[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy nie zauważyłeś, że niektórzy Indianie pozbawieni są całych płatów skóry na ciele? To właśnie pasożytnicze owady i robaki tak ich okropnie urządziły.- Trzeba przyznać, że dość zręcznie potrafią wyciskać je z ciała za pomocą patyków.Robią to zupełnie tak samo jak Papuasi w Nowej Gwinei.- Większość Papuasów również żyje w błotnistych, tropikalnych dżunglach.- A niech sobie tam żyją, skoro im to odpowiada - odparł kapitan Nowicki.- Do wszystkiego można się przyzwyczaić - rzekł Tomek.- Przecież wielu Polaków również osiedla się w Brazylii! Chłopi nasi przybywają tu z całymi rodzinami.- Po jakie licho polscy chłopi tak pchają się do tej Brazylii? Nędzne tu życie i bieda aż piszczy! Gdyby ktoś opowiedział im w Polsce, jak tu jest naprawdę, przestaliby marzyć o Ameryce Południowej!- U nas w kraju ziemia przeważnie należy jeszcze do obszarników, a tutaj jest jej pod dostatkiem - odparł Tomek.- Przysiądźmy na tym zwalonym pniu i pogadajmy - zaproponował Nowicki.- Siadaj śmiało, nie widzę robactwa!Wyjął fajkę, nabił ją tytoniem i zapalił.Wypuścił kłąb dymu na mrówki biegające po pniu, na którym siedzieli, po czym zagadnąłŕ- Ciekaw jestem, który z Polaków pierwszy przybył do Brazylii? Czy słyszałeś coś na ten temat?- A jakże, słyszałem.Pierwszym Polakiem znanym w Brazylii był Krzysztof Arciszewski, admirał wojsk holenderskich.- To musiało być bardzo dawno, bo nic nie wiem o nim.Któż to był?- Arciszewski[92], jako wygnaniec z Polski, osiadł w Holandii i wstąpił na studia inżynierii wojskowej oraz artylerii.W roku tysiąc sześćset dwudziestym dziewiątym w randze kapitana piechoty wziął udział w ekspedycji do Brazylii, gdyż w tym właśnie czasie Holendrzy próbowali zagarnąć hiszpańską kolonię w Ameryce Południowej.Flota holenderska zaatakowała od strony morza miasto Olinda, stolicę kapitanii[93] Pernambuco, oraz umocniony fort Recife na południowym brzegu zatoki.Strzały artyleryjskie ze statków na wzburzonym oceanie nie trafiały skutecznie i Holendrzy nie mogli zdobyć miasta.Wtedy Arciszewski, który brał udział w naradzie wojennej, doradził przypuszczenie szturmu od strony lądu, skąd Hiszpanie nie spodziewali się ataku.Za jego radą cichaczem wysadzono na brzeg trzy tysiące żołnierzy i wtedy ekspedycja holenderska zdobyła umocnione miasta.Potem Arciszewski powrócił do Holandii, skąd już jako pułkownik wyruszył na nową ekspedycję do Brazylii.Wspólnie z Zygmuntem Szkopem, pochodzącym ze Śląska, prowadził działania wojenne przeciwko Hiszpanom.Zdobył fort Arrayal, a potem pokonał nowego dowódcę hiszpańskiegp, księcia Lermę.W końcu został mianowany generałem artylerii i admirałem holenderskich sił morskich w Brazylii.- Skoro był tak wielką figurą w holenderskiej kolonii, to na pewno dochrapał się niezłej fortuny - wtrącił Nowicki.- Mylisz się, Tadku, Arciszewski nie był konkwistadorem i nie walczył dla osobistych korzyści.Powrócił do Polski, gdzie jako generał artylerii koronnej walczył z Chmielnickim pod Piławcami, a później przygotowywał i kierował obroną Lwowa.- Wojskowy zawsze jakoś sobie poradzi, bo dobry żołnierz wszędzie się przyda - zauważył Nowicki.- Mnie przede wszystkim żal naszej biedoty, która za kawałkiem chleba wędruje do Brazylii.Niedawno czytałem na ten temat książkę Konopnickiej "Pan Balcer w Brazylii".Aż mi się płakać chciało nad niedolą naszych osadników.Taki już widać los Polaków, że albo prześladowania zaborców, albo skrajna nędza wyganiają ich z własnego kraju.- Cóż możemy na to poradzić?! - odezwał się Tomek wzruszony, bo przecież on, jego ojciec i przyjaciele również musieli uciekać z Warszawy okupowanej przez Rosjan.- Nie wszystkim Polakom trudno było ułożyć sobie życie w Brazylii.Polscy uchodźcy polityczni po powstaniu listopadowym, Wiośnie Ludów i po powstaniu styczniowym byli ludźmi wykształconymi, pożądanymi w Brazylii.Potomkowie Tromkowskich piastowali wysokie stanowiska w armii brazylijskiej, inżynierowie Rymkiewicz i Brodowski budowali linię kolejową, łączącą Sao Paulo z portem Santos oraz ruchomy port w Manaos, a inżynier Babiński wykonał pierwszą mapę geologiczną tego kraju.Inni, jak na przykład Durski[94], troszczyli się o utrzymanie polskości wśród naszych osadników.Gorzej natomiast wiodło się tutaj naszej emigracji zarobkowej.Tworzyły ją w większości rodziny chłopskie, które w Polsce nie mogły liczyć na otrzymanie ziemi.Ludzie ci nie posiadali jakiegokolwiek wykształcenia, nie znali obcych języków, nie mieli pojęcia o geografii, a więc nie znali także warunków istniejących w tej wymarzonej przez nich Brazylii.Na wieść, że w Ameryce darmo dają ziemię, sprzedawali swój skromny dobytek i ruszali za morze.Wielu z nich musiało przeżyć dużo rozczarowań, a nawet tragedii.- Mów dalej, Tomku.Smutne to sprawy, ale zarazem pouczające - powiedział Nowicki.- Wiele wrzawy spowodowała niezwykła historia kilkudziesięciu polskich rodzin z Górnego Śląska, które osiedlono w pobliżu niemieckich kolonistów w osadzie Brusque w stanie Santa Catarina.Okolica była tam górzysta, ziemia nieurodzajna.Koloniści niemieccy uważali Polaków ze Śląska za Niemców i zaczęli szykanować opornych, którzy pragnęli zachować swą odrębność narodową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]