X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakie dostojne imię, Virgilio.- Ded� się rumieni.Nie jestprzyzwyczajona do zwracania na siebie uwagi w taki sposób.Powaga znika z oczu młodego mężczyzny.- Dlatego wszyscy mówią na mnie L�o.- Nazywają cię L�o, bo zawsze pakujesz się w kłopoty, takie czyinne* - przypomina Mario kuzynowi, który śmieje się dobrodusznie.* L�o (hiszp.) - zamieszanie, bałagan.- Virgilio Morales.- rozmyśla na głos Minerva.- Twoje imiębrzmi znajomo.Znasz Elsę Sanchez i Sinitę Perozo? Studiują nauniwersytecie.- Oczywiście! - Uśmiecha się, kierując teraz uwagę na Minervę.Wkrótce są już całkowicie pogrążeni w konwersacji. Jak to sięstało? - zastanawia się Ded�.Przecież to do niej najpierw zwrócił sięten młody mężczyzna, oferując pomoc.- Jak się masz, Ded�? - Mario poufale opiera się na ladzie.Próbował się do niej zalecać kilka miesięcy temu, ale Ded� goodprawiła.Mario po prostu nie jest, nie jest.cóż, nie jest Jaimitem.Ale też żaden z nich nie jest tym młodym doktorem.- Szkoda, że tego nie skończyłyśmy.- Ded� wzdycha, zakładającnakładkę na długopis i zamykając książkę.Mario przeprasza.Przeszkodzili dziewczętom w pracy.Ded� za-pewnia go, że szło im wolno, jeszcze zanim zjawili się goście.- Może to przez upał - sugeruje Mario, wachlując się swoją pa-namą.- Co powiecie na to, żebyśmy wszyscy poszli popływać w lagu- nie? - rzuca Minerva.Młodzi mężczyzni chętnie przystają na propozycję, ale Ded�przypomina siostrze:- A co z siatkówką?Jaimito będzie jej oczekiwał.A jeśli dzisiejszy wieczór ma się dlaniej skończyć towarzystwem Mar�a, a tak bez wątpienia się stanie,wolałaby raczej być z mężczyzną, którego ma zamiar poślubić.Skorojuż tak się sprawy mają.- Siatkówka? Czy ktoś powiedział  siatkówka ? - pyta młodynaukowiec.Miło jest zobaczyć uśmiech na jego bladej, poważnej twarzy.Okazuje się, że grał w kilku uniwersyteckich drużynach.Minerva wpada na następny świetny pomysł.Czemu by nie pograćw piłkę, a potem, kiedy będą zgrzani i spoceni, wskoczyć do laguny?Ded� podziwia łatwość, z jaką Minerva organizuje wszystkim ży-cie, i naiwność, z jaką przypuszcza, że dostaną pozwolenie od papy -Już wieczory z siatkówką stają się problemem.Papie nie wydaje się,żeby siostry mogły być dla siebie nawzajem dobrymi opiekunkami,zwłaszcza jeśli obie tak chętnie idą w to samo miejsce.Już w domu, podczas gdy młodzi mężczyzni składają mamie wi-zytę w galer�a, Minerva wykłóca się z ojcem.- Ależ, papo, Mario jest człowiekiem, z którym prowadzimy in-teresy, człowiekiem, któremu ufasz.Idziemy do naszego tio Pepe,żeby grać w siatkówkę z kuzynami.Czy może być lepsza opieka?Ojciec ubiera się przed lustrem.Wygląda jakoś młodziej, przy-stojniej.Wyciąga szyję, spoglądając ponad ramieniem Minervy:- Kim jest ten młody człowiek, który przyszedł z Mariem?- Jakiś jego kuzyn.Przyjechał tu na weekend - mówi Minervaniezbyt grzecznie.Ded� zauważa, że Minerva unika wzmianki o tym, że L�o jestzwiązany z uniwersytetem.W końcu pada ostateczny cios:- Dlaczego nie pojedziesz z nami, papo?Oczywiście, że nie pojedzie.Każdego wieczoru obchodzi posia- dłość, przyjmując od campesinos raporty z prac wykonanych danegodnia.Nigdy nie zabiera ze sobą córek. Męski interes - mówi zawsze.To do niego się teraz przygotowuje.- Macie wrócić, zanim zrobi się ciemno - rzuca, marszcząc brwi.W ten sposób dowiadują się, że dał im pozwolenie: kiedy zaczynamówić o ich powrocie.Ded� przebiera się szybko, ale niewystarczająco szybko dlaMinervy.- No chodz! - pośpiesza ją.- Zanim papa zmieni zdanie!Ded� nie jest pewna, czy zdążyła zapiąć wszystkie guziki, a jużkierują się w stronę podjazdu, gdzie młodzi mężczyzni czekają przyswoim samochodzie.Czuje na sobie wzrok nieznajomego.Zdaje sobie sprawę, że wy-gląda wyjątkowo ładnie w swojej kwiecistej szmizjerce i białychsandałach na obcasie.L�o uśmiecha się z rozbawieniem.- Masz zamiar grać w siatkówkę w tym stroju?Nagle Ded� czuje się głupio, schwytana w swojej frywolności jakkociak zaplątany we włóczkę.Oczywiście, że ona nigdy nie gra.Oprócz Minervy, ubranej na sportowo, w spodnie i tenisówki,wszystkie dziewczęta siedzą w galer�a, kibicując chłopcom.- Nie gram - mówi łagodniej, niżby chciała.- Tylko patrzę.Prawda tych słów uderza ją, gdy widzi siebie stojącą wówczas ztyłu i patrzącą, jak młody mężczyzna otwiera drzwiczki samochodudla tej, która zechce przy nim usiąść.I wślizgującą się Minervę.Pamięta sobotni wieczór parę tygodni pózniej.Jaimito i jego Tygrysy San Francisco grają przeciwko Wilkom Ojode Agua.Są wyraznie gorsi.Podczas przerwy Jaimito wchodzi nagaler�a napić się zimnego piwa.- Hola, prima* - mówi do Ded�, jakby byli tylko kuzynami.* Hola, prima (hiszp.) - Cześć, kuzynko.Ciągle udaje, że za nim nie przepada, ale przegląda się w każdej lustrzanej powierzchni.Teraz jej ręce zaciskają się mocno w kiesze-niach nowiutkiej sukienki.- Chodz z nami zagrać, kuzynko.- Ciągnie ją za ramię.Osta-tecznie Minerva od dawna wyciska z siebie siódme poty po stronieOjo de Agua.- Naszej drużynie przydałoby się wsparcie!- Ja bym wam wiele nie pomogła - mówi Ded�, chichocząc.Prawdę mówiąc, zawsze uważała, że sporty, podobnie jak polityka,są domeną mężczyzn.Jej jedyną słabością jest koń Brio, na którymuwielbia jezdzić.Minerva złośliwie przytacza Ded� wyniki badańjakiegoś austriackiego psychiatry, dowodzące, że dziewczyny, którelubią jezdzić konno, lubią seks.- Mam dziurawe ręce, jeśli chodzi o siatkówkę.- Nie musiałabyś grać - flirtuje Jaimito.- Stań tylko po naszejstronie i rozpraszaj te wilki swoją ładną buzią!Ded� obdarza go promiennym uśmiechem, z którego słynie.- Bądz miła dla nas, Tygrysów, Ded�.W końcu nagięliśmy za-sady dla was, Wilków.Wskazuje za siebie, gdzie w rogu galer�a Minerva i L�o pogrążylisię w rozmowie.To prawda.Chociaż L�o nie pochodzi z Ojo de Agua, Tygrysyzgodziły się, żeby zagrał w słabszej drużynie.Ded� podejrzewa, żeczłonkowie drużyny rzucili tylko okiem na bladego młodego czło-wieka w okularach i zadecydowali, że nie stanowi większego zagro-żenia.Jednak L�o Morales okazał się zaskakująco sprawny.Wilki Ojode Agua dorównują teraz umiejętnościom Tygrysom San Francisco.- Musiał być szybki - dowcipkuje Jaimito - żeby uciekać przedpolicją i w ogóle.Już tego pierwszego wieczoru, kiedy przyszedł grać w siatkówkę,Jaimito i jego kumple doskonale wiedzieli, kim jest Virgilio Morales.Byli rozdarci między podziwem a ostrożnością, wynikającą z zagro-żenia, które stwarzał, przebywając między nimi.Wtedy Jaimito odkrywa sposób na przekonanie Ded� do gry.- Dziewczyny na chłopaków, co wy na to?! - krzyczy, chwytającświeżą butelkę piwa. Ded�, nawykła do kontrolowania rodzinnego interesu, odnotowu-je, że to już jego trzecie duże.Dziewczęta chichoczą, ulegając pokusie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl