[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszeliście, jak się spodziewam, że dawno temu Prastarzy walczyli między sobą, niektórzy zostali wygnani albo byli zmuszeni wyjechać, a inni udali się do rozproszonych miejsc Mocy, często na Wielkim Pustkowiu lub w jego pobliżu.Teraz rozumiem, że Dolina Kulp, jak nazwano ją na starej mapie, musiała być schronieniem Prastarego ze złej ścieżki.Wykorzystał tę złą komnatę czarów jako drzwi albo Bramę, przez którą uciekł, ale widocznie miał zamiar wrócić, bo zostawił ślady swej Mocy, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze.Nie muszę wam mówić, że taki Czarownik nie powinien się nigdy dowiedzieć o naszym wtargnięciu.Przyznaję, ten pierścień mnie przeraża.Dawna wiedza zapewnia, że przedmioty mogą zachować więź z właścicielami, nawet po bardzo długim czasie.— Po jednej stronie ruin jest stara wyschnięta studnia — powiedział Rymple.— Znalazłem ją, kiedy szukałem wody dla koni.Nieprawdopodobne, żeby jakiś podróżnik przeszukiwał takie miejsce.Wzięli pochodnie, zbadali teren i zgodzili się, że pomysł Rymple’a jest dobry.Chłopak wrzucił podejrzany pierścień do studni, słyszeli, jak spadając obija się o kamienie.Z uczuciem, że groźba wreszcie została odsunięta, wrócili do obozu Parvena, żeby zaplanować podróż.— Chyba powinniśmy wrócić — powiedział Parven z wyraźnym żalem.Merreth wyprostowała się.— Nie ja.Zapłaciłam już Dobrym Damom za opiekę i nie zamierzam wracać i marnować życia w tym jałowym miejscu.— Jej zawzięta mina złagodniała, Merreth dodała: — Chciałabym wysłać wiadomość do mojej jedynej przyjaciółki w opactwie.Mądrej Kobiety Willow, bo jej jednej naprawdę na mnie zależy.— Ale gdzie będziesz mieszkać? — zapytał Rymple, praktyczny jak zwykle.— Znajdę gdzieś w Krainie Dolin domostwo, gdzie mnie przyjmą— powiedziała zdecydowanie.— Albo będę podróżować konno.— Przydałoby ci się lepsze schronienie na zimę — sprzeciwu się Parven.— Harvard, mój pan, ma duży majątek.Gdybym go poprosił, może pozwoliłby nam trojgu zamieszkać w jednym z pustych magazynów.Na twarzy Merreth malował się upór.— W ostatnich dniach poznałam wolność i przyjaźń, nie wrócę do zobowiązań i ograniczeń.— Delikatnie dotknęła rękawa Parvena i uśmiechnęła się.— Drogi Parvenie.Dziękuję ci za miłą propozycję.Poza Willow nikt nigdy o mnie się nie troszczył.— Ani o mnie — wtrącił Rymple.— Zostaję z tobą, pani.Gdzie ty pójdziesz, tam i ja, i Kosmatek.Lekko przerażona faktem, że będzie miała konnego pomocnika, Merreth wykrzyknęła:— Ale Rymple, nie mam pieniędzy, żeby ci płacić!— Nie sądzicie — zasugerował nieśmiało Parven — że powinniśmy równo podzielić między siebie klejnoty z zamku? Z tego, czego nauczyłem się o handlu, podróżując z Halvardem, wnioskuję, że powinno nam wystarczyć na utrzymanie przez jakiś czas.Rymple rysował patykiem wzory na piasku.— W tych górach są domostwa pozostawione dawno temu.Może znajdziemy jedno i osiedlimy się tam na zimę.Parven pochylił się, podekscytowany.— Mijałem takie miejsce w drodze! Dom jest trochę zniszczony, ale jeśli naprawimy dach.W pobliskim sadzie widziałem owoce, a na polu rosło dzikie zboże.— Cóż to za kaprysy? — zapytała oskarżycielko Merreth, ale również poczuła rosnące podekscytowanie.— Przynajmniej możemy obejrzeć to miejsce — zgodziła się.Parven szybko ułożył plan działania.— Mógłbym wysłać wiadomość do pana Halvarda.Chyba nie zdążyłbym opowiedzieć mu o wyprawie osobiście, bo zbliżają się zimowe burze.— Gdzie jest to domostwo, które widziałeś, panie? — zapytał Rymple.— Dwie doliny za rozpadającą się gospodą — pewnie się tam zatrzymaliście?— Tam poznałam Rymple’a — powiedziała Merreth.— Wybaczam im więc obskurność tego miejsca, a nawet potworne ceny.— Niedaleko domostwa jest strumień — opowiadał Parven.— A sąsiadujące zbocza są łagodne, więc nie będą grozić nam lawiny.Rymple wydawał się niezwykle zainteresowany.— Czy przy strumieniu jest pokręcone drzewo? I wielka ciemna skała, na odległość strzału od domu?Parven zastanowił się.— Tak, kiedy to mówisz, przypominam sobie, że widziałem takie drzewo, pamiętam też parę dużych skał w okolicy.Rymple pokiwał głową, zadowolony.— Czyli to posiadłość Juspela.Podczas rozmowy Merreth zaczynała się trochę martwić.— Rymple — zapytała — co jest nie w porządku z posiadłością Juspela?— Mówią, że jest przeklęta, pani — odpowiedział radośnie Rymple.— Dlatego nikt tam nie chodzi, odkąd Juspel uciekł.— Dlaczego jest przeklęta? — drążyła Merreth.Rymple wzruszył ramionami.— Nie jestem pewien, ale niektórzy mówią, że Juspel obraził Prastarych i nie mógł zostać na tej ziemi.— Jak wtedy, gdy Parven po raz pierwszy wspomniał o Prastarych, ręka Rymple’a powędrowała do amuletu.— Nie wyglądasz na przerażonego — stwierdził Parven.— Nie, panie.Skoro mam amulet, nie boję się magii.Parven wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić.— Ja też mam amulety, Merreth także, za co zawsze będę jej wdzięczny.Nie powinniśmy rezygnować z powodu plotek.Zaraz napiszę do pana Halvarda.Możemy wysłać wiadomość z gospody, w drodze do posiadłości Juspela.Muszę też przesłać panu Halvardowi większość mojej części skarbu.To porządny człowiek i na pewno pozwoli mi iść własną drogą, zwłaszcza że ma wielu skrybów lepiej obeznanych z handlem niż ja.— A ja wyślę wiadomość do Willow — powiedziała Merreth.Czy i ty musisz do kogoś napisać, Rymple? Chłopak wpatrywał się w ogień.— Nie, pani.Nie mam nikogo, a poza tym nie umiem czytać ani pisać.— To się da łatwo naprawić — oświadczył Parven.— Mogę cię nauczyć.To jedna z niewielu rzeczy, które robię naprawdę dobrze.Rymple na chwilę oniemiał, potem wybełkotał:— Mnie? Pokazałbyś mi, jak się czyta? I pisze?— Oczywiście.Trochę to potrwa, ale w czasie zimowych burz będziemy mieli mnóstwo czasu.Merreth pogroziła Parvenowi palcem z udaną srogością.— Uważaj, Parven
[ Pobierz całość w formacie PDF ]