[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Liza odwróciła się do Johna.- Mój drogi panie, nie chcę wprawiać pana w konsternacje, ale sam pan rozumie, żedziewczyna z pozycją społeczną Charity musi poślubić kogoś bardziej odpowiedniego.- Dlaczego? - zapytał John spokojnym tonem.- Co takiego? - Liza nie zrozumiała.- Gdzie jest napisane, że młoda kobieta musi poślubić człowieka, którego nie kocha? LadyLizo, lady Burnsall, możei nie jestem utytułowany, ale mogę zapewnić Charityszczęście.Jestem odpowiednio wykształcony i.- Zaczerwienił się pod gniewnym wzrokiemLizy.- I właśnie powierzono mi prowadzenie dużego majątku na północy kraju.- Co takiego? - powtórzyła Liza równocześnie z niedowierzaniem.- Otrzymałem propozycję od dżentelmena, który posiada ziemię w Northumberland.Słyszało moich badaniach nad unowocześnieniem i wzmocnieniem nasion.Chce, żebym wprowadziłswoje metody na jego ziemi, ponadto zaproponował mi bardzo godziwą płacę.Księżna i Liza patrzyły na młodzieńca z szeroko otwartymi ustami.- Ale.- zaczęła Liza, lecz przerwało jej wejście służącego, który zaanonsował przybyciegościa.Powiedział, że pan Giles Daventry czeka na lady Lizę w salonie.- Powiedz mu, że nie mam teraz czasu.- Skrzywiła się ze zniecierpliwieniem, ale po chwilizastanowienia dodała pospiesznie: - Albo lepiej powiedz, że zaraz do niego przyjdę.-Odwróciła się do pozostałych osób i spoglądając na matkę, rzekła: - Panie Weston, to nie jestnajodpowiedniejsza pora na kontynuowanie tej dyskusji.Proponuję, by opuścił pan nasz dom,a wrócił jutro.Dzięki temu będziemy miały więcej czasu na rozważenie pańskiej oferty.- Chyba nie myślicie, że uda się wam przekonać mnie, żebym zmieniła zdanie!? - zawołałagniewnie Charity.- Tak czy inaczej, nie zmienię go.Równie dobrze już teraz możecie się z tympogodzić!- Twoja siostra i matka mają rację, Charity - powiedział John Weston z tak czułymuśmiechem, że Liza poczuła dławienie w gardle.- Lepiej będzie, jeżeli poczekamy, aż emocjeopadną.Ukłonił się paniom i wyszedł zapewniając, że zjawi się następnego dnia.Charity nic niepowiedziała, ale wypadła z pokoju z zaciętą miną, a Liza wymieniła z matką zaniepokojonespojrzenie i poszła w jej ślady.W salonie Giles nerwowo przechadzał się koło okna wychodzącego na Berkeley Square.- Liza.- zawołał biegnąc ku niej, gdy tylko pojawiła się w pokoju.Serdecznie ujął jejdłonie.- Właśnie usłyszałem nowinę o kradzieży Naszyjnika Królowej.Pomyślałem, żeprzyjdę i powiem ci, jak bardzo mi przykro.Liza uśmiechnęła się.Zmusiła się do lekkiego tonu- Doprawdy, Giles, można by pomyśleć, że umarł ktoś z rodziny.To przecież tylko nicniewarta biżuteria.Giles pociągnął ją na kanapę i usadowił z wielkim ceremoniałem.Potem usiadł obok iodezwał się ponownie:- Ależ, moja droga, jak to nic niewarta ? Z pewnością musiałaś bardzo przeżyć taką stratę.Zakładam, że powiadomiłaś odpowiednie instancje? - Opowiedziała mu o wizycie inspektoraz Bow Street oraz agentów ubezpieczeniowych.- Pewnie ze mną też będą chcieliporozmawiać - powiedział zamyślony.- I z wszystkimi, którzy byli tego wieczora na przyjęciu.- Ojej! - zawołała dziewczyna.- Nie pomyślałam o tym.Czy myślisz, że będą niepokoić sirGeorge a? I sir Wilfreda, i lady Bascombe? To okropne! Oni z pewnością będą bardzoprzejęci.- Nonsens.- Giles roześmiał się.- Jestem pewien, ze przesłuchanie będzie krótkie irutynowe.Zastanawiam się.- Wstał i podszedł do okna.Z wielkim zainteresowaniemprzyglądał się, jak powóz zajeżdża przed dom Landsdowne ów.- Zastanawiam się, czypowinienem wspomnieć inspektorom o tym, że Chad wiedział, gdzie trzymałaś naszyjnik.Liza patrzyła na niego z uczuciem, które dziwnie przypominało niechęć.- Skąd wiesz, że wcześniej pokazywałam Chadowi naszyjnik? - zapytała zjadliwie.- No.zdaje się, że mówił o tym, gdy wczoraj pokazywałaś go nam wszystkim.- Rozumiem.Ale tak się składa, że Chad sam poinformował o tym fakcie inspektoraThurgooda.Na twarzy Gilesa odmalowała się ulga.- To bardzo dobrze.Wahałem się, czy udzielenie tej informacji nie przysporzyłoby muniepotrzebnych kłopotów.- A myślisz, że przysporzyłoby? Czy myślisz, że stałby się głównym podejrzanym? - Sercewaliło jej jak młotem, gdy powiedziała to pytanie, ale na jej twarzy malowało się jedynieuprzejme zainteresowanie, co też Giles na to odpowie.- No cóż.- Wzruszył niepewnie ramionami.- Chodzi o to, że.- Zaczerpnął głębokopowietrza.- Prawdę mówiąc, Lizo, uważam, że Chad zachował się wyjątkowo okropnie.-Liza nic nie powiedziała, jedynie patrzyła mu w oczy z wyczekującym zainteresowaniem.Mówił więc pospiesznie dalej: - To on był podejrzany, gdy naszyjnik poprzednio zniknął.Wiem, że fakt, iż kupiłaś go od osoby, której sprzedał go jego ojciec, jest dostatecznymdowodem jego niewinności, jednak nadal.Poza tym, teraz posiada ogromny majątek, ale niktnie wie, skąd go wziął.- Liza nadal nic nie mówiła, lecz jej dłonie coraz mocniej zaciskałysię w pięści.- Nie możesz zaprzeczyć, że wydaje się co najmniej dziwne, że to on był jedynąosobą na ziemi, oprócz ciebie, która wiedziała dokładnie, gdzie znajduje się naszyjnik.Giles obserwował, jakie wrażenie zrobiło jego przemówienie.Milczenie Lizy nie było zbytobiecujące.Siedziała sztywno wyprostowana, z dłońmi zaciśniętymi w pięści, a w jej oczachmigotały gniewne błyski.Podobny bladoniebieski blask miewa czasem rozgrzany do białościmetal.I podobnie jak on, oczy dziewczyny sypały iskry.- Mówiąc to mam na uwadze wyłącznie twoje dobro, moja droga - dodał pospiesznie.-Przez wiele lat go broniłem, ale musisz wreszcie spojrzeć realnie na ten świat.Rozumiem, żeżywisz dla niego przyjazń, i że jestnarzeczonym twojej siostry, ale wiem też dobrze, jakbardzo ufasz tym, których kochasz.Wierz mi jednak, że nie chciałbym widzieć, jak ktoś cięwykorzystuje.Pod koniec jego przemówienia Liza była bliska wybuchu.Już otwierała usta, by zniszczyćjego przemądrzałość i zbytnią pewność siebie, gdy powstrzymał ją wyraz szczeregozaniepokojenia, jasno wypisany na jego twarzy.Westchnęła więc i powiedziała sztywno:- Stary przyjacielu, dziękuję ci za troskę, ale sam rozumiesz, że to prywatna sprawa.Wolałabym, żebyśmy więcej o tym niemówili.Teraz zaś musisz mi wybaczyć.Mam mnóstwospraw do załatwienia.To powiedziawszy zebrała spódnice i wymaszerowała z pokoju, tym samym zmuszającGilesa do opuszczenia zarówno saloniku, jak i domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]