[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówię wam to wszystko, żebyście wiedzieli, że nie mamy poza tym złych zamiarów i że będzie lepiej dla was, jeśli zachowacie spokój.Panie i pani Maciaren, unieszkodliwimy wasz telefon i autolot, żebyście nie mogli wszcząć alarmu, dopóki nie znajdziemy się w bezpiecznej odległości.Nie chcemy spowodować żadnych innych szkód i nie zrobimy tego, jeśli pozostaniecie grzecznie na miejscu.Co zaś do was.istot, was też nie chcemy skrzywdzić.W końcu za trupa okupu nikt nie zapłaci, co? Wszystko będzie cacy, jeśli będziecie grzeczni.Jeśli nie.no cóż, kula nie musi być nawet śmiertelna dla was.Wystarczy, że zrobi małą dziurkę w skafandrze.Cicho, mówię! - ryknął zauważywszy poruszanie warg Maclarena.- Do roboty! - To już było do jego wspólników.Mruknęli na znak zgody.Jeden zajął się telefonem; mało, że przeciął kabel, to jeszcze postanowił strzelić w ekran.Syk strzału, brzęk pękającego szkła zabrzmiały głośniej, niż powinny.Napastnik sprawdził skanerem, że dzieci się nie obudziły, po czym przyłączył się do Indiga, który nas pilnował.Jednocześnie ich kompani zniknęli we wnętrzu garażu, najwyraźniej po to, by wykonać swoją część dzieła zniszczenia.Zauważyłem narzędzia, które mieli przytroczone do pasów.Była to starannie zaplanowana operacja.Osłupienie mnie opuściło; pojawił się gniew.Vincent Indigo! Pozostała trójka to nikt ze znanych nam osób: musiał zostawić swój pojazd służbowy na najbliższym lądowisku, by tam czekał na niego do rana, po czym sam spotkał się z nimi.Czy zawsze był przestępcą, który podstępem wkradł się do służby publicznej, czy też postanowił skorzystać z nadarzającej się okazji?Nieważne.On się ośmielił zagrozić Rero!Gdzieś pod warstwą gniewu logicznie rozumująca część mego umysłu nie mogła tego pojąć.Jego działania są bez sensu.Przypuszcza zapewne, być może słusznie, że jego nazwisko nie zostało zrozumiane przez Maclarenów, gdy je wymówiliśmy.Mimo translatorów i przekaźników mowa nasza nie jest zbyt wyraźna.Jednak czy ma prawo przypuszczać, że jego udział w tym wszystkim pozostanie w tajemnicy? Musi nas zwrócić, jeśli chce otrzymać okup, a wtedy go wydamy.Czy jest szalony, skoro to przeoczył? A jego wspólnicy? Nigdy nie sprawiał wrażenia postępującego irracjonalnie! Ale jak się przedstawia równowaga psychiczna.u człowieka?Przesunąłem wzrok na Maclarena i jego żonę.W ciągu minionych lat nauczyłem się w niewielkim zakresie odczytywać wyraz twarzy, postawę, nastrój przedstawicieli tej rasy.Strach w znacznym stopniu ich opuścił, skoro okazało się, że nie grozi im żadne bezpośrednie fizyczne niebezpieczeństwo.Maclaren stał zamyślony, ze zmarszczoną twarzą; coraz bardziej ogarniała go zimna furia.Jego żona przyglądała się nam z litością pomieszaną z przerażeniem.Choć pozostawali ze sobą w kontakcie cielesnym, nie na to zwracali uwagę.Gdyby nam był dany taki kontakt, oczywiście poświęcilibyśmy się mu całkowicie.Mogliśmy jednak tylko dotykać się przez rękawice i wykonywać żałosne znaki skórą.Dwaj napastnicy wrócili i zameldowali o wykonaniu zadania.- Świetnie - powiedział Indigo.- Idziemy.Wy - wskazał na swych ludzkich więźniów - zostajecie w domu.Wy - to do nas - wychodzicie.Czterej porywacze szli ostrożnie, dwóch przed nami, dwóch z tyłu, my zaś poruszaliśmy się między nimi.W kroplach wczesnej rosy odbijało się światło księżyca.Gwiazdy zdawały się nieskończenie odległe.Światła wioski i sąsiadujących domów wyglądały na jeszcze bardziej oddalone.Najodleglejszy zaś wydawał się nam żółty blask padający z domu, z którego przed chwilą wyszliśmy.Rero próbowała się porozumieć ze mną w naszym języku.Ponieważ Maclarenowie nie mogli już tego słyszeć, Indigo się nie sprzeciwił.Padały pospieszne słowa:- Kochanie, co, twoim zdaniem, powinniśmy uczynić? Jak możemy im ufać? Chyba są szaleni, jeśli sądzą, że coś takiego ujdzie im płazem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]