralną częśćtwojego nie wyjawionego, jak dotąd, planu - powiedział Jean-Pierre.- Ciekaw jestem, ile możemy wygrać?- Dziewięć funtów i dziesięć pensów po odliczeniu podatku,IS%jeśli zwycięży Rosalie - odpowiedział mu Sam O'Flaherty; gdymówił, ogarek cygara, tkwiący mu w wargach, poruszał się w górę iw dńł.- To dość mizerny przyczynek do sumy miliona dolarów, Ja-mes.No, trzeba iść do sektora klubowego.Gdy tylko Harvey wyj-dzie z loży, daj nam znać.Przypuszczam, że około pierwszej czter-dzieści pięć będzie chciał rzucić okiem na konie i jeźdźców startu-jących o drugiej, mamy więc godzinę czasu.Kelner otworzył następną butelkę szampana Krug z I96q roku inapełnił kieliszki gości Harveya.Byli to trzej bankierzy, dwaj eko-nomiści, dwaj armatorzy statków i głośny dziennikarz, specjalistaod spraw finansowych.Harvey - ze swym upodobaniem do osób znanych i wpływo-wych - zawsze dobierał gości spośród ludzi, którzy nie bardzomogli mu odmówić, spodziewali się bowiem, iż może im zapropo-nować korzystny interes.Towarzystwem, które udało mu się zgro-madzić w tym ważnym dniu, był zachwycony.Najszacowniejszymz gości był sir Howard Dodd, podstarzały prezes banku handlowe-go noszącego jego imię, a ściśle mówiąc - imię jego pradziadka.Sir Howard był bardzo wysoki, prosty jakby kij połknął i wyglądałraczej na grenadiera gwardii niż na poważanego bankiera.Nie miałz Harveyem nic wspólnego - poza łysiną.Towarzyszył mu jegomłody zastępca, Jamie Clark.Tuż po trzydziestce, wybitnie inteli-gentny, przyszedł głównie po to, by dopilnować, aby prezes nieuwikłał banku w jakąś operację, której mógłby potem żałować.Wprawdzie Clark podziwiał skrycie Harveya, lecz nie uważał go zaklienta odpowiedniego dla swego banku.Nie miał jednak nicprzeciwko temu, by spędzić dzień na wyścigach.Dwaj ekonomiści, Colin Emson i dr Michael Hogan z HudsonInstitute, mieli za zadanie poinformować Harveya o opłakanym sta-nie gospodarki brytyj skiej.Trudno byłoby znaleźć dwóch ludzibardziej do siebie niepodobnych.Emson do wszystkiego doszedłwyłącznie o własnych siłch.Szkołę opuścił mając piętnaście lat ipotem uczył się sam.Korzystając ze swych kontaktów towarzyskichutworzył firmę udzielającą porad podatkowych i dzięki zwyczajowirządu brytyjskiego wprowadzania co parę tygodni nowej ustawy fi-nansowej osiągnął niebywały sukces.Emson, wysoki, mocno zbu-dowany, jowialny, chciał, by zabawa się udała niezależnie od tego,czy Harvey wygra, czy nie.Hogan, w przeciwieństwie do Emsona,był wszędzie, gdzie należało - w szkole średniej w Winchester, wKolegium Trinity w Oksfordzie i wreszcie w Wharton BusinessSchool w Pensylwanii.Przez jakiś czas pracował u McKinseya wLondynie, firmie konsultacyjnej w dziedzinie zarządzania, dziękiczemu stał się jednym z najlepiej poinformowanych ekonomistówEuropy.Ktoś, kto by zwrócił uwagę na jego smukłą, sprężystą syl-wetkę, nie byłby zaskoczony dowiadując się, że grywał w squashaw zawodach międzynarodowych.Ciemnowłosy, o brązowychoczach, które rzadko odrywał od Harveya, z trudem ukrywał po-gardę; już po raz piąty został zaproszony do Ascot - Harvey jakbynie przyjmował do wiadomości, że ktoś mógłby mu odmówić.Braci Kundas, Greków z pochodzenia, którzy kochali się w ko-niach niemal tak samo jak w okrętach, niepodobna było rozróżnić.Mie_ jednakowo krucze włosy, śniadą skórę, ciemne krzaczastebrwi.Trudno było odgadnąć, ile mają lat, i nikt nie wiedział, jakwiele mają pieniędzy.Zresztą sami też chyba nie wiedzieli.Wresz-cie ostatni z gości, Nick Lloyd z "News of the World", przybył poto, by wywęszyć jakąś brudną sprawkę Harveya.W połowie latsześćdziesiątych był bliski zdemaskowania łajdactw Metcalfe'a, leczakurat inny skandal wyparł z czołówek gazet historie mniej smako-wite na okres kilku tygodni i Harvey zdążył zmylić tropy.Lloyd,schylony nad szklaneczką swego ulubionego trunku, potrójnegodżinu pokropionego symbolicznie tonikiem, przyglądał się z zainte-resowaniem tej zbieraninie.- Telegram do pana.Harvey rozdarł kopertę.Zawsze był niedbały.- To od mojej córki, Rosalie.Ładnie, że pamiętała, ale, dodiabła, w końcu klacz nazwałem jej imieniem.Proszę bardzo, jedz-my.Wszyscy zasiedli do lunchu.Podano zupę-krem z porów na zim-no, bażanta i truskawki.Harvey rozgadał się jeszcze bardziej niżzwykle, lecz goście nie zwracali na to uwagi, wiedząc, że denerwujesię przed gonitwą i że bardziej niż na wszelkich możliwych nagro-dach, jakie mógłby uzyskać w Ameryce, zależy mu na trofeum zAscot.Sam Harvey nigdy tego nie potrafił zrozumieć.Może działa-ła na niego tak zniewalająco szczególna atmosfera Ascot; składałysię na nią soczysta zieleń traw i pełna uroku okolica, eleganckie tłu-my i budząca podziw sprawność organizacji.- W tym roku ma pan chyba więcej szans niż kiedykolwiekprzedtem - odezwał się sir Howard.- Lester Piggot jedzie na Crown Princess, koniu księcia De-vonshire, a koń królowej, Highelere, jest też faworytem, nie mogęwięc przeceniać swych szans.Moje konie dwukrotnie przychodziłyna trzecim miejscu, a koń, który był faworytem, zawiódł.Jak tu niepopaść w zwątpienie?- Jeszcze jeden telegram, proszę pana.I znów Harvey byle jak rozerwał kopertę tłustym małym pal-cem.- "Życzenia wszystkiego najlepszego i powodzenia w wyścigu onagrodę króla Jerzego VI i królowej Elżbiety".To od personelupańskiego banku, sir Howardzie.Ładnie się znaleźli.Angielszezyzna Harveya zniekształcona jego polsko-amerykań-skim akcentem brzmiała dość komicznie.- Jeszeze szampana, proszę.Doręczono kolejny telegram.- Przy tym tempie będzie panu potrzebny osobny pokój napoczcie.- Wszyscy roześmieli się z kiepskiego żartu sir Howarda.I znów Harvey odczytał na głos tekst telegramu.- "Żałuję, spotkanie w Ascot niemożliwe.Odlatuję do Kalifor-nii.Proszę odszukać starego przyjaciela profesora Rodneya Porteraz Oksfordu, laureata Nobla.Niech pan nie da się zrobić w koniaangielskim macherom.Wiley B., lotnisko Heathrow".- To od Wileya Barkera, faceta, który zoperował mnie w Mon-te Carlo.Ocalił mi życie.Wyciął mi kamień żółciowy wielkości tejbułeczki, którą pan je, doktorze Hogan.Jak znaleźć profesora?-Harvey zwrócił się do starszego kelnera:- Proszę zawołać mojego szofera.Po chwili zjawił się f_ircykowato odziany fagas.- Jest tu gdzieś profesor Rodney Porter z Oksfordu.Odszukajgo.Jak wygląda, proszę pana?Skąd, u diabła, mam wiedzieć - odparł Harvey.- Jak pro-fesor5zofer z żalem pożegnał się z zamiarem spędzenia reszty popo-' łudnia przy torze wyścigów i odszedł pozostawiając Harveya i jegogości sam na sam z truskawkami,szampanem i strumieniem nie-, przerwanie napływających teleQramów.- Wie pan,jeśli pan wygra,otrzyma pan puchar z rąk samej' królowej - odezwał się Nick Lloyd.- Mowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]