[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwie zdążyła porozsyłać gości do kajut, gdy Weft, łącznik z Thekami, wezwał ją na mostek.Pozostało im jeszcze jedno, ostatnie już zadanie.Odpowiedzialni za spisek ludzie uciekali z planety na szybkim jachcie i pomimo że jednostka Floty miała ich na oku, nie mogła ich zatrzymać.- Tim i jego prom! - wykrzyknęła Arly.- Zupełnie zapomniałam.Połącz nas!Timran podał im współrzędne jachtu.Ssli przeskoczył kilka razy pomiędzy normalną przestrzenią a fazą FTL i dotarli na miejsce.Oficer obronny zameldował, że jacht nie posiada uzbrojenia mogącego przebić osłony krążownika.Szkoda, że nie ma tu Sassinak.Podobałoby się jej.Lecz pewnie na planecie też nieźle się bawi.Arly przesłała wiadomość na wszystkich częstotliwościach.- Krążownik Federacji Zaid-Dayan do prywatnej jednostki Niebiańska Fortuna.Dokąd to?- Zostawcie nas w spokoju, bo pożałujecie! - padła odpowiedź.- Widział kto, mały stateczek, a zgrywa nie wiedzieć kogo!- Przyjrzyjcie się lepiej - zaproponowała Arly i włączyła monitory.- Co na to powiecie?Pocisk przemknął tuż obok dziobu jachtu.Na jednej z linii Arly usłyszała okrzyk Tima.Rozdrażniło ją to.Mógł mieć choć tyle rozumu, by usunąć się z drogi.- Wracaj natychmiast! - poleciła.- Przykro mi, ale nie mogę.- Co takiego?- Ja.no.Nic innego nie przychodziło mi do głowy.- Ale co takiego zrobiłeś?- Ja.Sczepiłem się nimi osłoną promu.Arly zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu.To dlatego jacht nie przeszedł jeszcze do lotu FTL.Lecz jeśli zestrzeli teraz statek, razem z nim wysadzi w powietrze prom z Timem na pokładzie.A on nie mógł się nawet wycofać.Już samo sczepienie osłon było wystarczająco trudne.Nigdy nie słyszała, żeby ktoś wydostał się spod zamkniętej osłony, chyba że oba statki jednocześnie by je opuściły.- Kto jest z tobą na pokładzie? - spytała.- Jestem sam - odpowiedział.Z jego tonu wywnioskowała w czym rzecz.Gdyby Sassinak była na pokładzie promu! Lecz tkwił tam tylko jeden podporucznik, który w dodatku nie był w stanie inaczej zatrzymać wroga, jak wiążąc się z nim na stałe.Wielce oryginalna strategia.- Masz kombinezon?- Tak, ale.- Faktycznie, cóż to da?Promy nie miewały kapsuł ewakuacyjnych, ponieważ podczas normalnych kursów były one zupełnie niepotrzebne.Wysadzenie zaś Tima w powietrze wraz z całym promem wydawało się więcej niż ryzykowne.- Pani komandor, a gdybym spróbował zniszczyć ich osłony? W ten sposób moglibyście dostać ich pierwszym strzałem.- Do licha, Tim, tak ci się spieszy do własnej śmierci? Lecz to był całkiem niezły pomysł.- Wcale się nie spieszę.- Czy zadrżał mu głos? Przysięgła sobie, że zrobi wszystko, żeby nie zginął.Lecz tymczasem jacht stanowcza odmówił zmiany kursu czy zmniejszenia prędkości.Kapitan był widocznie pewien, że i tak uda mu się wskoczyć w przestrzeń FTL.- Nic nie możecie nam zrobić.- Już jesteście martwi.Niejednego ścigaliśmy w przestrzeni FTL.- Arly wyłączyła kanał i zwróciła się do Wefta.- Czemu ci cholerni Thekowie nie mogą nam teraz pomóc? Są tak niekonsekwentni.Skoro tacy z nich mocarze.Wszystkie lampki alarmowe krążownika rozbłysły, sztuczna grawitacja zanikła.Arly z trudem przełknęła ślinę, zaciskając dłonie na poręczach fotela.Co lżejsze przedmioty uniosły się w powietrze.Zawirował kurz, szybko wciągnięty przez pokładowe wentylatory.- Pani kapitan, niech mi pani zrobi przysługę i nie mówi więcej w ten sposób o Thekach - odezwał się Weft.Zdążył przybrać swą naturalną postać.Siedział na ścianie i łypał na Arly jasnoniebieskimi oczami.Wreszcie przeobraził się stopniowo, przechodząc przez dość przykre dla oka postronnych widzów fazy, by powrócić do ludzkiego kształtu.- Ja tylko powiedziałam.- Wiem, wiem.Lecz wy, ludzie, ciągle narzekacie, jacy to Thekowie są powolni i że nie zwracają na nic uwagi.A przecież przed chwilą mieliśmy okazję zobaczyć, na co ich stać.- Masz rację.Przepraszam.Ale jacht
[ Pobierz całość w formacie PDF ]